Blog roku 2012

hej miałybyśmy z Mili taką prośbę, bierzemy udział w konkursie na blog roku;) Jak byście mogli głosować, oto link http://blogroku.pl/2012/kategorie/podobno-wszystko-po-col-jest-,4dr,blog.html

Z góry dziękujemy ;*
Mili i Ina

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

[054] Tak blisko, a tak daleko


Obudziły ja pierwsze promienie słońca, niechętnie zwlokła się z lóżka poszła do łazięki ogarnęła się,  i zeszła do kuchni. Siedziała już tam blondynka z jej córką
-Cześć – Powiedziały obie
-Cześć a co wy tak wcześnie przecież Agata nie idziesz do pracy
- No, ale mam już dość leżenie
- A właśnie jak się czujesz?
-Dobrze
-Mamo kawa dla Ciebie – Powiedziała Blanka i podała jej kawę, Wiki usiadła i wypiła kawę po czym szybko zjadła śniadanie i pobiegła do szpitala. Niestety ten dzień tez zapowiadał się ciężki dwie planowe operację, i pewnie znając życie trafi się jakaś konsultacja na izbie, a jak kocił to już porażka. Nie myliła się zdarzyła się tylko przebrać i wezwali ją na izbę, najpierw do konsultacji ciężarnej, a zaraz potem Marek poprosił ją o pomoc,
Tymczasem w hotelu Agata rozmawiała z Blanką.
-A co tam się działo jak mnie nie było? – Zapytała w końcu internista
- Nic ciekawego poza tym, że Zapała pocałował mamę … - Chciała dokończyć, ale Agata jej przerwała
- No w końcu to zrobił. Ciekawe, czemu Wiki się ni pochwaliła
- Bo ją pocałował i przeprosił
-Co? Chyba na głowę upadł
-No, ale dziś Tomek z jego Sali mi pomoże, zaczniemy powoli wprowadzać nasz plan
-Jaki plan? – Zapytała z Ciekawością
-Żeby pomóc tym dwóm ofermom życiowym
-Mów, co wymyśliłaś – Blanka opowiedziała jej cały plan
- Może się uda , a kto jeszcze o tym wie?
-Ty, Tomek, Marek, Radek, Piotr, Hana i dziadek
- Nawet dziadka w Hiszpanii powiadomiłaś
-Nie, mówię o tacie Przemka mówił, żebym mówiła do niego dziadku bo i tak oni nie długo będą razem
-No tak, swoją drogą myślałam, ze cały szpital powiadomisz o tym – zaśmiała się Agata
- Nie śmiej się, dziś rozmawiam z Pania Marią i ona ma powiadamiać – Uśmiechnęła się szatańsko
- Aż się Ciebie boje – zaśmiała się – Straszniejsza niż mamusia
- No ba
Tymczasem w domu Hany. Hana czuła się już znacznie lepiej już nie była słaba i nie gorączkowała. Pani doktor nie pytając się Piotra o zgodę wstała z łóżka, po czym ubrała się wyszła z sypialni, Piotr tymczasem był w kuchni i przygotowywał obiad, a właściwie oglądał książkę kucharką Hany. Hana widząc to była zaskoczona tym niecodziennym widokiem, po czym uśmiechnęła się lekko i zrobiła parę kroków w stronę Piotra. Piotr nie zauważył
-Hej co robisz?
- Hana a co ty tutaj robisz? – Zapytał zaskoczony Piotr
- Ja chciałam zobaczyć, co robisz, dlatego tutaj jestem
- Hana czy ty zwariowałaś ty jeszcze powinnaś być w łóżku
- Nie już się dość mam leżenia
 - Dość masz leżenia moja droga przypominam Ci ty zaledwie dwa nie całe dni leżałaś
- Wiem, ale już mam dosyć wylegiwania się
- Nie no Hana wracaj do łóżka
- A dlaczego mam wracać do łóżka?
-Bo jesteś słaba
 - Nie jestem już słaba i nie mam gorączki
- Hana
- A muszę wracać?
- Czy ty się ze mną drażnisz?
- Nie wiem może –uśmiechnęła się do Piotra Piotr nic już nie mówił tylko popatrzył na nią, po czym uśmiechnął
- Hana wiesz, że tego nie lubię
 - A czego nie lubisz?
- Hana nie udawaj, że nie wiesz bo dobrze wiesz czego
- Wiem, ale ja to lubię
- Nie no bez żadnej dyskusji i natychmiast wracasz do łóżka i mówi to Ci to twój osobisty lekarz
- Hm …. Nie nie wracam, bo chce dzisiaj iść do szpitala
- Co? Czy ty zwariowałaś?
 - Nie, ale chcę odwiedzić braciszka Piotr ja od tych dwóch dni nic nie wiem o nich
 - Hana przecież wiesz, że on ma doskonałą opiekę
 - Wiem, ale …
- Wiem, co czujesz
 - A nie przypadkiem ty miałeś się nim opiekować?
- Tak, ale po tym jak …. Jak zemdlałaś to nie mogłem ciebie tak zostawić i wrócić do pracy
 - Ale jak już byłam zdrowa to mogłeś?
- Nie mogłem, bo …. – Piotr zaniemówił tylko patrzył w jej oczy, po czym po chwili zaczął ponownie mówić – moje obowiązki i opiekę nad Przemkiem przejął Witek
- Dobrze, ale…
 - Żadnych, ale wracaj do łóżka - Hana oddaliła się do drzwi z kuchni, po czym odwróciła - Piotruś mam malutką prośbę?
- Jaką bo widzę że bez spełnienia jej nie posłuchasz mnie
 - Masz racje jak mówiłam wcześniej mogę iść go odwiedzić
- Nie ty zwariowałaś Hana dzisiaj jeszcze nie jutro dobrze
 - Dobrze – powiedziała zawiedzionym głosem, po czym dodała, – ale …. –nie dokończyła zdania ponieważ przerwał jej Piotr - Hana zaraz zadzwonię do Witka i dowiem się co znim zadowolona
- Teraz tak -Piotr wyjął telefon i wybrał numer do Latoszka.
- Cześć … wiem długo się nie odzywałem, ale wiesz, kim się opiekowałem … nie …. Powiedz mi, co z Przemkiem, jakie ma wyniki badań? … jak to nie wiesz …. A gdzie ty jesteś teraz i co to za płacz słyszę ….. acha, a niania …. O kurcze to się nie dziwię to teraz na zmianę chodzicie do pracy …. To, kto dzisiaj przejął twoje obowiązki …. Acha …. Wiem widziałem …. Dziwne …. Nawet Hana nie umie w to uwierzyć …. Wiesz, co nie wiem co myśleć o tym …. Zobaczymy jak dalsza praca miedzy nimi będzie się układała …. Ok. dzięki kończe W tym momencie Hana krzyknęła
- Pozdrów Felka o cioci Hany !!Piotr słysząc to pokręcił głową:- Słyszałeś masz pozdrowienia od Hany, a właściwie twój syn …. Wiem dzięki na razie -rozłączył - Hana proszę ciebie nie krzycz tak dobrze, a przy okazji Witek dziękuje za pozdrowienia i również ciebie pozdrawia i życzy dużo zdrowia
- Dzięki, a jak Witek jest w domu to kto zajmuje się moim braciszkiem?- Michał zaraz do niego zadzwonię dobrze - Hana już nic nie mówiła tylko uśmiechnęła się, a Piotr wybrał numer do Sambora.- Cześć Michał …. Wiem, ale miałem inne obowiązki …. Treter nie wiem czy wie o moje nie obecności wysłałem mu maila … wiem, ale musiałem tak nagle się urwać …. Witek wie, dlaczego … nie chcę przez telefon o tym mówić …. Dzwonię do ciebie, bo wiem, że ty dzisiaj zajmujesz się jego pacjentami …. Wiem, ale mam pytanie, co z Przemkiem, jakie są jego wyniki badań …. Dokładnie wszystko mów ………………… acha a magnes? ….. acha ….. czyli wszystko w porządku …. Wiem słyszałem wiesz chyba nie ma osoby co by o tym nie słyszała …. Dokładnie …. Wiesz, co trudno co kolwiek powiedzieć na ten temat …. Zresztą wiesz jak się zachowywał Przemek w stosunku do Falkowicza … wiem ale musze to zobaczyć a Falkowicz wiesz jaki jest a Przemek teraz wiem że jest nie przewidywalny …. Dobra to nie przeszkadzam …. Dzięki za informacje na razie
- I co z moim braciszkiem?
-Wszystko dobrze wyniki ma coraz lepsze magnes wie wyrównuje, potas tak samo twój braciszek wraca do zdrowia - Hana się uśmiechnęła - Piotr dziękuję
- Hana nie masz, za co mi dziękować
- Mam za opiekę i za to że opiekowałeś się mną jak byłam chora
- Nie masz za co uwierz mi - Przez chwilę oboje milczeli dopiero po chwili jako pierwszy zabrał głos Piotr
- Wiesz że wszyscy poruszali temat Przemka i Falkowicza
- Dziwisz się
- Nie
- Piotr?
- Co?-
 Co dlaczego oglądasz moją książkę kucharką?
- Bo chcę obiad przygotować
 - Ty?-
 Tak ja, a co w tym dziwnego?-
 Nie nic
 - Moja droga my faceci też umiemy gotować
 - Wiem, a może pomogę?
- Nie wracaj do łóżka albo obejrzy filmy w telewizji
- Ale Piotr
- Nie
- Dobrze – Po tych słowach Hana udała się do salonu i włączyła telewizor, a Piotr przygotował obiad. Który później razem zjedli.
Tymczasem po dość długiej rozmowie z Agatą Blanka udała się do Przemka
- Hej Pimpuś – powiedziała jak zawsze uśmiechnięta i pocałowała do w policzek
-Ej, ej mała tylko nie Pimpuś
-Dobrze dziadku
-Ej nie pozwalasz sobie za dużo – Przemek lekko się uśmiechnął
-Jak ja jestem mała to ty dziadek
-Boże ja z wami nie wytrzymam jak wyjdę – Powiedział „poważnie” Przemek
- Nikt Ci nie każę – Tym razem Tomek się zaśmiał
-i, z czego się tak śmiejesz?
-Zachowujecie się byście byli rodziną od dawna i przebywali z soba dwadzieścia cztery na dobę – Tym razem każdy się zaśmiał
-Wiem, wiem my jesteśmy taką kochającą się rodzinką – zaśmiał się Przemek
-Oczywiście i nigdy się nie kłócicie
-Kłócicie, a co to znaczy? – Udał zdziwionego
-Boże, z kim ja mieszkam – Zaśmiał się Blanka
- Ze mną
-Idiota
-Ej, to tekst Wiki
-Myślałam, ze Twoje imię – pokazała mu język i właśnie wtedy oberwała poduszką
-Ej! Zapała!
-Dobra dzieci spokój młoda mogłabyś pójść po  Wiki chciałem ją coś zapytać? – zapytał Tomek
- Jasne – Powiedziała i znikła
Blanka poszła po Wiki, jak tylko ją znalazła i już szli do Sali puściła sygnał Tomkowi


