Blog roku 2012

hej miałybyśmy z Mili taką prośbę, bierzemy udział w konkursie na blog roku;) Jak byście mogli głosować, oto link http://blogroku.pl/2012/kategorie/podobno-wszystko-po-col-jest-,4dr,blog.html

Z góry dziękujemy ;*
Mili i Ina

niedziela, 30 grudnia 2012

Nieszczęścia chodzą parami cz. 4 ost


W tym czasie w bufecie Sambor rozmawiał z Panią Marią gdy tylko usłyszeli wołanie Hanny
- Co się stało? – zapytała się Pani Maria
.- Nie wiem W tej samej chwili do nie przytomnego Piotra podbiegła Hanna
.- Piotr słyszysz mnie Piotr
:- Na pomoc!
- Matko, co się tam stało? - Zapytała się Pani Maria, Sambor słysząc wołanie o pomoc natychmiast wybiegł z bufetu zobaczył nie przytomnego Piotra i obok niego Hannę.
 - Co tu się stało?- Zapytał się Michał.
- Nie wiem nagle stracił przytomność  - Powiedziała Hanna. Sambor zaczął cucić Piotra.
- Piotrze. Piotr !
Nic nie reagował na słowa Michała, Hanna zaważyła na koszulce Gawryły plamy krwi.
- O boże Michał spójrz? - Powiedziała Hanna.
- Co to jest?  - Zapytał się Michał, po czym podciągnął koszulkę Piotra i oboje zobaczyli ranę po nożu.
-, Od kiedy to ma? - Zapytał się Michał.
- Nie wiem, ale dzisiaj ten pacjent chciał zabić kogoś. Nie wiem może Piotra zranił – Powiedziała Hanna
- Nosze!
W tym czasie z bufetu wyszła Pani Maria i widziała rannego Piotra.
- O boże!  - Powiedziała Pani Maria.
- Nosze szybko! - Zawołał Sambor jeszcze raz.
Pielęgniarka podała nosze Hanna i Sambor szybko zabrali rannego Piotra na izbę przyjęć.
- Nożyczki - Powiedział Michał. Po czym Hanna podała mu je, a on rozciął koszulkę Gawryły.
- Ranna nie wygląda na zakażoną
Powiedział Michał. Hanna nic nie mówiła tylko patrzyła na nieprzytomnego i bladego Piotra.
- Co się dzieje Hanna? - Zapytał się Michał widząc zapatrzoną Hannę.
- Nie nic - Odpowiedziała, po czym wzięła dłoń Piotra w swoje dłonie.
- Przecież widzę mów? - Powiedział Michał.
- Przypomniało mi się jak … jak Piotr stanął w mojej obronie i … został postrzelony
Mówiąc łamał się głos Hanny przypomniało się wszystko jej uczucie do niego, jak się bała, gdy operowali go.
- Wiem ile wtedy przeszłaś. Może chcesz wyjść - Zapytała się Sambor. Oczywiście mówił to zajmując się kolegą, a właściwie jego ranną.
- Nie zostanę – Odparła Hanna.
- Dobrze jak wolisz
- Ranna nie wygląda na głęboką? - Zapytała się Hanna.
- Nie myślę, że nawet 4 szwy wystarczą w zupełności - Powiedział Michał. Hanna się lekko uśmiechnęła.
- Spokojnie zaraz się wybudzi. Nawet nie będzie dużej blizny -Powiedział Sambor uśmiechając się do Hanny.
- Teraz znieczulę ranę i zacznę zakładać szwy. Poproszę nić zero i igła 1 - Po tych słowach pielęgniarka przygotowała zastrzyk znieczulający.
- Znieczulenie miejscowe? - Zapytała się Hanna.
- Tak Hanna przecież wiesz dobrze, że to nie jest głęboka ranna
- Wiem, ale …. -Nie dokończyła zdania, ponieważ popatrzyła na nieprzytomnego Piotra.
- Wiesz, ale ten strach i wspomnienia nie dają o sobie zapomnieć tak - Powiedział Sambor równocześnie podając koledze zastrzyk znieczulający. Siostra Wasiak przygotowywała igłę i nić na ranę
- Siostro poproszę -igłę?
- Proszę Panie doktorze - Siostra Wasiak podała Michałowi narzędzia. Po paru chwilach Piotr zaczął się wybudzać.
- O budzi się
Powiedziała Hanna. Piotr zaczął się wybudzać i powoli wiercić na stole.
- No budzi się nasz pacjent
Powiedział Sambor. Po czym spojrzał na Piotra. Piotr obudził się nie wiedząc, co się stało zapytał się:
- Co się dzieje? -
Powiedział to lekko zdziwionym głosem.- Co się dzieje?
Piotr nie ruszaj się, bo zaraz krzywo szew założę - Odpowiedział Michał.
- Jaki szew o czym mówisz? - Powiedział Piotr po czym lekko podniósł głowę i spojrzał na swój brzuch.
- Co ty robisz Michał?  - Powiedział Piotr.
- Kurcze Piotr leż spokojnie - Powiedział Sambor.
- Co ty mi robisz? Co to jest? - Odparł Piotr. I popatrzył na rękę, w której miał podłączoną kroplówkę
- Piotr co ty pamiętasz? -Zapytała się Hanna.
- Nie wiele jedynie tyle, że zaczęło mi się wszystko kręcić i w ogóle nie słyszałem nic
- A potem straciłeś przytomność - Odparł Michał.
- No dobrze, ale …
- Żadne, ale zostałeś ranny i teraz opatruję twoją ranę, a to jest środki wzmacniające i zapobiegające zakażeniu
- I jak poważnie to wygląda? - Zapytał się Piotr.
- Nie ranna nie jest głęboka 4 wszy w zupełności wystarczą - Powiedział Sambor.
- Piotrze, dlaczego prędzej nie zgłosiłeś do kogoś z tym tylko tak długo chodziłeś z ranną – Spytała Hanna.
- Czemu bo uznał że sobie poradzi i wystarczy zwykły opatrunek. Panie doktorze Piotrze Gawryło jesteś lekarzem i sam wiesz, czym się mogło to skończyć
- Michał
- Co Michał głupie postąpiłeś
- A te szwy to … - Zapytała się Piotr ale zdanie nie dokończył ponieważ przerwał mu Sambor.
- Spokojnie po ranie nie powinno być śladu, a do twojego wesela z Hanną się zagoi
- Śmieszne przecież mam męża Jamesa
- Dokładnie, a my już nie jesteśmy razem
- Tak tak, a ja jestem księdzem
Powiedział Michał. Po tych słowach Michał dokończył opatrywanie ranny Piotra i sam udał się do bufetu po chwili dołączyli do niego Hanna i Piotr z kroplówką.


