Wiki biegnąc do szpitala, a właściwie wbiegając do szpitala na nikogo nie zwróciła uwagi po prostu biegła chciała być jak najprędzej przy Przemkowi zobaczyć go. Po drodze doktor Consalida wpadła na Falkowicza, który ją zauważył już wcześniej
- O Pani doktor jak dobrze, że Panią widzę
- Sorry nie mam czasu Krzyknęła
-Ale, proszę nie biegać! - Krzyknął Falkowicz, lecz na darmo gdyż po Consalidzie nie było już śladu
. A ona wprost udała się do Zapały. Po dotarciu do sali oczy zaszły jej mgłą bała się wejść jednak szybkim krokiem weszła do sali. Po wyjściu do sali zobaczyła Przemka bez ruchu, bez przytomności a co najgorsze bez rurki inkubacyjnej w ustach. Myśli Wiki od razu zawładnęła myśl:
„ O boże on odszedł …. Straciłam go”
Oczy rudej od razu zaszły mgłą po policzkach popłynęły łzy on już nie mogła w spokoju pogodzić się z tą tragedią nie mogła milczeć, po czym zaczęła na cały głos płakać
- Nie Przemek …. Przemek, dlaczego mi to zrobiłeś, … dlaczego mnie zostawiłeś …. Dlaczego nas zostawiłeś?…. Teraz nas opuściłeś, gdy potrzebujemy ciebie …. Gdy ja ciebie potrzebuję …. Nigdy się z tym nie pogodzę …. Nigdy …. Nie!!!!!
W tym momencie do Sali wszedł Sambor słyszał jedynie słowo „ Nigdy …. Nie!!!” był zaskoczony nimi
- Wiki, co się dzieje, co Nie?
Ruda momentalnie przytuliła się do Michała nic nie mówiąc on ją również przytulił i zapytał się ponownie:
- Wiki, co się dzieje?
- On odszedł? – Zapytała się z pewna pewnością w głosie oraz przez płacz
-Kto odszedł? – Zapytał się Michał
- Jak to, kto, to ty nie wiesz?
- Nie Wiki, o czym mówisz?
- O … o Przemku on odszedł – mówiła ciągle płacząc. Te zdanie słyszał Andrzej, który właśnie wszedł do sali. Patrzył się na Wiki nic nie mówiąc, bo wyprzedził go Michał:
-Co? Kto Tobie takie bzdury powiedział? – Powiedział lekko wkurzony Michał
- Jak to przecież on …. – Wiki nie dokończyła zdania
Michał zobaczył wtedy Falkowicza i powiedział:
- Słyszał Pan ciekawi mnie to takie bzdury gada?
- Mnie również
Wiki słysząc to oderwała się od Michała ocierając oczy pełne łez i przez płacz krzyknęła:
- Ale to prawda on nie ma rurki intubacyjnej!
- Ach o to chodzi Wiki – powiedział Michał dodając – Pan to powie czy ja
- Pan – odpowiedział Andrzej
- Co chcecie mi powiedzieć że … że on odszedł
- Nie no Wiki posłuchaj nas i przestań te bzdury gadać już dobrze . Przemek wcale nie odszedł ja i Falkowicz z dwie może trzy godzinki temu wyjęliśmy mu rurkę intubacyjną i podłączyliśmy mu maskę z tlenem – powiedział Michał
- Co on …
- Tak on żyje Pani Wiktorio
- To znaczy, że on
- Tak on żyje – powiedział Michał
- I ma się dobrze już nie jest tak blady, oraz co najważniejsze samodzielnie oddycha – dodał Falkowicz
Wiki uśmiechnęła się lekko jej wyraz twarzy się zmienił na pogodniejszy.
- Na pewno nie okłamujecie mnie?
- Tak może Pani mi wierzyć – powiedział Andrzej
- No Panu?
- No jak mnie nie to Panu Samborowi mi się wydaje, że tak – powiedział Falkowicz
- Przepraszam – powiedziała ruda
- Ja się nie gniewam już będzie dobrze Pani Consalido trochę wiary
- Dziękuje. Ale prawdopodobieństwo kalectwa dalej istnieje?
- Tak niestety tak. Chociaż chciałbym mieć inne wiadomości dla Pani
- A Pan mi cos mówił na korytarzu? Chyba?
- Tak nawet krzyczałem za Panią, ale Pani mnie nie słyszała
- A co Pan chciał mi coś powiedzieć?