Hejka
Kolejny nie wiem kiedy bo wybywam w środę ;) 

piątek, 26 kwietnia 2013

[053] Idiota jakich mało


Ich pocałunek był delikatny, ale miał w sobie, coś wyjątkowego. Kiedy się oderwali od siebie przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu w końcu jako pierwszy odezwał się Przemek.
-Ja…. Ja przepraszam
- Nie to moja wina –Tomek za drzwiami załamał się „ Co za idiota” pomyślał i poszedł do bufetu
-Nie nie to moja wina. Przepraszam, mam nadzieję, że nie zburzy to naszej przyjaźń
-Zapomnijmy o tym
-Masz rację. Pójdę do bufetu po jakąś wodę. – Powiedział i wyszedł z sali. Tymczasem Tomek po drodze spotkał blankę
- hej i jak tam? – zapytała młoda jak tylko do ujrzała. Tomek złapał ją za rękę i pociągnął bliżej wyjścia ze szpitala, aby Przemek wazie, czego ich nie ujrzał
-Co jest?
-Ten zapała to idiota, jakich mało – Skomentował
-Co?
-Pocałował ją – Nie dokończył, bo mała mu przerwała
-W końcu! Musze do nich iść
-Czekaj… Pocałował ją i po chwili przeprosił
-Boże, co za kretyn – Powiedziała i przetarła twarz ręką – To nic, zrobimy tak jak ustaliśmy. I ja im daje czas i jak przed sylwestrem nie bd razem to nie wiem, co im zrobię
- O idzie nasz Romeo od siedmiu boleści, co jest tak niepewny swoich uczuć – Powiedział Tomek do Blanki
-Dobra to ja lecę papa – Powiedziała do Tomka - Witaj Pimpuś po raz kolejny, niestety nie wpadnę do Ciebie, bo Radek ma przyjść, ale postaram się potem, albo jutro tak jakoś jak dziś – Uśmiechnęła się młoda
-Tylko nie Pimpuś – Pokazał jej język
-No dobrze to będzie hmm.. Jeszcze nad tym pomyślę, papa – Powiedziała i pocałowała go w policzek, po czym wyszła z bufetu i udała się do hotelu, jeszcze po drodze wysłała sms do Hany
Nad ranem jako pierwszy zbudził się Piotr patrzył na nadal śpiącą Hanę lekko się uśmiechając po krótkiej chwili dotknął jej czoła by sprawdzić czy ma temperaturę gdy dotknął ją okazało się ze ma gorące czoło. Piotr wziął ze stolika nocnego termometr i delikatnie tak by nie zbudzić Hany wsunął go pod pachę po kilku minutach wyjął go i zobaczył iż Hana ma 37,5 stopni gorączki zmartwił się. Piotr delikatnie wstał z łóżka po czym sięgnął torbę lekarska i przygotował kolejny zastrzyk po czym bardzo delikatnie zrobił go Hanie, po zrobieniu jej zastrzyk udał się wpierw pod prysznic, a potem do kuchni. Po kilkunastu minutach gdy już przygotował śniadanie udał się do Hany i patrzył jak słodko śpij. Hana budziła się gdzieś  koło godziny 9 i razem z Piotrem zjadła śniadanie, oczywiście Piotr powiedział jej że rano zrobił jej zastrzyk aby gorączka jej znowu nie dokuczała, oczywiście zabronił je również wstawania z łóżka.
- Piotr może już dzisiaj pójdę do szpitala?- Zapytała koło południa
- Co? Nie ma mowy
- Ale czuje się lepiej i nie mam gorączki
- Tak teraz nie masz bo leki działają
- Piotr nie dasz się przekonać
- Nie Hana jesteś jeszcze słaba
- Ale aż tak słaba nie czuje się dobrze, dam radę
- Nie ma mowy zostajesz w łóżku dzisiaj i bez dyskusji
- Ale Piotr
- Nie ma żadnego ale zostajesz w domu i w łóżku a trzeci raz nie powtórzę tego i to polecenie lekarza twojego - Uśmiechnął się do niej, ona odwzajemniła jego uśmiech - Dobrze Panie doktorze
- No i tak ma być
- Piotr dziękuje
- Hana
- Wiem nie musze dziękować, ale zostałeś przy mnie na noc, a po za tym …. – Hana nie dokończyła zdania, ponieważ przerwał jej dźwięk telefonu je
- Chyba twój telefon dzwonił? – Zapytał się Piotr
- Tak możesz mi go przynieś?
- Pewnie - Piotr udał się do salonu po telefon
- Piotr ja w twoich ramionach czułam się bezpiecznie i wyspałam się –
- Proszę – Powiedział i podał je telefon
- Dzięki – Spojrzała na wyświetlacz miała jedną nie odebraną wiadomość
- Mam sms od Blanki
- Tak ciekawe, co pisze
- Zaraz przeczytam posłuchaj:
„ Hej. Zanim przejdę do sedna sprawy pisze nie bój się wszystko już jest dobrze. Moja mama zemdlała, ale jak napisałam wcześniej jest już dobrze. Obecnie przebywa ona z Przemkiem i oczywiście zachował się on wspaniale wziął ją na ręce i położył na sowim łóżku po czym gdy już doszła do siebie to …. I tutaj właśnie mam super wiadomość twój braciszek pocałował moją mamę…. ”

- To super w końcu, bo oni się mijają a widać to na kilometry, że ciągnie ich do siebie
- Tak nie przerywaj mi ok. po słuchaj dalej
„ Pewnie się cieszyć ale twój kochany braciszek jest idiotą i durniem bo po pocałunku przeprosił ją … przepraszam ale idiotycznie postąpił jak kretyn . na razie tylko tyle wiem jak dowiem się cos więcej napisze. Pozdrawiam pa J
- Co zrobił? – zapytał zaskoczony Piotr
- Pocałował i przeprosił
- Sorry Hana ale ona ma rację postąpił idiotycznie
- Wiem idiota i kretyn
- Czyli się zgadzasz z nią?
- Tak w 100%
- Wiesz jak bym inaczej postąpił
- Jak?
- Jakbym pocałował a ona odwzajemniła mój pocałunek to na pewno bym nie przeprosił tylko ponownie pocałował ją
- Ją?
- Hana wiesz, że mam tylko jedną osobę na myśli
- Nie wiem, kogo
- Proszę nie udawaj, że nie wiesz
- Piotr
- Wiem, dlatego nie kontynuuję tego tematu dalej. To, co oglądamy film
- Pewnie, ale jaki?
- Hm, a tutaj nie odpowiem tobie jaki to film
- Piotr proszę
- Nie Hana nie powiem, ale …. – i tutaj Piotr urwał zdanie
Po czym Piotr włączył film „ Powiedz tak ” i usiadł obok Hana w łóżku, a Hana przytuliła się do Piotra, a Piotr objął ją i razem oglądali film. Na końcu filmu
- Romantyczny
- Podobało Ci się ?
- Tak i to bardzo
- Cieszę się a teraz następny czy przerwa?
- Następny?
- Piotr, co to za filmy?
- Na DVD
- Wiem ale jaki tytuły
- Nie wiem nie pisze
- Pisze, ale ty nie chcesz mi powiedzieć
- No nie
Hana pokręciła głową ale nic więcej nie powiedziała. A Piotr włączył drugi film pod tytułem” Kochanie jestem w ciąży ” wiedział, że ten film może zwęszyć Hanę. Gdy tak siedzieli Hana wtulana do Piotra, a on obejmował ją nic nie było ważne, na drugim filmie Hana wzruszyła się i z jej oczu popłynęły łzy ale popatrzył na Piotra i lekko się uśmiechnęła nic już nie mówiła tylki przytuliła się do niego.

Tymczasem Tomek przyszedł na salę, w bufecie zamienił z Przemkiem tylko 2 słowa, Wiki już nie było, więc postanowił przegadać mu trochę
-Jesteś idiota wiesz – Zaczął Tomek
-Co?
-Tylko idiota mógł pocałować kobietę, a potem ja przeprosić
-Acha a ty o tym
-No, a myślałeś, że, o czym? A może myślałeś, ze jeszcze Ci pogratuluję
-Daj już spokoju – Było mu głupio sam nie wiedział, czemu tak zrobił
-Daj już spokój, daj już spokój – Naśladował go Tomek
-I będziesz mnie teraz tak przedrzeźniał?
-Nie to tylko chwilowe, bo teraz Cię opieprzę jak można być takim idiotą?! Pocałowałeś ja, przecież nie strzeliła Cię, ani nic to zamiast powiedzieć Kocham Cię to, ty przepraszam. Boże Przemek
-Sam nie wiem czemu to zrobiłem – Tomek spojrzał na niego i powiedział pod nosem „Normalnie dziecko”