W domu rezydentów Przemek cały czas siedzi przy Wiki i czeka, aż się obudzi. Blanka miała zostać na noc u Leny, Zapała stwierdził, że tak będzie lepiej. Było koło godziny 20 jak Wiktoria powoli zaczęła otwierać oczy, jak Przemek tylko to zobaczył od razu do niej podszedł. Ona na niego spojrzała, po czym obejrzała się po pokoju.
- Spokojnie jesteśmy w domu – Powiedział i złapał ja za rękę. Ona nie odezwała się, ani słowem tylko patrzyła w jeden punkt.
- Może coś zjesz? – Zapytał z troską Zapała. Ruda pokręciła przecząco głową – Zjesz, zjesz zrobiłem specjalnie dla Ciebie – Uśmiechnął się, wziął talerz z kanapkami i usiadł na łóżku koło niej. Wiktoria na niego spojrzała, w jej oczach Przemek zauważył łzy od razu odłożył kanapki i bez słowa ją przytulił. Ona od razu się rozpłakała
- Ciii  już dobrze. Nic Ci już nie grozi. Obiecuje – Mówił powili i głaskał ją po głowie
- Tak się bałam, bałam się, że nie zdążysz – Mówiła cały czas przytulona do niego
- Wiki spójrz na mnie – Powiedział, lecz ona nie zagregowała, nie wiedział za bardzo jak ma do niej mówić – kotku spójrz na mnie – Nie wiedział za bardzo jak Wiki zareaguje na „kotku”, ale spróbował. Stwierdził, iż przez to, poczuje się bezpieczniejsza. I rzeczywiście udało się Ruda na niego spojrzała. – Pamiętaj, nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził
- Dziękuję – Opowiedziała Cicho, Zapała się uśmiechnął i pocałował ją w czubek głowy. Ona się znowu do niego przytuliła. Siedzieli tak w milczeniu, Wiki musiała to sobie poukładać dojść do siebie.

