W tym czasie w bufecie Sambor rozmawiał z Panią
Marią gdy tylko usłyszeli wołanie Hanny
- Co się stało? – zapytała się Pani Maria
.- Nie wiem W tej samej chwili do
nie przytomnego Piotra podbiegła Hanna
.- Piotr słyszysz mnie Piotr
:- Na pomoc!
- Matko, co się tam stało? - Zapytała
się Pani Maria, Sambor słysząc wołanie o pomoc natychmiast wybiegł z bufetu
zobaczył nie przytomnego Piotra i obok niego Hannę.
- Co tu się stało?- Zapytał się Michał.
- Nie wiem nagle stracił przytomność
- Powiedziała Hanna. Sambor zaczął cucić
Piotra.
- Piotrze. Piotr !
Nic nie reagował na słowa Michała,
Hanna zaważyła na koszulce Gawryły plamy krwi.
- O boże Michał spójrz? - Powiedziała
Hanna.
- Co to jest? - Zapytał się Michał, po czym podciągnął
koszulkę Piotra i oboje zobaczyli ranę po nożu.
-, Od kiedy to ma? - Zapytał się
Michał.
- Nie wiem, ale dzisiaj ten pacjent
chciał zabić kogoś. Nie wiem może Piotra zranił – Powiedziała Hanna
- Nosze!
W tym czasie z bufetu wyszła Pani
Maria i widziała rannego Piotra.
- O boże! - Powiedziała Pani Maria.
- Nosze szybko! - Zawołał Sambor
jeszcze raz.
Pielęgniarka podała nosze Hanna i
Sambor szybko zabrali rannego Piotra na izbę przyjęć.
- Nożyczki - Powiedział Michał. Po
czym Hanna podała mu je, a on rozciął koszulkę Gawryły.
- Ranna nie wygląda na zakażoną
Powiedział Michał. Hanna nic nie
mówiła tylko patrzyła na nieprzytomnego i bladego Piotra.
- Co się dzieje Hanna? - Zapytał się
Michał widząc zapatrzoną Hannę.
- Nie nic - Odpowiedziała, po czym
wzięła dłoń Piotra w swoje dłonie.
- Przecież widzę mów? - Powiedział
Michał.
- Przypomniało mi się jak … jak
Piotr stanął w mojej obronie i … został postrzelony
Mówiąc łamał się głos Hanny
przypomniało się wszystko jej uczucie do niego, jak się bała, gdy operowali go.
- Wiem ile wtedy przeszłaś. Może
chcesz wyjść - Zapytała się Sambor. Oczywiście mówił to zajmując się kolegą, a
właściwie jego ranną.
- Nie zostanę – Odparła Hanna.
- Dobrze jak wolisz
- Ranna nie wygląda na głęboką? - Zapytała
się Hanna.
- Nie myślę, że nawet 4 szwy
wystarczą w zupełności - Powiedział Michał. Hanna się lekko uśmiechnęła.
- Spokojnie zaraz się wybudzi. Nawet
nie będzie dużej blizny -Powiedział Sambor uśmiechając się do Hanny.
- Teraz znieczulę ranę i zacznę
zakładać szwy. Poproszę nić zero i igła 1 - Po tych słowach pielęgniarka
przygotowała zastrzyk znieczulający.
- Znieczulenie miejscowe? - Zapytała
się Hanna.
- Tak Hanna przecież wiesz dobrze,
że to nie jest głęboka ranna
- Wiem, ale …. -Nie dokończyła zdania,
ponieważ popatrzyła na nieprzytomnego Piotra.
- Wiesz, ale ten strach i
wspomnienia nie dają o sobie zapomnieć tak - Powiedział Sambor równocześnie
podając koledze zastrzyk znieczulający. Siostra Wasiak przygotowywała igłę i
nić na ranę
- Siostro poproszę -igłę?
- Proszę Panie doktorze - Siostra
Wasiak podała Michałowi narzędzia. Po paru chwilach Piotr zaczął się wybudzać.
- O budzi się
Powiedziała Hanna. Piotr zaczął się
wybudzać i powoli wiercić na stole.
- No budzi się nasz pacjent
Powiedział Sambor. Po czym spojrzał
na Piotra. Piotr obudził się nie wiedząc, co się stało zapytał się:
- Co się dzieje? -
Powiedział to lekko zdziwionym
głosem.- Co się dzieje?
Piotr nie ruszaj się, bo zaraz
krzywo szew założę - Odpowiedział Michał.
- Jaki szew o czym mówisz? - Powiedział
Piotr po czym lekko podniósł głowę i spojrzał na swój brzuch.
- Co ty robisz Michał? - Powiedział Piotr.
- Kurcze Piotr leż spokojnie - Powiedział
Sambor.
- Co ty mi robisz? Co to jest? - Odparł
Piotr. I popatrzył na rękę, w której miał podłączoną kroplówkę
- Piotr co ty pamiętasz? -Zapytała
się Hanna.
- Nie wiele jedynie tyle, że zaczęło
mi się wszystko kręcić i w ogóle nie słyszałem nic
- A potem straciłeś przytomność - Odparł
Michał.