W tym samym czasie w hotelu rezydentów siedziała Blanka, właśnie przed chwilą przyszedł Radek. Chłopak siedział w salonie, a ona była w kuchni robiła herbatę. Tadeusz był waśnie na zakupach
- Opowiadaj jak mają się sprawy – zaczął Radek jak Blanka weszła
- Nie wiem jak to nazwać komedia, dramat
-Dlaczego coś nie tak? – Zapytał się Radek
- Może gorzej nawet
- Ej widocznie coś musiało być mów, co jest grane
- Nawet nie wiem, od czego zacząć
- Od początku. No mów w końcu
- Zacznę od tego, że Przemek to idiota i kretyn – powiedział Blanka
- O to widocznie mocno cie wkurzył
- Mało powiedziane. Moja mama zemdlała w pokoju jego
- Jak to zemdlała, ale wszystko jest już ok.?
- Tak już jest ok. to przemęczenie było
- No i co dalej, bo chyba jest jakiś dalszy ciąg?
- Pewnie słuchaj. Oczywiście Przemek wziął ją i położył na swoim łóżku, a sam położył się obok niej. A teraz najlepsze, gdy się obudziła on ją pocałował
- To dobrze w końcu tego chciałaś –
Tak chciałam tego gdyby nie malutki szczegół po pocałunku on ją przeprosił
- Co zrobił?
- To co słyszysz powiedział przepraszam
- A pocałunek ona go uderzyła czy co?
- Właśnie nie odwzajemniła go, dlatego mówię, że zachował się jak kretyn i dureń
-Jak on będzie się tak zachowywał to do przyszłego stulecia ich nie połączymy
-Nie denerwuj mnie nawet. Bo ja z nim oszaleję
-Nie dziwię się
-Mieszkać z nimi pod jednym dachem to masakra, jak można pocałować a potem przeprosić
-Dobra, co robimy?
- Jednej rzeczy jestem pewna bez mojej pomocy ten dureń nie zrobi żadnego kroku a moja kochana mamusia tak samo – powiedział Blanka zastanawiając się Radek uśmiechnął się.
- Co się śmiejesz? Wiem mam charakterek po mamie, ale on zachowuje się teraz zupełnie jak dziecko
- Blanka pytam się, co robimy?
- Jak to, co wprowadzamy plan w życie
-Myślisz, że podziała?
-Jak nie podziała, to powiem im, co o nich myślę
-W to nie wątpię i pewnie zrobisz to dość dosadnie
-tak, albo ich strzelę, ale to tak raz a porządnie, że zapamiętają na całe życie
-Chciałbym to zobaczyć – zaśmiał się Radek
- To zobaczysz jak plan mój nie podziała
- Blanka wiesz, że ty jesteś cała mama
- Wiem, ale jestem mądrzejsza od niej w tej chwili
- Tak to na pewno
- Byś chciał wiedzieć, dlatego zabieramy się za omawianie planu
- Planu? Myślałem, że masz go już ułożony?
- Tak ale ty mi teraz w nim pomożesz
- Ja?
- Tak ty i nawet nie myśl o wycofaniu się teraz– powiedział to dość ostro
- Ok nawet o tym nie pomyślałem – Uśmiechnął się. Gadali jeszcze długo, aż w końcu Radek musiał wracać

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

[052] Teraz albo nigdy


Tego dnia ruda dyżur miała, na 6, dlatego niewyspana wstała i poszła do pracy, oczywiście na wstępie, obchód potem na izbę, bo jakiś wypadek i operacja. Dlatego dopiero koło 10 mogła na chwilę wpaść do Zapały.
-Cześć, mam dla was sałatkę – Powiedziała i postawiła ją koło Zapały
-Cześć – Odpowiedzieli obydwaj – Jesteś aniołem – Dodał Przemek
-Wiem, wiem – Powiedziała i usiadła. Wyglądała na zmęczona
-Wszystko gra?
-Tak, po prostu od rana zabiegana jestem
-Może idź na kawę i na śniadanie
-A może pójdziesz ze mną?
- Chętnie. Tomek idziesz z nami?
-Mogę się przejść – Odpowiedział. Po czym panowie zaczęli się zbierać. Ruda wstała, postała dosłownie 2 sekundy i przed oczami zrobiło jej się ciemno przed oczami. Straciła kontakt z rzeczywistością i osunęła się na ziemie. Niemal momentalnie znalazł się przy niej Przemek, a zaraz za nim Tomek
-Wiki, Wiki słyszysz mnie – Mówił Przemek
-Zemdlała, pewnie jest zmęczona – Skomentował Tomek
-Przeniosę ją na łóżko, a ty idź może po Falkowicza, powinien mieć dyżur – Tomek poszedł po profesora natomiast Przemek położył ja na swoim łóżku
Tymczasem Agata siedziała znudzona w swojej Sali. Modlił się tylko o wypis. I w końcu się doczekała
-Cześć zobacz, co dla Ciebie mam – Zaśmiał się Marek i pomachał wypisem
-No w końcu. Czyli co mogę już lecieć? – Uśmiechnęła się
-Tak, ale masz 3 dni zwolnienia, a i jak się spakujesz przynieść rzeczy do pokoju. Ja kończę o 14 to Ci je przyniosę
-Nie musisz
- I tak mój syn ma przyjechać do hotelu koło 13
- O coś dużo ostatnio czasu spędzają razem z Blanką – Zaśmiała się
-Lepiej, niż jak by miał się włóczyć – Uśmiechnął się
-No tak
-Dobra lecę, bo mam sporo roboty. Wpadnę koło 14 – Powiedział i pocałował ją w policzek
- Pa

Wiki leżała cały czas nie przytomna na łóżku Przemka, on leżał obok niej, kroplówka, która podłączyła Wasiakowa powoli spływała. Przemek patrzył cały czas na rudą, wyglądała tak ślicznie, jeden z jej kosmyków opadł jej na twarz. Przemek delikatnie go poprawił, zakładają za ucho. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, Zapała uśmiechnął się. Wyglądała tak ślicznie, tak słodko. Przypomniały mu się wszystkie wspólne chwilę spędzone z nią. Teraz tak bardzo chciał być blisko niej, ale czy to było możliwe? Nie bał się spróbować, bał się tego, że ona nie czuję tego samego i straci jej przyjaźń.
-Człowieku nie patrz się tak na nią, tylko jak się obudzi zrób coś
-Ale, jeżeli ona traktuje mnie tylko jak przyjaciela
-Przecież nie dowiesz się tego patrząc na nią – Przemek chciał coś powiedzieć, ale właśnie ruda obudziła się.
-Co się stało? – Zapytała jak tylko ujrzała Przemka, który leży obok niej
-Zemdlałaś
-Pójdę do bufetu, może wam coś przynieść – Powiedział Tomek
- Nie Dzięki za wszystko
-OK. – Powiedział Tomek i wyszedł
-Boże dyżur – Powiedziała ruda i chciała wstać dopiero teraz dostrzegła kroplówkę
- Świetnie – Powiedziała i opadła na łóżko
- Jak się skończy masz iść do domu to zalecenie Falkowicza
-pff – Przemek spojrzał na nią, w jej śliczne zielone oczy
-Coś nie tak? – zapytała się ruda
-Nie wszystko w pożadku – Nie wiedział, że całą tą sytułacię obserwuję Tomek „Teraz albo nigdy” pomyślał. Jedną rękę położył na jej policzku, a drugą na jej biodrze, po czym delikatnie pocałował
-W końcu – Powiedział cicho Tomek i uśmiechnął się.
Ich pocałunek był delikatny, ale miał w sobie, coś wyjątkowego. Kiedy się oderwali od siebie przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu w końcu jako pierwszy odezwał się Przemek.
-Ja….
Hejka 
I jak??:P Nie dlugo newww 