Tymczasem Blanka cały czas była u Latoszków
- Lena ja już będę się zbierać – Powiedziała i wstała z kanapy
- Może zostań jeszcze – Zaproponowała brunetka
- Chce zobaczyć, co z mamą, boje się Przemek jeszcze nie dzwonił – Powiedziała przejęta
- Ej Blanka nie smuć się na pewno sa już w hotelu i pewnie, ze zmęczenia zasnęli od razu
- Może masz i rację, ale wole już wrócić.
- OK. czekaj odprowadzę Cię. Witek idę odprowadzić Blankę nie długo będę – Powiedziała do męża, który bawił się z Felkiem
- OK. będziemy czekać

Lena z Blanką wyszli z domu, po drodze trochę rozmawiali. Gdy doszli już do hotelu Lena postanowiła, ze wejdzie z młodą, Consalida o zobaczy czy na pewno są w domu i jak z Wiktoria. Kiedy weszli na górę i otworzyli drzwi zastali nie codzienny widok. Wiki spała przytulona do Przemka. Oby dwie na siebie pojrzały
- Chyba to by ciężki dzień – Powiedział Lena parząc na nieruszony talerz kanapek i chusteczki
- Jutro pogadam z Przemkiem. Poczekaj – Powiedział i weszła po cichu do pokoju, wzięła z niego aparat
- O tej godzinie zdjęcia będziesz robić – Zdziwiła się Lena
- Pamiątka – Uśmiechnęła się młoda i zrobiła zdjęcie śpiącym lekarzom
- Chyba forma szantażu – zaśmiała się Lena – Dobra ja spadam do chłopaków – Cześć
- Cześć i dziękuje
Po tym jak Lena wyszła Blanka poszła do pokoju Przemka gdyż u Wiki nie było już miejsca. Po cichu rozłożyła łóżko i położyła się spać, chciała wstać w miarę wcześnie, żeby pogadać z Zapałom.

 Hejka 
Z okazji nowego roku, który jest już jutro razem z Mili życzymy, aby był on lepszy niż ten, no i żeby wasze postanowienia noworoczne się spełniły.
Co do tego kiedy Przemek bd rany to zostało oj ok 5 tytułów  które maja jakieś 5 części, ale opowiadanko to mamy już prawie gotowe;) 
Szczęśliwego nowego roku 


[*]