- No dobrze, ale …
- Żadne, ale zostałeś ranny i teraz
opatruję twoją ranę, a to jest środki wzmacniające i zapobiegające zakażeniu
- I jak poważnie to wygląda? - Zapytał
się Piotr.
- Nie ranna nie jest głęboka 4 wszy
w zupełności wystarczą - Powiedział Sambor.
- Piotrze, dlaczego prędzej nie
zgłosiłeś do kogoś z tym tylko tak długo chodziłeś z ranną – Spytała Hanna.
- Czemu bo uznał że sobie poradzi i
wystarczy zwykły opatrunek. Panie doktorze Piotrze Gawryło jesteś lekarzem i
sam wiesz, czym się mogło to skończyć
- Michał
- Co Michał głupie postąpiłeś
- A te szwy to … - Zapytała się
Piotr ale zdanie nie dokończył ponieważ przerwał mu Sambor.
- Spokojnie po ranie nie powinno być
śladu, a do twojego wesela z Hanną się zagoi
- Śmieszne przecież mam męża Jamesa
- Dokładnie, a my już nie jesteśmy
razem
- Tak tak, a ja jestem księdzem
Powiedział Michał. Po tych słowach
Michał dokończył opatrywanie ranny Piotra i sam udał się do bufetu po chwili
dołączyli do niego Hanna i Piotr z kroplówką.
W domu rezydentów Przemek cały
czas siedzi przy Wiki i czeka, aż się obudzi. Blanka miała zostać na noc u
Leny, Zapała stwierdził, że tak będzie lepiej. Było koło godziny 20 jak
Wiktoria powoli zaczęła otwierać oczy, jak Przemek tylko to zobaczył od razu do
niej podszedł. Ona na niego spojrzała, po czym obejrzała się po pokoju.
- Spokojnie jesteśmy w domu –
Powiedział i złapał ja za rękę. Ona nie odezwała się, ani słowem tylko patrzyła
w jeden punkt.
- Może coś zjesz? – Zapytał z
troską Zapała. Ruda pokręciła przecząco głową – Zjesz, zjesz zrobiłem
specjalnie dla Ciebie – Uśmiechnął się, wziął talerz z kanapkami i usiadł na
łóżku koło niej. Wiktoria na niego spojrzała, w jej oczach Przemek zauważył łzy
od razu odłożył kanapki i bez słowa ją przytulił. Ona od razu się rozpłakała
- Ciii już dobrze. Nic Ci już nie grozi. Obiecuje – Mówił
powili i głaskał ją po głowie
- Tak się bałam, bałam się, że
nie zdążysz – Mówiła cały czas przytulona do niego
- Wiki spójrz na mnie –
Powiedział, lecz ona nie zagregowała, nie wiedział za bardzo jak ma do niej
mówić – kotku spójrz na mnie – Nie wiedział za bardzo jak Wiki zareaguje na
„kotku”, ale spróbował. Stwierdził, iż przez to, poczuje się bezpieczniejsza. I
rzeczywiście udało się Ruda na niego spojrzała. – Pamiętaj, nie pozwolę, żeby
ktokolwiek Cię skrzywdził
- Dziękuję – Opowiedziała Cicho,
Zapała się uśmiechnął i pocałował ją w czubek głowy. Ona się znowu do niego
przytuliła. Siedzieli tak w milczeniu, Wiki musiała to sobie poukładać dojść do
siebie.
Tymczasem Blanka cały czas była
u Latoszków
- Lena ja już będę się zbierać
– Powiedziała i wstała z kanapy
- Może zostań jeszcze –
Zaproponowała brunetka
- Chce zobaczyć, co z mamą,
boje się Przemek jeszcze nie dzwonił – Powiedziała przejęta
- Ej Blanka nie smuć się na
pewno sa już w hotelu i pewnie, ze zmęczenia zasnęli od razu
- Może masz i rację, ale wole
już wrócić.
- OK. czekaj odprowadzę Cię.
Witek idę odprowadzić Blankę nie długo będę – Powiedziała do męża, który bawił
się z Felkiem
- OK. będziemy czekać
Lena z Blanką wyszli z domu, po
drodze trochę rozmawiali. Gdy doszli już do hotelu Lena postanowiła, ze wejdzie
z młodą, Consalida o zobaczy czy na pewno są w domu i jak z Wiktoria. Kiedy
weszli na górę i otworzyli drzwi zastali nie codzienny widok. Wiki spała
przytulona do Przemka. Oby dwie na siebie pojrzały
- Chyba to by ciężki dzień –
Powiedział Lena parząc na nieruszony talerz kanapek i chusteczki
- Jutro pogadam z Przemkiem.
Poczekaj – Powiedział i weszła po cichu do pokoju, wzięła z niego aparat
- O tej godzinie zdjęcia
będziesz robić – Zdziwiła się Lena
- Pamiątka – Uśmiechnęła się
młoda i zrobiła zdjęcie śpiącym lekarzom
- Chyba forma szantażu –
zaśmiała się Lena – Dobra ja spadam do chłopaków – Cześć
- Cześć i dziękuje
Po tym jak Lena wyszła Blanka
poszła do pokoju Przemka gdyż u Wiki nie było już miejsca. Po cichu rozłożyła
łóżko i położyła się spać, chciała wstać w miarę wcześnie, żeby pogadać z
Zapałom.