sobota, 20 kwietnia 2013

[051] Nowy rozdział życia cz. 5 ost


Tymczasem w mieszkaniu Hany. Piotr mając w myślach wspomnienia ciągle nimi wracał do chwil spędzonych u boku kobiety, którą bardzo cenił. Hana ciągle była nie przytomna Piotr parę chwil sprawdzał jej tętno wiedział, że dopóki Hana się nie obudzi sytuacja może się pogorszyć, ale stan Hany nie był zbyt poważny aby zabierać ją do szpitala. Gdy tak patrzył na jej twarz głośno rozmawiał sam ze sobą:
„ Jesteś dla mnie ciągle ważna nawet nie wiesz jak ważna, a może nawet ważniejsza niż byłaś wtedy. Wtedy kochałem cie … a teraz …. A teraz chyba nadal kocham cie …. Wiem sam powiedziałem tobie, że nas już nie ma, a teraz tego żałuję i to bardzo chciałem być z tobą później ale wiem wtedy to było już za późno ale jedno mogę tobie obiecać nigdy nie pozwolę aby Ci się coś stało, aby ktoś cie skrzywdził zawsze możesz na mnie liczyć ”
Po paru chwilach Hana zaczęła się budzić Piotr widząc to natychmiast usiadł i powiedział:
- Hana? Hana słyszysz mnie  - Hana powoli zaczęła się wybudzać.
- Hana - Po tych słowach Piotra Hana otworzyła oczy
-Co się stało? – Zapytała lekko osłabionym głosem. Rozejrzała się do około
-Dlaczego jestem w sypialni? Piotr?
- Spokojnie zaraz tobie to wszystko wyjaśnię tylko usiądź dobrze - Hana próbowała usiądź, ale była słaba i widać było, że sprawia jej to trudność.
- Nie umiem
- Spokojnie już pomogę Ci - Po czym pomógł Hanie usiądź.
- Najpierw powiedz mi jak się czujesz?
- Źle wszystko mnie boli. Piotr, co się stało?
- Zemdlałaś przeniosłem ciebie tutaj i zbadałem
-Co?
- Spokojnie wiem, że nie powianiem zdejmować tobie swetra, ale … ale bałem się o ciebie a po za tym jestem lekarzem
- Piotr?
- Hana ty jesteś chora masz 38,5 stopnia gorączki i nie mogłem cie tak zostawić
- Piotr wiem, dziękuję, ale zimno mi jest
Piotr wziął koc, który znajdował się na szafie i okrył nim Hanę, po czym dotknął jej czoła
- Ty nadal masz gorączkę nie wiem czy nie większą zaraz sprawdzę - Po tych słowach zmierzył jej temperaturę.
- O nie 38,9 nie zaraz zrobię Ci zastrzyk
- Piotr nie wygłupiaj się zaraz mi to minie i wrócę do szpitala
- Co? O nie ma mowy zostajesz w domu w łóżku
- A Przemek? Ty …
- Przemkiem się zajmuje teraz Witek, a po za tym jest tam Wiki wiec ja będę się tobą zajmować teraz bez dyskusji, a ty moja droga z lóżka się nie ruszysz dopóki nie będziesz zdrowa
Hana nie miał siły na zajmowanie się dyskusją z Piotrem. Piotr od razu domyślił się, że Hana jest bardzo słaba.
- Widzisz nawet nie masz sił na drażnienie mnie Hana ty jesteś przemęczona, zestresowana i jeszcze ta gorączka
- Wiem  - Piotr za ten czas przygotował Hanie zastrzyk
- No wyciągnij rękę  - Hana wyciągnęła rękę
- Tylko bardzo delikatny bądź dobrze
- Hana nie mów mi, że się boisz zastrzyków
- Nie nie boję się
- No, bo myślałem coś innego -  Piotr zrobił Hanie zastrzyk
- teraz śpij
- Ja nie zasnę
- Hana spróbuj chodź na godzinę dobrze  - Hana spojrzała na niego
- Dziękuję - Piotr uśmiechnął się chciał już wstać, gdy Hana chwyciła jego dłoń Piotr popatrzył na swoją dłoń a potem na Hany
- Proszę nie zostawiaj mnie teraz -  Piotr usiadł koło niej
- Nie zostawię cie  - Po tych słowach przytulił ją i położył się obok niej. Ale zanim zasnął przypomniał sobie jak tak niedawno tulił ją w swoich ramionach, całował ją, jak był z nią szczęśliwy. Piotr chciał ponownie poczuć smak jej ust objąć ją, przytulić ją. Hana zanim zasnęła lekko się uśmiechnęła, po czym przytuliła się do Piotra czuła się przy nim bezpiecznie i spokojna tego jej brakowało w ostatnich dniach, a praktycznie od dna, w którym to rozstała się z nim, mimo tego ze miała gorączkę wiedziała dobrze że to jedyna okazja aby poczuć zapach Piotra jego silne męskie ramiona i przytulić się do niego. Po chwili, gdy przytuliła się do Piotra, a on ją objął zasnęła. Po około dwóch może trzech godzinach Piotr obudził jako pierwszy i patrzył na wtuloną do nie niego Hanę po chwili obudziła się i ona.
- I jak się czujesz?
- Dobrze
Piotra zmierzył jej temperaturę.
- Gorączka również spadła. A teraz opuszam cie na chwilę
- Dlaczego?
- Idę po wodę dla ciebie powinnaś uzupełnić elektrolity - Hana się uśmiechnęła Piotr zniknął za drzwiami, a po chwili odezwał się telefon jego. Gdy tylko wrócił z wodą
- Twój telefon dzwonił
- Tak ja nic nie słyszałem proszę twoja woda
- Dziękuję  - Hana wzięła wodę od Piotra a Piotr usiadł na łóżku i patrzył jak Han pije wodę i uśmiechał się do niej.
- Piotr telefon nie odbierzesz? A jak to ze szpitala coś z Przemkiem?
- Ok już odbieram  - Po czym wziął telefon i włączył odebraną wiadomość po czym wpierw przeczytał sms w którym było napisane:
„ SZOK  Przemek pogodził się z Falkowiczem.
Ja tego nie wymyśliłem na własne oczy i uszy słyszałem jak mówił do niego
PRZEPRASZAM  I  DZIĘKUJĘ
Wiem dziwne, ale na dowód przesyłam zdjęcie
Pozdrawiam Witek
Acha zapomniałbym Przemek odzyskał władze w nogach ”
Piotr włączył zdjęcie i sam jak go zobaczył był zaskoczony nim.
- Hana nie uwierzysz w to
-W co?
- Wpierw powiem to że Przemek chodzi odzyskał władze w nogach
- Mój kochany braciszek
- Tak, ale to zaskoczy cie
- Co mnie zaskoczy? - zaczęła pić wodę
- Hana w szpitalu dzisiaj Witek przeszedł szok. Przemek powiedział przepraszam i dziękuję Falkowiczowi  - Po tych słowach Hana zakrztusiła się wodą i trochę się nią oblała
- Co zrobił?
- Pogodził się z Falkowiczem proszę oto dowód
Po czym pokazał Hanie zdjęcie przesłane przez Latoszka.
- Co oni podali sobie ręce? – Powiedziała zaskoczonym głosem. Hana jak tylko zobaczyła zdjęcie zdziwiła się
- Tak
- Nie wierzę Przemek podał rękę Falkowiczowi swojemu największemu wrogowi?
- Tak
- Kto to wysłał?
- Witek i napisał sms posłuchaj: „ SZOK  Przemek pogodził się z Falkowiczem. Ja tego nie wymyśliłem na własne oczy i uszy słyszałem jak mówił do niego PRZEPRASZAM  I  DZIĘKUJĘ Wiem dziwne ale na dowód przesyłam zdjęcie Pozdrawiam Witek Acha zapomniałbym Przemek odzyskał władze w nogach ”
- Mój braciszek chodzi jak się cieszę, ale wiesz, co mnie najbardziej zaskoczyło
- Słowa Przemka
- Dokładnie nie uwierzę dopóki nie zobaczę tego na żywo
- Z ciebie taki niedowiarek jest?
- Nie ja wierzę a dlaczego pytasz?
- Bo widzisz zdjęcie i jeszcze to zobaczyć na żywo
- Piotr ja wierzę, ale zdjęcie to nie dowód
- Hm ty wierzysz niedowiarku
- No wiesz, co?
- Co?
- Obrażę się na ciebie
- Hana czy ty lekko chcesz mnie sprowokować?
- Ja nie skąd tobie przyszedł taki pomysł
- Znam cię
- Wiesz, że lubię ciebie prowokować
- Wiem, ale ty wiesz, że ja tego nie lubię
- Dobrze po wypiciu wody zbieram się
- A gdzie się zbierasz moja droga?
- Do szpitala
- O nie dzisiaj odpada jutro zobaczymy na razie zostajesz w domu w łóżku
- Ale Piotr?
- Nie ma żadnego, ale
- Dobrze ale obiecaj mi że zostaniesz na noc
- Obiecuje  - Hana się uśmiechnęła. Piotr i Hana długo jeszcze rozmawiali dopiero późną nocą Hana zasnęła w objęciach Piotra.

Dziewczyny na zakupach bawiły się świetnie, oczywiście małe szaleństwo zakupowe, a potem lody i kino. Czyli jednym słowem oderwanie się od rzeczywistości. Tymczasem Przemek siedział w Sali, trochę rozmawiał z Tomkiem, ale tak naprawdę cały czas myślał o rudej, o tym kiedy napiszę i będą mogli pogadać.
-Masz kartkę i długopis? – Zapytał w pewnej chwili Przemek
-Mam, a po co Ci
- daj. Zobaczysz – Powiedział i wziął od Tomka kartkę. Przez chwilę patrzył na nią w nią w milczeniu i bezruchu, dopiero po chwili zaczął coś pisać, pisał i uśmiechał się do karki papieru. Tomek patrzył cały czas na niego wyglądał dość dziwnie, jak by ktoś wszedł uznał by go za jakiegoś wariata, który uśmiecha się do swoich kolan. Ale tylko on wiedział, skąd pojawił się ten uśmiech na jego twarzy.
-Skończyłem – Powiedział po dość długim czasie
-Ale, co? Czytaj co tam napisałeś – Ciekawił się Tomek
- Każdego dnia spotykam Cię na korytarzu.
Co dzień uśmiechasz się mówiąc, że jest ok.
To, dlaczego twoje oczy mówią, co innego?
Dlaczego nie śmieją się razem z tobą? Tak jak kiedyś?
Powiedz mi, co ukrywasz?
Powiedz mi gdzie ukrywasz swoje szczęście?- Przeczytał Przemek, oczywiście oddał temu wierszu odpowiednie uczucia
-Łoo stary, no dobre
- i drugi Patrzę przez szybę na dworze: szaro, mokro i smutno.
Stoję i patrzę na ten ponury świat.
I właśnie wtedy dostrzegam ciebie.
Idziesz uśmiechasz się, po czym poprawiasz swoje rude włosy.
Po chwili wchodzisz uśmiechnięta
Rzucasz krótkie część całując mnie w policzek.
A potem, potem znikasz.
Kiedy widzę jak odchodzisz,
żałuję, żałuję wypowiedzianych słów.
Słów, przez które dziś jesteśmy tylko przyjaciółmi.
A kiedyś byliśmy tacy szczęśliwi.
A dzis? Dziś samotni
- Masz talent
-Dzięki
- Zrób w końcu coś z tym
-Z czym?
-Boże Przemek przeczytaj jeszcze raz ten drugi – Przemek przeczytał po raz drugi wiersz i w końcu zrozumiał o co chodzi Tomkowi, miał już coś powiedzieć ale usłyszał dźwięk telefonu spojrzał na wyświetlacz pisało Wiadomość od Ruda. Od razu uśmiechnął się szeroko
„Hej przepraszam, że pisze dopiero teraz, ale nie dawno weszłam do domu. A wiesz jak to z Blanką”
Odpisał automatycznie
„Cześć piękna, nie ma sprawy domyślam się, ze młoda cię wykończyła. Oj biedactwo ;* A kupiłaś mi coś ;>”
Wiki jak tylko przeczytała sms uśmiechnęła się na myśl o tym, co mu kupiły
„A nie powiem ;) Nom i to jak i jeszcze teraz robię jej ulubioną sałatkę”
„Ej, ej jaką jej ulubioną, moja ;p Młoda tylko sciągnęła”
Jak dzieci jak dzieci. Pare minut temu słyszałam to od Blanki”
Widzisz, moze Blanka nie jest moja biologiczna córka, ale takie teksty to ma po mnie"
„Możesz sobie tak wmawiać ;)”
„Ale co?”
„Nic nic;*  Nie lubię płakać ;(”
„Płakać? Przez kogo??”
„Cebula, wiesz jaka jest okrutna dla mnie ;)”
„Zamorduję, ją najpierw posiekam, a potem usmażę, aż nie bd miała siły wołać o POMOC”
„Debil”
Rozmowa oczywiście trwała jeszcze długo, nawet bardzo długo. Dopiero koło 2 Wiki zasnęła.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

[050] Nowy rozdział cz.4


Hej dziś pisze na początku :P takie małe ostrzeżenie nie pijcie nic czytając to opko. Czemu dowiecie się potem :D