czwartek, 27 grudnia 2012

Nieszczęścia chodzą parami cz.3


W tym czasie za drzwiami. Przemek trzymając kartę pacjenta i przeglądawszy ją
- Przemek cześć!  - Usłyszał wołanie spojrzał i zobaczył Blankę.
- Cześć Blanka co ty tutaj robisz?
- Szukam mamy nie widziałeś jej?
- Nie ale w lekarskim powinna być z Piotrem?
- Byłam tam nie ma jej tam
- Chodź zapytamy na recepcji może będą wiedzieć
Po drodze na recepcję spotkali Lenę.
- Cześć Blanka co ty tutaj robisz?
- Cześć szukam mamy?
- Właśnie nie widziałaś Wiki? – Zapytał się Przemek
- Niestety nie
- No nic poszukamy jej
Powiedział Zapała po chwili gdy cała trójka nagle usłyszała dziwny hałas dobiegający z 5.
- Co to? – Zapytała Blanka
- Nie wiem - Przystanęli na chwilę i w ciszy słuchali dźwięków dobiegających z sali. Blanka poznawszy głos, a właściwie kaszel mamy powiedziała z przerażeniem w głosie
- Tam jest moja mama coś się tam dzieje?
- Nie wiem Lena masz klucz?
- Nie na recepcji powinien być zapasowy
- Biegnij po niego szybko. Blanka masz wsuwki - Powiedział Zapała
- Co?
- Takie spinki do włosów
- Tak mam
- Daj szybko
Blanka podała Przemkowi wsuwkę do włosów i Przemek zaczął otwierać  drzwi wsuwką za drzwi Przemek i Blanka słyszeli głos Piotra. Po paru chwilach do Przemka dobiegła Lena:
- Nie ma na recepcji klucz Piotr zabrał ostatni komplet
- Kurcze o tam jest w środku jak również Wiki
- Mamo – Powiedziała Blanka załamanym głosem
- Dasz radę? – Zapytała się Lena
- Nie wiem - Przemek spojrzał na Blankę jej przerażoną twarz - Lena zabierz ją z stad!
Lena zrobiła tak jak jej powiedział Przemek ale Blanka upierała się i nie chciała iść
- Tam jest moja mama … nie ja zostaje
- Blanka idź z Leną obiecuje że twojej mamie nic się nie stanie
- Obiecujesz
- Tak idź z stad
Lena i Blanka oddaliły się. Przemek widząc że nie da rady otworzyć drzwi rozejrzał się dookoła siebie po czym ujrzawszy gaśnicę podszedł do niej i wziął ją widział to ochroniarz.
- Co pan robi?!
- Proszę wezwać policję szybko
Ochroniarz zrobił tak, a Przemek zaczął wyłamywać drzwi. Po paru chwilach gdy Przemek wyłamał drzwi wszedł do środka
- Wiki !!!
Piotr i napastnik spojrzeli na Przemka niestety napastnik wykorzystał chwilę nie uwagi i ugodził Piotra. Ochroniarz natychmiast zatrzymała napastnika i obezwładnił go. Spojrzał na Gawryło po czym powiedział:
- Panie doktorze jest Pan ranny
Piotr spojrzał na swój brzuch po czym powiedział
- to nie moja ranna spokojnie
Przemek natychmiast udał się do Wiki która ponownie nie mogła nic mówić, zaczęła się nawet dusić. Przemek mówił do niej
- Wiki słyszysz mnie Wiki już jest po wszystkim
Piotr spojrzał na koleżankę podszedł do nich spojrzała na Wiki która ponownie wydawało się że straci przytomność
- Wiki, Wiki! Słyszysz mnie – Mówił Piotr
Wiki się nie odzywała, Piotr zbadał jej puls, gdy tylko podniósł jej dłoń zauważył że się drżą,
- Co się dzieje Wiki!
Powtarzała Przemek bała się o nią nigdy jej w podobnym stanie nie widział. Piotr zauważył że Pani doktor Consalida może w każdej chwili stracić przytomność.
- Wiki mów do mnie, oddychaj słyszysz
Mówił Przemek Piotr zmierzył jej puls.
- Szybko nosze!
Pielęgniarka natychmiast podjechała z noszami.
- Położyć ją!
Było widać, ze Przemek boi się o nią
- Nie może się zadusić lekko na siedząco - Odparł Piotr, który był ranny.
- Wiki nie rób na tego proszę - Powiedział Przemek.
Po dotarciu do pokoju przyjęć. Wiki dalej nie mogła dojść do siebie zaczęła się dusić tak jakby brakowało jej powietrza. Piotr widząc to powiedział:
- Tlen 90% przez maskę
Przemek szybko wykonał polecenie Piotra, następnie podali jej leki uspakajające. Po których się uspokoiła i zasnęła więc mogli zdjąć jej tlen.
- Przebierz się ja z nią zostanę – Powiedział Przemek
- Ok. jak cos daj znać –Odparł Piotr i udał się do lekarskiego