- Tak, że Pan Zapała oddycha samodzielnie, przez maskę, ale sam. A kto Pani takich głupot nagadał? – Powiedział Falkowicz
- Właśnie mnie ciekawi, kto? – dodał Michał
- Nie nikt mi takiego czegoś nie nagadał po prostu … miałam sen, w którym?…. Śnił mi się Przemek …. Jak …. Jak żegna się ze mną
- Wiki czy ty oszalałaś on żyje i wyjdzie z tego! – Powiedział, a właściwie krzyknął Sambor
- Zgadzam się z Panem, a Pani niech myśli więcej pozytywnie, i więcej wiary a głupoty zostawi Pani w domu dobrze
Chwile jeszcze rozmawiali i po chwili ruda została przy Przemku, a Michał i Andrzej wyszli z pokoju i udali się do swoich obowiązków. Wiki podeszła bliżej łóżka Przemka, przez chwilę patrzyła na niego jego twarz nie pokazywała nic, po chwili podeszła do łóżka i usiadła na taborecie, złapała jego dłoń
- Tak się bałam – Przemek…- Nie zdarzyła dokończyć, bo do Sali wparowali pozostali: Blanka, Hana, Tadeusz, Radek no i Piotr, który chciał wytłumaczyć, że z Przemkiem jest wszystko ok..
-Wiki, co z nim? – Zapytała jako pierwsza Hana
- Spokojnie, gdybyście pozwolili mi dojść do słowa wiedzielibyście, a nie biegli jak na wyścigach, że jest wszystko wporzadku jego stan się poprawił
- Naprawdę? –Ucieszyła się Blanka
-Piotr nie kłamiesz? – Spytała z radością, Hana
- Nie kłamie jest lepiej
- Jak się cieszę – powiedziała Hana
- A ja, czyli za niedługo on się obudzi? – Zapytała się Blanka
– Tego nie wiem, ale myślę, że tak – odpowiedział Piotr dodając – a co to za bieg na korytarzu?
-Jaki bieg? – Zapytała się Wiki
- E tam bieg zaraz szybki spacer tylko – powiedział Tadeusz
- Wiem Pan jak Pan mógł tak biegać przecież mógł się Pan przewrócić podłoga jest śliska
- Tato, a mówiłam tobie, że powoli masz iść - Po dosłownie paru sekundach Blanka, Tadeusz, Hana, Radek i Wiki zaczęli mówić równocześnie oczywiście Piotr próbował ich uciszyć
- Hana uspokój się, …. Blanka ciszej, … Radek …. Panie Tadeuszu … Wiki - Piotr widząc, że nikt nie reaguje na jego słowa powiedział a wręcz krzyknął
- Czy ktoś mnie słucha!? - Lecz jego pytanie nikt nie słyszał, widząc, co się dzieje krzyknął głośniej
- Hej, co jest? Chory potrzebuje spokoju - Trochę to pomogło, bo Radek, Blanka, i Hana uspokoiły się, ale Tadeusz i Wiki nie w końcu Wiki krzyknęła
- Przemek do cholery powiedz coś! Bo zaraz nie wytrzymam, a po za tym denerwuje mnie …. - W tym momencie Przemek mrużąc oczy lekkim i cichym oraz spokojnym głosem powiedział
- Wiki …. Co cię denerwuje W tym momencie w pokoju wszyscy się uciszyli nawet Wiki
.- Przemek? Ty? – Powiedział z niedowierzaniem
- Co …co ja – Mówił bardzo słabym głosem
- Dość, tego gadania! Przemek musi odpoczywać, a teraz wszyscy z Sali muszę go zbadać – Powiedział Piotr
-Co ja tu robie? Co się stało? – Mówił osłabiony – Wiki?
- Przemek miałeś wypadek- Powiedziała Wiki
- Co? – Chciał cos powiedzieć, ale Piotr przerwał
- Porozmawiacie sobie potem teraz go zbadam- Powiedział Piotr i wskazał ręka na wyjście. Wiki przechodząc koło nóg przypadkiem dotknęła nogi Przemka on to zauważył
- nic nie czuję- Powiedział Przemek
Hana, Tadeusz i Wiki zaniemówili byli w szoku. Hana spojrzała na Piotra, ale nic nie mówiła jej wzrok mówił wszystko „ O Boże mój braciszek …. Kaleką to nie może być prawda ”Blanka słysząc słowa Przemka powoli odwróciła się.