Wiki już od dłuższego czasu jest na izbie przyjęć gdyż poproszona ją o konsultację, tymczasem Przemek wykorzystując jej nieobecność postanowił pospacerować chodź trudem mu przychodził każdy krok. Przemek idąc korytarzem, a właściwi przystanąwszy na chwilę aby odpocząć pomyślał„ Czy to oby najlepszy moment? Czy może jeszcze poczekać? Ale jak innego momentu nie będzie już? Jak to jest najlepszy? Wiki ma racje w końcu sam podjąłem decyzje o tym iż trzeba zacząć nowy rozdział życia? Dlatego nie ma odwrotu idę? ”
Przemek po krótkich rozważaniach ruszył w dalszą drogę wybrał się do bufetu. Po wyjściu do niego rozejrzał się tymczasem Pani Maria zauważywszy go od razu z za lady zawołała
- Przemku to ty?
- Tak Pani Mario - podszedł do lady.
- Jezu jak zmizerniałeś?
- Pani Mario chyba się pani nigdy nie zmieni
- Popatrzcie taki blady jesteś - Przemek nic nie mówił tylko uśmiechnął się.
- No nic spokojnie jak wrócisz do domu domowe obiadki postawią ciebie na nogi, a tak naprawdę bardzo się cieszę, że wracasz do zdrowia, i chodzisz już
- Dziękuje
- Ale widzę że cos ciebie tropi mi możesz powiedzieć co się dzieje?
- Nie nic się nie dzieję
- Nie no Przemku mnie nie oszukasz mam swoje lata i umiem poznać osobę zamartwiającą się wiec słucham, o co chodzi
- Pani Mario ten problem muszę sam rozwiązać
- No jak chcesz, ale wiesz zawsze możesz na mnie liczyć
- Wiem, ale mam pytanie nie widziała Pani Falkowicza?
- Nie ale powinien być w lekarskim
- Acha dziękuję
Po czym szybko wyszedł z sali nie usłyszawszy słów Pani Marii
- A po co o … no masz ty babo placek i wyszedł, ale to dobrze, że chodzi za niedługo będzie biegał po szpitalu - Przemek powoli udał się do pokoju lekarskiego. Tymczasem w pokoju lekarskim był Falkowicz, który przeglądał karty pacjentów i Konica, który właśnie przebrał się i oglądał tablice z wymienionymi zabiegami na dany dzień. Przemek po dotarciu do pokoju lekarskiego nie wszedł do środka tylko stanął za drzwiami, które były lekko uchylone i zaczął się wahać czy wejść czy nie. Można powiedzieć, że bał się, ale wiedział, że to może być jedyny sposób, aby uwolnić się od przeszłości i zamknąć dany rozdział raz na zawsze. Tymczasem w pokoju
- O mamy dzisiaj wspólny zabieg -  powiedział Konica nie zbyt radośnie
- Tak nie cieszy się Pan na wspólną prace?
- Tak cieszę się – po cichu dodał – aż skaczę z radości
- Wiem Panie Rafale, że mnie niektórzy dalej nie lubią
- Czy ja coś mówię? – Zapytał się Rafał
- Nie musi Pan udawać
- Jak tak to wyjaśnijmy sobie pewną rzecz dobrze tutaj jest szpital i nie liczy się dla mnie własne ja tylko pacjent i jego dobro
- Wiem ja też tak uważam i tutaj się zgadzamy
- Tak ciekawe – powiedział po cichutku Rafał Przemek stojąc za drzwiami słyszał całą rozmowę, bał się wejść, ale powiedział na głos Koniec strachu Po tych słowach wszedł do pokoju lekarskiego. Żaden z nich go nie zauważył dopiero jak się odezwał to spojrzeli w jego stronę
- Dzień dobry - Falkowicz jak i Rafał spojrzeli w jego stronę jako pierwszy zabrał głos Rafał
- Stary … ty chodzisz no nareszcie, bo leżenie tobie szkodzi - Przemek spojrzał na Rafała i uśmiechnął się - Ale ta cieszę się, że wracasz do zdrowia
- Ja też się cieszę, ale widzisz jeszcze całkowicie zdrowy nie jestem – odpowiedział Przemek - Spoko z biegiem czasu – powiedział Konica
- Panie Przemku ja też się cieszę ze wraca Pan do zdrowia, chociaż trudno będzie w to Panu uwierzyć. Pewnie Pan przyszedł odwiedzić nas i porozmawiać z kolega, dlatego ja już wychodzę. Wiemy jak Pan na mnie reaguje, dlatego nie będę przeszkadzać. Do widzenia – powiedział Andrzej
- No nareszcie – powiedział Rafał po cichu. Ale Przemek spojrzał na Andrzeja i Konnicę,
- Nie.
- Co nie? Jeśli można wiedzieć? – Zapytał się Falkowicz
- Nie. Niech Pan nie wychodzi - Konica jak i Andrzej byli zaskoczeni słowami Przemka.
- Stary, co ty robisz? Czy ty w ogóle wiesz, co robisz? – Zapytał się Rafał
- Wiem, co robie chciałbym z Panem profesorem porozmawiać
Ze mną? – Zapytał się zaskoczony Falkowicz
- Tak. Rafał przepraszam, ale chciałbym zostać z nim sam
- Ok. już mnie nie ma, … ale nie … nie wyjdę – odpowiedział Konica
– Rafał proszę zostaw nas samych
- Przemek zwariowałeś przecież ty nie znosisz Falkowicza
- Dokładnie Panie Przemku – powiedział Andrzej
Chciałbym z Panem porozmawiać w cztery oczy bez światków, wiec Rafał nie masz obchodu?
- E nie teraz nie mam wolne - Rafał sprawdź czy ciebie nie ma w bufecie czy gdziekolwiek
- Ok. - Po tych słowach Rafał wyszedł na korytarz, ale nie zamknął drzwi tylko lekko je zostawił otwarte. Na korytarzu Konica powiedział dość cicho Matko przecież oni się nie znoszą. Przemek nienawidzi, Falkowicza zresztą nie on jeden, ale … on go …. Jezu przecież oni zostali sami matko oni się pozabijają …. Wiki tylko gdzie ona jest ona ich może uspokoić jedynie Po tych słowach Konica udał się w poszukiwaniu doktor Consalidy. Tymczasem w pokoju lekarskim pierwszy zabrał głos Falkowicz
- Słucham Panie Przemku? O co chodzi?
- Nie wiem, od czego zacząć
- Może ja zacznę niech Pan usiądzie i nie nadweręża mięsni, bo widać, że chodzeniem mam Pan jeszcze lekki problem wiec proszę usiądź Przemek - po tych słowach usiadł na kanapie. A Andrzej na krześle naprzeciw jego.
- Panie profesorze …. Nie wiem naprawdę nie wiem, od czego zacząć i jak zacząć
- Wiem, ale jak Pan nie czuje się na sile to możemy tę rozmowę odłożyć na później
- Nie później już nie mogę mieć tę odwagi
- Rozumiem wiec słucham
- Ja nienawidziłem Pana za to, co pan zrobił Ludmile
- Przepraszałem Pana ile razy mam to jeszcze zrobić
- Nie nie o to chodzi
- Tylko, o co Panie Przemku?
- Chodzi o to iż wtedy ten czas był inny dopiero teraz zrozumiałem że …. Ze wtedy popełniłem błąd obwiniając Pana o jej śmierć
- Nie to nie był błąd tylko miłość Pana zaślepiła nie myślał Pan wtedy logicznie
- Nie to nie była miłość tylko zauroczenie
- Dlaczego Pan tak sądzi?
- Bo teraz dopiero ten wypadek i pewna osoba uświadomiła mi to wszystko
- Nie rozumiem?
- Uwiadomiłem sobie, że Ludmiłę nie kochałem, a Pan może tak postępując chciał podarować jej te tygodnie bez zmartwień bez szpitala Falkowicz nic nie mówił tylko słuchał Przemka.- Wiem może to wyda się panu dziwne przedtem nienawiść a teraz … właśnie teraz ten wypadek to, iż bliska mi osoba uświadomiła mi, jakim byłem egoistą
- Słucham?
- Tak byłem egoistą, ale już nie jestem
- Nie rozumiem, do czego ma ta rozmowa prowadzić?
- Panie profesorze …. Chciałem przeprosić za moje postępowanie i … podziękować za uratowanie życia Pan wierzył, że będę chodził ja nie
- Czy ja dobrze słyszałem?
- Tak przepraszam i dziękuję - Po tych słowach Przemek wstał i wyciągnął rękę w stronę Andrzeja, Falkowicz popatrzył na niego po czy wstał
- Panie Przemku nie musi mnie Pan przepraszać, a słowo dziękuje było miło usłyszeć od Pana - Chciałem przeprosić i to uczyniłem czas zamknąć karty zapisane złym atramentem a zacząć nowy rozdział - Zgadza się czas zacząć nowy rozdział Po tych słowach podał rękę Przemkowi.
Kiedy właśnie Falkowicz podawał rękę Przemkowi przed pokój jak najszybciej tylko się dało przybyli Wiktoria, Witek no i oczywiście Rafał, który ich poinformował.
- O cholera, za cicho tu, chyba już nie pozabijali – Zaśmiał się Witek
-Nie kracz – Powiedziała ruda. I już chciała wejść do pokoju, kiedy ujrzała ten niecodzienny widok. Przemek i Falkowicz ściskali sobie dłonie, obydwoje żyli a co najlepsze Przemek powiedział Przepraszam jeszcze Raz. Wiki stała jak zahipnotyzowana nie wierzyła własnym oczą, a co dopiero uszą
Ruda jak i Witek oraz Rafał stali w drzwiach żaden z nich nie zrobił kroku patrzyli oni na Przemka i Falkowicza, również żaden z nich nie zabrał głosu. Po paru sekundach witek szybko oprzytomniał
-Co Przemek podaje rękę Falkowiczowi nie no nie realne i dziwne - Po tych słowach wycinał szybko swój telefon i zrobił im zdjęcie. Przemek jak i Andrzej zorientowali się, że nie są sami, Przemek popatrzył w stronę drzwi i zobaczył minę rudej, Witka i Konicy. Widząc ich mini uśmiechnął się
- Panie profesorze nie jesteśmy sami proszę popatrzeć
- A co się stało im popatrz na ich miny?
- Nie wiem, co się stało? Wiki, co się dzieje? – Zapytał się Przemek
Wiki nie odpowiedziała tylko patrzyła na nich.
- Panie Przemku ona chyba jest zaskoczona?
- Na pewno tylko, czym?
- Może tym, że Pan i ja podaliśmy sobie rękę?
- Tak to ich zaskoczyło
- Na pewno a teraz niech Pan siada dobrze porozmawiamy i kawkę wypijemy  - Po tych słowach Przemek usiadł na kanapie a Andrzej zrobił kawę.
- Z cukrem czy bez?
- Z cukrem dwie łyżeczki - Wiki, Witek oraz Rafał byli jeszcze większym szoku niż na początku.
- Proszę
- Dziękuję, ale jak to wygląda
- Spokojnie Pan jest w tej chwili niedysponowany, a jak Pan wróci to może kiedyś Pan zrobi mi kawę dobrze
- Ok. - Wiki, Konica i Latoszek stali jak wmurowani, jako pierwsza odezwała się ruda
- Nie no niech mnie ktoś uszczypnie, nie wierze - Po słowach rudej obok niej znalazł się Marek
- Wiki, po co cie ktoś ma szczypać, i co takiego dziwnego widziałaś?
- Jak to, co dziwnego widziałam, sam przecież widziałeś jak Przemek i Andrzej podali sobie ręce?
- Tak widziałem no i co w tym dziwnego jest
- Marek ty stosunkowo nowy jesteś to nie znasz ich historii
-Jakiej historii, o czym mówisz?
- Marek Przemek szczerze nie nienawidził Falkowicza obwiniał … obwiniał go o śmierć ukochanej – mówiąc to głos Wiki lekko zachwiał się, ale po chwili dokończyła – zresztą sam byłeś w sali jak nazwał go morderca, a tutaj on podaje mu rękę
- I mówi przepraszam i dziękuję – dodał Witek
- Dokładnie – dodał Rafał
- Matko i co w tym dziwnego jest może chce zacząć na nowo wszystko
-Co? Przecież on by jak mógł to by nie wiem czy by nie zabił Falkowicza – powiedziała ruda
Andrzej jak i Przemek słuchali danych wypowiedzi, po czym Andrzej zabrał głos
- Panie Przemku oni chyba nie doceniają Pana?
- Może tak, ale z jednej strony mają racje kiedyś by tak było, ale nie teraz
- Wiki, Witek oraz Rafał wy chyba zwariowaliście i sami byście tak postąpili  – powiedział Marek
- My? – Odpowiedziała Wiki
- Tak ty. Jesteś zaskoczona tym widokiem, ale jak wy pomyślcie Przemek miała wypadek uratował go Falkowicz jak to mówicie wróg
- Wiemy o tym, ale … - powiedział Rafał - Ale nie dokończył zdania, ponieważ przerwał mu Marek.
-Ale, co Rafał Przemek miał dużo czasu na zastanowienie się nad tym i poukładanie wszystkiego, rozmowę
- Właśnie Tomek ten z jego sali oni rozmawiali ze sobą dużo – powiedziała ruda
- O i już masz odpowiedź Przemek po rozmowie jak i zastanowieniu się nad sobą doszedł do wniosku, że …. – Powiedział Marek. Ale nie dokończył zdania ponieważ przerwał mu Przemek
- Wiki Marek ma racje ostatnio dużo zastanawiałem się nad sobą nad przeszłością i nad wypadkiem
- Przemek …. – Powiedziała Wiki
- Wiki posłuchaj mnie, choć na chwilę proszę
- Niech państwo posłuchają go dobrze wtedy może cała trójka zrozumie ten widok -powiedział Andrzej. - Przemek spojrzał na niego uśmiechnął się Andrzej dodał
- Proszę kontynuować Panie Przemku - Przemek spojrzał na Wiki i zaczął mówić ciągle patrząc na nią.
- Ten wypadek, który się zdarzył on mógł się zupełnie inaczej zakończyć wiecie jak. Właśnie gdyby nie on to by nie przejrzałem na oczy i pewnie bym nigdy tego, co się stało bym nie zrobił, ale on się zdarzył uświadomił mi jak kruche jest ludzkie życie, i wystarczy drobiazg a my już inaczej patrzymy na nasze życie. Przez chwile myślałem, że będę kaleką dopiero ty uświadomiłaś mi, że zachowałem się jak egoista pieprzony egoista i tak naprawdę tylko o sobie myślałem i nikogo po za sobą nie widziałem. Wiki ja dopiero po twoich słowach jak i po rozmowie z Tomkiem uświadomiłem sobie że zachowywałem się jak idiota nie widząc nic po za sobą, że tak naprawdę widziałem to co chciałem widzieć że … Wiki ja … po prostu myliłem się co do Falkowicza on wierzył że będę chodził, uratował mi życie
-Przemek, do czego zmierzasz? – Zapytała się nie pewnie Wiki
- Właśnie stary? – dodał Rafał . Witek słuchał jego słów, Marek domyślał się, ale również słuchał wypowiedzi kolegi
- Chce wam powiedzieć, że najwyższy czas zamknąć przeszłość i wyrzucić klucz do niej, nie warto ciągle do niej wracać i żyć nią, dlatego - Po tych słowach Przemek spojrzał, na Falkowicza, a Andrzej widząc to dokończył zdanie
-Dlatego Pan Przemek doszedł do wniosku, że najwyższy czas na zamknięcie tamtego rozdziału życia, i zacząć nowy rozdział życia z czystą kartą i bez nieporozumień
- Co? Przemek to prawda? – Zapytała się Wiki
- Właśnie? A może Falkowicz coś ci zrobił? – Zapytał się Rafał
- O zgadzam się z Rafałem – dodał Witek
- To prawda, co mówi profesor, dlatego przeprosiłem go i podziękowałem za uratowanie życia
-Co ja śnię? – Powiedział Rafał
- Nie śniesz i daj już spokój Przemka chce zacząć nowe życie, dlatego zamknął sprawy, które powinny być zamknięte dawno temu – powiedział Marek, po czym dodał – gratuluje stary dobrze zrobiłeś
- Wiem wiesz, że teraz czuje się jakby ciężar mi spadł z serca
- Wiem  - Wiki jak i Latoszek czy Rafał nic już nie mówili.
- No, ale Panie Przemku kończymy kawę i wracamy do łóżka, bo organizm jak na dzisiaj już dość ruchu miał i musi odpocząć
- Dobrze już idę. Wiki wpadniesz potem do mnie?
- Tak
Po tych słowach Przemek dokończył pic kawę i udał się do pokoju, Falkowicz na izbę przyjęć, a Rafał i Witek do bufetu, a Marek na internę. Wiki została w pokoju i zastanawiała się, co jej powiedział Przemek jak się zachował dalej była w szoku.