Od chwili gdy pacjent chciał skrzywdzić lekarzy minęło parę chwili Piotr zauważył na swojej koszuli plamę z krwi z początku myślał że ranna został Wiki ale po paru chwilach zorientował się że to nie możliwe ponieważ się nią zajmował i by to zauważył dotknął ranny i obejrzał rękę była ona od krwi mokra. Piotr zdjął koszule oraz podkoszulek zobaczył że jest ranny. Widząc to postanowił ni komo nic nie mówić o tym sam zdezynfekował ranę po czym uznał ze ranna nie jest zbyt głęboka i nałożył na nią opatrunek. Po czym udał się do pacjenta którego zoperowała dzień wcześniej. Gdy Piotr był przy pacjencie Wangraf zauważył iż Piotr się dziwnie zachowuje, a na jego skroniach było widać krople potu.
- Piotrze dobrze się czujesz?
- Tak, a dlaczego pytasz?
- Bo się pocisz i jesteś blady
- Nie wydaje Ci się Rud
- No nie wiem może jednak pójdziesz do domu albo do Michała
- Dlaczego do Michała?
- Nie wiem martwię się
- Spokojnie to prze tę akcje z pacjentem
- Wiem słyszałem dla Wiki musiało to być straszne
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak straszne
- A już wszystko ok?
- Tak teraz Przemek jest przy niej. A Michał ma pacjenta a nie mnie.
- Mam nadzieję
- To tylko stres. A pacjent czuje się dobrze zmniejsz mu dawkę antybiotyków dobrze
- Ok o połowę?
- Tak o połowę, a teraz idę na kawę do bufetu. Po tych słowach Piotr wyszedł z sali i udał się w stronę bufetu. Jednak po drodze parę razy się zatrzymał. Gdy już dotarł do bufetu ale nie wszedł no niego jeszcze zobaczył Hannę która się uśmiechała i pomachała do niego, oczywiście z tego wynikało że również wybiera się do bufetu Piotr lekko się uśmiechnął i momentalnie zbladł po czym lewą ręką chwycił się ściany, a prawą dotknął brzucha i obejrzał ją była cała od krwi popatrzył na Hannę która była zaskoczona takim widokiem w tym momencie zaczęło mu się wszystko kręcić nie słyszał żadnych głosów po czym osunął się na ziemię. Hanna widziawszy to zaczęła krzyczeć
- Piotr!!

Hej 
No, to kolejna część;) Next nie wiemy kiedy ;pp może jakoś przed sylwestrem;) 
Mamy nadzieję, że się podoba. I jak po świętach ;)