-Co? żartujesz? Prawda? - Powiedziała Blanka z małym przerażeniem w głosie. Wiki nie powiedziała nic tylko odsłoniła delikatnie kołudre, żeby tylko zobaczyć jego nogę i swoimi paznokciami przejechała po jego stopie, ale on nic nie powiedział. Patrzyli na niego i siebie nawzajem. W końcu Piotr podszedł do niego i uderzył do delikatnie w stopę
- Nic nie czuję – Powtórzył. Hana z Tadeuszem nie powiedzieli nic tylko stali w bezruchu, Piotr patrzył na każdego z nich. Po tych słowach Wiki poczuła jak nogi się pod nią ugięły, dlatego usiadła na skraju łóżka, zakryła twarz w dłonie i kilka razy ją przetarła, natomiast w oczach Blanki pojawiły się łzy, dziewczyna nie powiedziała nic tylko zapłakana wybiegła
przed szpital, w samej bluzce. Od razu za nią pobiegł Radek, niestety dogonił ja dopiero przed szpitalem. Pomimo tego, iż świeciło słońce, było i tak zimno. Ludzie chodzili w kurtkach i szalikach a ona stała tak w samej bluzce
-Blanka oszalałaś, będziesz chora- Powiedział Radek jak tylko do niej podszedł
-I, co z tego?! Co z tego?!On nie będzie chodzi! Rozumiesz! – Krzyczała i płakała Blanka, Radek nie powiedział nic tylko przytulił ja
- Zobaczysz będzie dobrze. Mój tata jest świetnym lekarzem na pewno cos poradzi – Powiedział Radek i pociągnął ja za sobą, chłopak dobrze wiedział, że jego ojciec jest u Agaty, dlatego pobiegł do jej Sali, ona nie chciała wejść czekała na zewnątrz
-Tato musisz coś zrobić – Powiedział szybko, Agata i Marek nie wiedzieli, o co chodzi
-Radek, co się stało? – Zapytał go ojciec
-Musisz, cos zrobić to nie mnożę tak być. Ona nie da rady – Mówił szybko
- Spokojnie, o co chodzi
- ten twój kolega, co miał wypadek on nie czuje nóg – Agata nie potrafiła wydobyć z siebie słowa patrzyła się na Radka – Tato zrób cos – Dodał po chwili
-Pójdę do niego – Powiedział i spojrzał na Agatę chciał cos dodać, ale Radek mu przeszkodził
- Dzięki ja ide do Blanki – Rzucił krótko i wyszedł.
-Niedługo wrócę – Powiedział Marek i poszedł do Sali Przemka, nie było go
- Był u mnie Radek – Zaczął powoli
-Pojechał na badania, ja nie wiem… Nie dokończyła, bo oczywiście przyszła Agata, która nie mogła wytrzymać
-Wiki – Powiedziała i od razu podeszła do przyjaciółki i przytuliła ja, ona się rozpłakała, Agata też była smutna nie płakała tylko, dlatego, żeby Wiki nie widziała, że ją też to ruszyło. Musiała być silna dla przyjaciółki
-Dziewczyny spokojnie, robią mu badania, nie warto się załamywać nie wszystko stracone
-Marek, on nie może ruszać nogami!- Mówiła zapłakana – Przecież ja, Blanka… Właśnie Blanka ona wybiegła – Zerwała się Wiki
-Spokojnie jest z Radkiem – Uspokoił ją Marek, ona opadła na krzesło. Przez długi czas nikt nic nie mówił, aż do Sali wrócił Piotr z Przemkiem. Z Piotra miny nie można było nic wyczytać. Wszyscy od razu poderwali się z miejsc
- Piotr, co z nim? – Zapytała się, Hana
Wspaniała, bardzo emocjonująca część. No nie w takim momencie skończyć, chcę wiedzieć co z nim, oby nie potwierdziła się się najgorsza diagnoza. Biedna Wiki, tak niepotrzebnie wpadła w panikę i się złamała, dobrze, że Przemo się w końcu się obudził.Z ogromną, straszną niecierpliwością czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńpodzielam zdanie Asi. Z wielką niecierpilwością czekam na kolejne opowiadanka. Wierzę że pojawi sie szybko.Ulicjada
OdpowiedzUsuńNapisz mi kolejną część na e-mail
OdpowiedzUsuńAdres: zuzka.loffciam@onet.pl
Proszę!!!!
Oby mógł chodzić
OdpowiedzUsuńnadobreinazle-opowiadania.blogspot.com
O Jezu,żeby tylko chodził!
OdpowiedzUsuń