Po całym szoku, jaki doznała Wiki jak tylko skończyła dyżur, postanowiła, że wpadnie na chwilę do Przemka, co prawda nie miała czasu, bo dziś miała odbyć się rozprawa, tego psychola, ale potrzebowała małego wsparcia, i tak do przybycia Blanki miała jeszcze jakieś 30 minut.
-Cześć, ja tylko na chwilę, bo zaraz muszę uciekać – Powiedziała jak tylko weszła do Sali,
-Co jest? – Zapytał ją jak tylko weszła do Sali
-Nie, nic – powiedziała i usiadła
-Mów – Powiedział i usiadł na łóżku
-Dziś jest rozprawa tego psychola – Odparła po chwili
-Boże zapomniałem. Wiki przeprasza, zaraz się zbiorę i jakoś pójdę z Tobą. Wyjdę na własne żądanie
-Oszalałeś Przemek jeszcze nie jesteś do końca zdrowy
-Nie ważne powinienem być tam teraz z tobą, nie było mnie już na sprawie z Januszem – Wiki swój wzrok przeniosła na buty
-Cholera, przepraszam nie powinienem
-Nie nic się nie stało – Odrapała i spojrzała na niego
-Daj mi 10 minut i mogę iść
-Daj spokój i tak idę z Blanka, nie wiem, po co ale też ma iść. No i będzie nasz ochroniarz, więc sama nie będę
-Wiki wolałbym iść z tobą
- Przemek naprawdę nie trzeba. Napiszę ci po wszystkim, co i jak. Ale dziękuję Ci, że chciałeś iść – Spojrzała na niego i się uśmiechnęła
-No, co ty nie ma, za co – Odwzajemnił jej uśmiech
- Jest
-Tylko pamiętaj od razu daj mi znać, będę trzymać za was kciuki – chciał cos powiedzieć, ale właśnie weszła Blanka
-Cześć mamuś – Powiedziała i pocałowała ją w policzek
-Cześć Pimpuś – Uśmiechnęła się młoda Consalida i pocałowała do w policzek.
-Pimpuś? – Zapytał zdziwiony. Wiki i Tomek zaśmiały się
-tak Pimpuś – zaśmiała się – Dobra my z mama mykamy i wpadniemy jutro, a może dziś. Nie wiem czy zasłużyłeś – Powiedziała i pocałowała go w policzek na pożegnanie – Papa Pimpuś. Chodź mamuś taxówka już czeka – Powiedziała do Wiki – Cześć Tomek – Zwróciła się Tomka.
-Cześć Pimpuś – Zaśmiała się Wiki i pocałowała go w policzek. – Cześć Tomek – Powiedziała i razem z Blanką wyszli i pojechali do sadu. Oczywiście minęło dużo czasu zanim złożyli zeznania. I wyszli z sądu. Ruda od razu napisała do Przemka „Już po, jakoś poszło. Teraz idziemy z Blanka na zakupy na poprawę humoru;)) Odezwę się jak będziemy wracać. Może jak zasłużysz to Ci coś kupimy. Papa Pimpuś ;**” Napisała sms i razem z Blanka udały się do miasta na małe zakupy.

czwartek, 11 kwietnia 2013

[049] Nowy rozdział cz.3


Tymczasem Wiki od kłótni z Przemkiem nie była u niego, chciała dać mu czas do przemyślenia, chociaż z trudem jej to przechodziło, bo chciała być przy nim. Brakowało jej jego głosu, w końcu przez prawie  2 dni był nie przytomny. W końcu nie wytrzymała i przeszła koło jego Sali chciała zobaczyć czy śpi. Nie spał rozmawiał z Tomkiem. Nagle ruda usłyszała jak Tomek ją woła. Weszła do Sali, spojrzała na niego, wiedziała, że nie może pokazać mu, że już jej przeszło, dlatego z trudem skierowała swój wzrok na Tomka.
-Co się stało? – Zapytała patrząc na Tomka, biła się sama z sobą, aby nie spojrzeć na Przemka
-Mi nic, ale z kolegą gorzej – Odparł i spojrzał na Wiki
-Ale przecież kolega nie skarży się na nic – Mówiła nie odwracając się
-Tak, ale było już lepiej no i niestety znowu zaczął gadać głupoty – Nie wiedział, co mówić, chciał nakłonić ja do rozmowy
-Ale to chyba nie moja sprawa – Te słowa ledwo przeszło jej przez gardło
-Niby, tak, ale mówi, że Pani mu nie wybaczy, a chciał porozmawiać – Teraz już nie mogła się dłużej opierać spojrzała na niego. On słodko się do niej uśmiechnął i zrobił słodkie oczka. Zawsze je kochała, i nie mogła im się oprzeć. Uśmiechnęła się samoistnie – To ja może pójdę po wodę, bo mi się kończy – Powiedział Tomek, chociaż jego butelka była pełna wody. Przemek uśmiechnął się do niego i szepnął „Dzięki” Teraz zostali sami, przez chwile jeszcze patrzyli na siebie dopiero po chwili jako pierwszy odezwał się Przemek
- Wiki przepraszam, masz rację zachowałem się jak skończony egoista – Powiedział patrząc na nia
-Chociaż tyle, że to zrozumiałeś – Uśmiechnęła się. Chciała usiąść w nogach, ale przypadkiem znowu dotknęła jego stopy
-Wiki, Wiki ja czuję – Powiedział szybko
-Co? – Nie zrozumiała na początku, o co chodzi
-Poczułem, poczułem jak mnie przypadkiem dotknęłaś – Uśmiechnął się, on nie powiedziała nic tylko podniosła kołudre i przejechała palcem po jego palcach – Czuję, ja czuję – Mówił uradowany, na razie palce, ale czuje
-Mówiłam, że będzie dobrze, a ty się ubierałeś
- Wiem miałaś rację, ale terach chodź tu do mnie – Ona bez słowa podeszła do niego. Zapała ją przytulił, kiedy się od siebie oderwali przez chwilę patrzyli sobie w oczy w jego oczach można było dostrzec radość i szczęście, w jej oczach też, ale było coś jeszcze coś wyjątkowego, niestety nie wiedział jak to nazwać, określić, ale było to cos takiego, co nie pozwoliło mu się oderwać, coś, czego na pewno nie zapomnij
- Pójdę po Piotra – Powiedziała i oderwała swój wzrok od niego. Po czym wyszła, on chciał coś powiedzieć, lecz jej już nie było
Tymczasem Nina będąc w sali cięgle się wierciła w łóżku, w pewnej chwili do sali wszedł Michał Nina od razu się ucieszyła na jego widok i usiadła
- Michał nareszcie, kiedy mnie wypuszczą?
- O a co to za pytanie?
- Proste i łatwe, kiedy dostanę wypis?
- No proszę, a przywitanie się to gdzie witaj skarbie możesz na przykład powiedzieć
- Cześć
- No teraz to zupełnie inaczej brzmi. Witaj jak się czujesz?
- Dobrze Michał, kiedy dostanę wypis?
- No nie ty znowu to samo - Po tych słowach pokręcił głową.
-Więc kiedy?
- Jutro, albo po jutrze
- W końcu już się stęskniłam za Krzysiem
-On za Tobą też – Uśmiechnął się Michał – A za mną to już nie? – Udał smutnego
- Michał chyba nie jesteś zazdrosny?
- Ja nie skąd, że znowu - Po czym zrobił smutny wyraz twarzy i obrażony lekko.
- Głuptasie za tobą tak również się stęskniłam i to bardzo
- No ja myślę
- Nie myśl tylko uwierz w to -  Po czym lekko cmoknęła go w usta.
- Tylko tyle?
- Mój drogi na razie tyle
- Wiesz słyszałem o nowej metodzie leczenia, że pocałunki wpływają na organizm uspakajająco i wydzielają hormony szczęścia, a co najlepsze pacjent szybko wraca do zdrowia – powiedział uśmiechając się Sambor
- Tak, ale to pacjenta się powinno całować, a nie pacjent lekarza
-Tak to chyba mi się cos pomyliło
- Nie chyba tylko na pewno
- W takim razie – Powiedział Sambor i pocałował Ninę, po chwili ona się od niego odsunęła od niego – Ej
- Do pracy, a nie. Zaraz parce zaczynasz, wiec przebrać się już – Powiedziała i dała mu całusa na pożegnanie
-Wpadnę potem. Pa - Uśmiechnął się i poszedł do pokoju
Hana po dotarciu do drzwi domu poszukała klucze w torebce, gdy już je trzymała w ręce i chciała otworzyć drzwi nagle źle się poczuła dotknęła ręką głowy, po czym przymrużyła oczy i osunęła się na ziemie wypuszczając klucze z dłoni. Klucze oraz torba jej upadając na ziemię wydały charakterystyczny dźwięk. Piotr słyszą to odwrócił się i zobaczył Hanę leżąca na podłodze
- Hana! Hana!!! - Po czym szybko podbiegł do niej odwrócił ją na plecy i zobaczył jej twarz bardzo bladą. Ciągle mówił do niej- Hana, Hana słyszysz mnie Hana?
Nie było żadnej reakcji z jej strony, szybko zobaczył jej oczy to znaczy otworzył i je obejrzał źrenice jej, następnie zbadał jej puls dotykając nadgarstka. Po wykonaniu następujących czynności Piotr podniósł klucze do domu Hany, po czym szybko otworzył nimi drzwi. Kiedy otworzył drzwi wziął delikatnie Hanę na ręce po czym wszedł z nią do domu i udał się do salonu. W salonie bardzo delikatnie położył Hanę na kanapie, a sam udał się bardzo szybko do samochodu. Z samochodu dokładnie z tylnego siedzenia zabrał torbę lekarską i szybko udał się do Hany. W domu położył torbę na stoliku, a sam podszedł do nie przytomnej Hany spojrzał na nią, po czym swoja dłonią przejechał po jej włosach
- Wiem, że się by to tobie nie spodobało, ale musze to zrobić przepraszam
Po tych słowach powoli zdjął jej sweter następnie wyjął z torby lekarskiej stetoskop, gdy już go założył wziął do swoich ciepłej dłoni jego końcówkę i ogrzał ją wiedział, że Hana nie lubi zimna. Gdy ją ogrzewał spojrzał na Hanę, która została tylko w samej bieliźnie wtedy jego serce zabiło mocniej, przypomniał sobie jak ją obejmował dotykał jej ciała, a każdy jego dotyk był delikatny, czuły, jak nie umiał się oprzeć. Trudno było mu te wspomnienia wyrzucić z pamięci, tak po prostu skasować i nie wracać do tego jak jego serce cięgle ją pragnęło, pragnął ją dotykać, całować, przytulać. Po chwili gdy ją ogrzał przystąpił do badania. Po zbadani jej Piotr trochę się uspokoił gdyż płuca i oskrzela były czyste wiec mógł wykluczyć zapalenie płuc czy oskrzeli. Jednak ciągle się martwił o nią dlaczego zemdlała niestety gardła jej nie mógł obejrzeć ale dotknął jej zgrabnej szyi nie wyczuł żadnych niepokojących zmian. Następnie zmierzył jej ciśnienie było ono idealne dlatego zaskoczony był jej zemdleniem. Przejechał swoją dłonią po jej czole nagle poczuł jej gorące czoło dlatego wyciągnął termometr i zmierzył jej temperaturę. Okazało się że temperatura Hany wynosi 38, 5 stopni, zaraz się zorientował że Hana jest chora dlatego od razu wziął ją na ręce i przeniósł do sypialni. W sypialni położył ją na łóżku i okrył kocem, a następnie udał się do salonu po swoją torbę, będąc już przy Hanie przygotował zastrzyk obniżający jej gorączkę, a następnie podał jej go. Hana ciągle była nieprzytomna Piotr patrząc się na nią na jej bladą twarz od razu zorientował się że jej poprzednie omdlenie czy ból brzucha, wymioty były spowodowane chorobą oraz stresem, osłabieniem organizmu, przemęczeniem, nerwami dlatego wykluczył już bez badań ciążę. Piotr patrząc na Hanę a dawniej ukochaną czekał aż się obudzi wiedział że może to potrwać parę godzin. Patrząc na nią przypominał sobie jak ją dotykał, całował, obejmował, tulił tak bardzo chciał ją teraz dotknąć, objąć czy pocałować ale wiedział że to jest nie możliwe i że to się nigdy już nie spełni, nigdy nie poczuje smaku jej ust czy dotyku jej ciała, zapachu jej. Po chwili jednak zorientował się że miał wrócić do szpitala ale teraz dobrze wiedział że nie wróci wiec wyciągnął swój telefon po czym wybrał numer do Witka i zadzwonił do niego:
- Cześć Witek tu Piotr …. Gdzie jesteś teraz? … to dobrze bo mam prośbę do ciebie …. Jak wiesz ja miałem wrócić do szpitala ale nie wrócę …. Jak wiesz odwoziłem Hanę i jak byliśmy przed domem to prze drzwiami zemdlała … nie nic strasznego jest chora …. Ale ciągle nieprzytomna, dlatego mam prośbę do ciebie … nie chce jej zostawić chce się nią opiekować, ale jak wiesz opiekuje się również Przemkiem …. Dlatego chcę abyś ty zajął się Przemkiem … dzięki będę twoim dłużnikiem … acha nie mów nic Przemkowi, co się dzieje z Haną … dzięki pa
Po tych słowach rozłączył i patrzył się na Hanę. Teraz chciał być blisko niej, choć wiedział jak ona zareagowała by, ale nic go teraz nie obchodziło po prostu chciał być blisko niej i nie pozwolić, aby jej się coś stało dlatego w pozycji lekko siedzącej położył się blisko niej wziął jej dłoń w swoje dłonie wtedy zauważył jakie ma zimne dłonie chciał je rozgrzać, a sam drugą dłonią gładził po jej czole, włosach patrząc na jej twarz wtedy jego myśli obejmy wspomnienia:
Tymczasem Blanka siedziała w hotelu Radek wysłał ją, żeby coś zjadła i odpoczęła. Właśnie piła herbatę, kiedy do hotelu wszedł Tadeusz. Jak tylko wszedł do kuchni od razu zobaczył młodą Consalide
-A ty nie w szpitalu? – Zapytał Zapała
-Radek mnie wysłał, żebym coś zjadła, więc kończę herbatę i lecę do Przemka – Odpowiedziała Blanka – Dziadku – zaczęła niepewnie
-Tak?
- A czemu…
-Nie ma babci? – Zapytał dobrze wiedział co mała chce powiedzieć
-Tak
-Ostatnio miała stan przed zawałowy, i nie chciałem…
-Rozumiem, ale przyjedzie na święta
-Oczywiście
-Do tego czasu Przemek już na pewno wyjdzie ze szpitala – Uśmiechnęła się Blanka
- A jak tam twój plan
-Powoli zaczynam wprowadzać w zycie – Zaśmiała się młoda
-Na pewno się uda – Uśmiechnął się ojciec Przemka
-To ja lecę. Wprowadzić w bieg plan mojego życia – Potarła ręce i zaśmiała się – Pa. – Pocałowała dziadka w policzek i poleciała do szpitala
Po paru minutach już znalazła na Sali, zauważyła ze łóżko Przemka jest puste. Zdziwiła się bo przecież jak była u niego ostaniu nie mógł chodzić
-Gdzie jest Przemek? – To pytanie zadała do Tomka
-Część ty pewnie jesteś Blanka
-Tak- Odparła nieco zdziwiona
-Przemek, dużo o tobie mówił. Tomek miło mi
-Mi również. Gdzie on jest ?
-Poszedł gdzieś, z trudem, ale poszedł –Na twarzy Blanki pojawił się uśmiech
-W końcu – Odparła szczęśliwa
-Oczywiście o to się musiał pokłócić z Twoją mama
-Oni tak mają, a żeby powiedzieć Kocham Cię to już nie jak by to była teoria względności, której nie umieją – Tomek zaśmiał się
-Zauważyłem, chciałem coś z tym zrobić, ale ciężko
-Wiem, z jego siostrą, tata i innymi staramy się ich połączyć. Na razie małe kroczki a finał jak dopracujemy – uśmiechnęła się podstępnie. Tomek zaśmiał się
- Widzę, że tylko oni tacy ślepi i nie uważni na to, co ich otacza, może pomogę wam coś? Bo pewnie tu jeszcze z Przemkiem poleże
-Naprawdę?
-Tak, bo przecież oszaleć można z nimi
-Super, tylko co tu można zrobić, hmm…Wiem – Blanka zdradziła Tomaszowi w jaki sposób może pomóc

Hejka 
i Jak się podoba??:P Kolejny jakoś koło poniedziałku może 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

[048] Nowy rozdział cz. 2

Tymczasem Blanka z Rakiem siedzieli przed szpitalem, na ławce jeszcze nie dawno siedział z nimi Tadeusz, ale poszedł się przejść, chciał pobyć sam. Teraz nastolatkowi siedzieli w milczeniu, dopiero po chwili Radek odważył się odezwać
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze ? Powiedział i położył swoją dłoń na jej ręce. Ona nie podniosła głowy, tylko delikatnie ją przekręciła i spojrzała na niego. Nie miała żadnych powodów, aby się uśmiechnęła się. Zrobiło jej się jakoś cieplej na sercu, poczuła, ze ma wsparcie i mimo wonie się uśmiechnęła
- Chciała bym w to wierzyć ? Odrapał po chwili i znowu przeniosła swój wzrok na ziemie
- Pewnie tak zresztą słyszałaś lekarzy to jest skutek uboczny na narkozę wiec za niedługo on wstanie na nogi
- A jak to nie minie?
- Minie zobaczysz. Zresztą mój tata ma różne znajomości, a matka ? a matka ? - Radek nie dokończył zdania Blanka spojrzała na Radka
- Radek, dlaczego nie dokończyłeś zdania?- Bo ? uznałem, że tata ma większe znajomości nie mama ? Dziewczyna dobrze wiedziała, ze kreci, że nie powiedział jej prawy o matce
-Co jest? ? Zapytała z troską w głosie
-Nic wszystko gra ? Starał się powiedzieć, tak, aby zabrzmiało to wiarygodnie
- Przecież widzę, ze coś nie gra ? Chłopak zdał sobie sprawę, że nie uda mu się tak łatwo wykręcić, spojrzał na nią ich spojrzenia się spotkały. Dostrzegł w jej oczach, Smutek i strach, ale i troskę
- Nie chcę cie obarczać moimi problemami
? Nie obarczysz mów, co się dzieje?
- Moi starzy wiadomo nie jest dobrze miedzy nimi
- Może i im się uda pogodzić
- Coś ty to jest nie możliwe próbowali, ale nic z tego
- Myślisz, że się rozejdą?
- Raczej tak długo to nie potrwa zresztą widzę jak ojciec spogląda na jedna lekarkę
- Zdradza twoją matkę?
- Nie chyba nie raczej powiedzmy lepiej się dogaduje z nią niż z mamą
- Mówisz o Agacie?
- Tak z początku nie lubiłem jej, ale teraz myślę, że spoko babka jest z niej
-Agata jest w porządku, zawsze pomoże doradzi
-Zauważyłem, to moja matka, ostatnio nie gadała ze mną tyle co ona ? Powiedział  lekko smutny
-Wolał byś, żeby się rozeszli? ? Zapytała niepewnie
-Chyba, tak mam dość ich kłótni
-Rozumiem Cię, tak samo jak ja nie chce znać swojego biologicznego ojca, chciała bym, żeby Przemek był moim ojcem i mnie adoptował - Ponownie spojrzeli na siebie dopiero teraz zrozumieli jak się doskonale rozumieją
Tymczasem Agata siedziała w Sali razem z Markiem myślała o słowach Piotra
- Marek da się cos zrobić? ? Zapytała z przejęciem
-Jeśli chcesz mogę iść porozmawiać z Falkowiczem
-Ale nie teraz, na razie posiedź, ze mną ? Spojrzała na niego, w jej oczach można było dostrzec troskę o przyjaciela
- Agata spokojnie pogadam z Falkowiczem to wyjaśni mi parę kwestii, a po za tym jak on nic nie pomoże to zadzwonię do paru osób i już
- A twoja żona specjalizuje się, w czym?
-Dorota jest neurochirurgiem, więc raczej nam nie pomoże, a o pomoc nie chce jej prosić
- Rozumiem, też bym nie chciała prosić Pawła o pomoc
-Masz męża?
- Miałam, ale zamknięty temat
- A można wiedzieć, w jakiej specjalizacje ma-
On pracował w banku w kredytach ?
Acha to raczej na medycynie się nie zna tylko na całych procentach, hipotekach i innych zawiłych procedurach dla lekarzy ale kredyt to umie pewnie tak zachwalić że nie jeden kto się nie orientuje w tym przejdzie się na tym -  Agata się uśmiechnęła nic nie mówiąc.
-Nie chcesz o tym rozmawiać. Rozumiem ? Odparł po chwili, Agata się uśmiechnęła cieszyła się, ze ją zrozumiał.
-Wolała bym nie
-Nie ma problemy, właśnie mam dobrą wiadomość jutro dostaniesz wypis
-W końcu ? Ucieszyła się ? Dzięki ? Powiedziała i przytuliła go
- O a za co to było?
- Za wszystko dziękuję
-Czyli, za co?
- Opiekę, poświecony czas i rozmowę
- Moja droga myślisz, że jak jutro dostaniesz wypis to zaraz zwrócić do pracy?
- Tak
- To się mylisz i to bardzo
-Czemu?
-Myślisz, ze po takim wypadku pozwolę Ci od razu do pracy wrócić?
-A nie? ? Zrobiła słodkie oczka
-Zapomni ? Zaśmiał się Marek
Tymczasem w samochodzie Piotra. Piotr jadąc samochodem razem z Haną do jej domu, co chwile spoglądał na nią przypominał sobie jak to było, gdy byli razem. Zerkając na Hanę w pewnym momencie zauważył smutek na jej twarzy ona nic nie mówiła wiec Piotr postanowił odezwać się pierwszy
- Hana, co się dzieje? - Hana nie odpowiedziała tylko spojrzała na niego smutnym wzrokiem.- Martwisz się o Przemka? -Hana nie odpowiedziała kolejny raz tylko twierdząco kiwnęła głową. Piotr widząc to opowiedział: - Spokojnie Hana. On będzie chodził to tylko skutek uboczny narkozy
-Wiem ale ?.
- Ale co?
- Jak to się nie cofnie jak ?.
-Jak co? Hana będzie dobrze zrobię wszystko, aby mu pomóc
- Piotr on może być kaleką?
- Hana uwierz mi zrobię wszystko, co będę mógł, aby on chodził
- Piotr on ?
- Wiem on sam musi mieć wole walki i ma ja - W pewnej chwila Hana nagle zbladła Piotr zauważył to- Wszystko w porządku? - Ciągle zerkając na Hanę i drogę, Hana nie odpowiedziała tylko dłonią zakryła usta. Piotr widząc to zapytał się ponownie:- Co się dzieje Hana? - Hana nie odpowiedziała, a każdą chwila robiła się coraz bladsza, Piotr widząc to zaczął się bać o nią, w pewnej chwili
- Piotr ? proszę zjedź na pobocze ? proszę
- Hana, co się dzieje?
- Mdli mnie -Piotr słysząc słowa Hany szybko zjechał na pobocze Hana szybko odpięła pasy po czym wyszła z samochodu i udała się w ustronne miejsce. Piotr widząc to szybko wysiadł z samochodu i udał się do Hany. Hana zwymiotowała, Piotr szybko podszedł do niej, Hana jak już zwymiotowała brała ona głębokie oddechy i szybkie
- Spokojnie oddychaj spokojnie -  Hana oddychała nadal szybko . - Spokojnie staraj się uspokoić oddech Hana powoli uspokoiła oddech Gawryło po chwili zapytał się- Hana wszystko dobrze?
- Chyba tak już tak
- Jesteś strasznie blada na pewno jest już dobrze?
- Tak - Piotr chwycił Hanę i udał się z nią do samochodu. Po dotarciu do samochodu otworzył je drzwi ona usiadła, Piotr kucnął w schowku miał wodę mineralną wiec wyjął ją i podał Hanie ona upiła łyk, po czym wzięła głęboki oddech - Co się stało Hana?-
- Nie wiem nagle mnie zemdliło
- Hana ty dalej jesteś blada nie podoba mi się to ? mówił to zdenerwowanym i niepokojącym głosem
- Piotr spokojnie już jest ok.
- Nie wiem czy jest ok Hana popatrzyła na niego i powiedziała
-Piotr wsiądziesz do samochodu, bo zimno jest strasznie
-  Dobrze już wsiadam- Po czym udał się na stronę kierowcy i wsiadł do samochodu. Po zamknięciu drzwi kierowcy popatrzył się jeszcze raz na Hanę:- Hana nie zawiozę ciebie do domu zawracam i jedziemy do szpitala
- Do szpitala? Po co?
- Źle wyglądasz nie podoba mi się to lepiej będzie jak obejrzy cie lekarza
- Piotr czy ty zwariowałeś nic mi już nie ma czuję się dobrze nie wygłupiaj się i odwieść mnie do domu
- Hanna o mało nie zemdlałaś w szpitalu teraz zemdliło, cie coś jest jednak nie tak
- Wszystko jest dobrze i proszę odwieść mnie do domu, bo jak nie to wysiądę i pójdę pieszo
- Kurcze, ale ty jesteś uparta
- Wiem. Wiec?
- Dobra już zawiozę ciebie ok.
- Ok. - Po czym lekko się uśmiechnęła, ale ten uśmiech był sztuczny ciągle źle się czuła. Po tej rozmowie wyruszyli do domu Hany, Piotr, co chwile zerkał na nią. Po dotarciu do domu. Piotr wysiadł pierwszy, a następnie podszedł do drzwi pasażera i otworzył je Hana wysiadła. Po wyjściu z samochodu Piotr patrzył na nią - Hana może zostanę?
- Nie proszę nie
- Hana nie rozumiesz boję się o ciebie, jesteś dalej trochę blada
- Piotr proszę
-Co proszę? Boję się i tego nie zmienisz
- Wiem, ale mi już nic nie ma
- Nie kłam Proszę widzę, że coś jest nie tak -  Hana nic nie mówiła już.- Nie wiem może jednak wejdę na chwilę, choć?-
Nie lepiej będzie jak się pożegnamy tutaj. Dziękuję za pomoc do zobaczenia jutro pa ? po tych słowach pocałowała Piotra w policzek.
- Pa  - Po czym Hanna udała się do drzwi domu, a Piotr stał twarzą do samochodu. Hana po dotarciu do drzwi domu poszukała klucze w torebce, gdy już je trzymała w ręce i chciała otworzyć drzwi nagle źle się poczuła dotknęła ręką głowy, po czym przymrużyła oczy i osunęła się na ziemie wypuszczając klucze z dłoni.