niedziela, 23 grudnia 2012

Nieszczęścia chodzą parami cz.2


Po paru chwilach, gdy Wiki już wypiła kawę wzięła tacę z narzędziami potrzebnymi do pobrania krwi i udała się do pokoju pacjenta. Otworzyła drzwi chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, gdy zobaczyła, że pacjenta nie ma w łóżku i zanim się rozejrzała poczuła uderzenie w głowę. Było ono nie za mocne, ale nie za słabe gdyż taca którą trzymała w ręce została przez nią wypuszczona na podłogę, a ona chwyciła się za głowę i kucnęła na podłodze podpierając się drugą rękę po czym
- Ałć  - Westkneła
Pacjent szybko zabrał klucz, po czym zamknął pokój. Wiki lekko oszołomiona nie wiedziała, co on zrobił dopiero, gdy on zbliżył się do niej i chwycił bardzo mocno za dłonie zorientowała się, że coś jej może grozić i co się dzieje.
- Co ty robisz? - Zapytała się ruda.
- To, co powinien  - Odparł pacjent i zaciągnął ją pod szpitalne łóżko  dokładnie położył ja na podłodze obok łóżka potem rozdarł  nożem prześcieradło Wiki widząc to wstała z podłogi i zbliżyła się do drzwi zobaczyła że drzwi są zamknięte, a pacjent zaczął się zbliżać do niej.
- Będę krzyczeć
On słysząc to uśmiechnął się i odpowiedział
- Wątpię
Po tych jego słowach chwycił mocno Wiki tak, że nie umiała się ruszyć zawiązał kawałek prześcieradła na jej ustach oraz dłonie z tyły, ona krząkała, ale na nic się to zdało.
- No i co tera już nikt ciebie nie usłyszy, a tym bardziej pomoże tobie. Nawet ten doktorek
Po tych słowach przejechał ostrzem noża po twarzy Wiki. Ruda zaczęła się naprawdę bać i czuć, że jest w niebezpieczeństwie wiedziała również, że klucze do tego pokoju posiada tylko ona gdyż zabrała je od Piotra, a dodatkowy klucz znajduje się w recepcji. Bardzo się bała pacjent ostrzem noża jeździł po jej twarzy potem po szyi w końcu dotarł do dekoltu.
- Co boisz się? Nie bój się będzie dobrze
Wiki usłyszawszy te słowa zaczęła się i poruszać tak jakby chciała się uwolnić.
- Co ty wyrabiasz! Skończ się wiercić bo jeszcze krzywdę ci zrobię, a nie lubię ładnych kobiet z naciętą skórą, a zwłaszcza na dekoldzie
Wiki słysząc to bała się jak nigdy dotąd przypuszczała co od niej chce pacjent, brała głębokie oddechy.
- O zobacz jak pięknie oddychasz a twoje piękne powabne kobiece kształty są pociągające
Po tych słowach ostrze noża zawędrowało pod bluzkę Wiki.
Wiki w tej chwili bała się cokolwiek zrobić i poruszyć się. Pacjent trzymał nóż pod bluzką rudej i patrzył się na nią
- Jak myślisz co teraz zrobię? Wiem nie możesz nic powiedzieć ale nie martw się zaraz pozbędziemy się tej bluzki
Po tych słowach pociągnął bardzo mocno, a bluzka Wiki rozdarła się pod wpływem noża. Wiki zamknęła na chwile oczy pełne łez strachu, a z jej policzków pociekły łzy. On wytarł je w tym momencie poczuła jego oddech na swojej szyi i usłyszała jego głos:
- Nie bój się za niedługo zobaczysz będziesz zadowolona
Popatrzył na nią i ujrzał że Pani doktor ma jeszcze jedną bluzkę. W tej samej chwili Piotr znalawszy na Internecie informacje na temat danych objawów, przeczytawszy je szybko wstał i udał się do bufetu.
- Pani Mario była tu Wiki?
- Tak jakieś 30 minut temu albo i więcej
Usłyszawszy to szybko wyszedł i na korytarzu spotkała osobę pracującą w laboratorium.
- O dobrze że widzę ciebie była u ciebie Wiki?
- Nie
- Nie przyniósł Ci nikt dzisiaj do zbadania krwi?
- Mówiłam nie. A coś się stało?
- Nie wiem mam nadzieję że jeszcze nie
Po tych słowach zaczął szukać po kieszeniach kluczy od 5.
- Niech to … przecież dałem je Wiki
Po czym biegiem udał się do recepcji. W tym czasie w recepcji. Pani z recepcji przyjmowała pacjenta:
- Poproszę klucz z 5
- Chwileczkę Panie doktorze tylko przyjmę pacjenta na odział.-  Gawryło chwilę czekał, a właściwie parę sekund które wydawały mu się wiecznością po czym powiedział
- Nie mam czasu sam je wezmę - Otworzył szafkę z kluczami i zaczął szukać kluczy z 5. -Mam
Po czym zaczął biec do sali. W tym czasie w sali. Pacjent włożył nóż pod bluzkę Pani doktor niestety była to jej ostatnia bluzka a pod nią Wiki miała już tylko bieliznę.
- I co zaraz się pozbędziemy
Lekko zaczął ją nacinać po paru sekundach przestał gdyż usłyszał jakiś hałas za drzwiami natychmiast wyciągnął nóż z pod bluzki rudej i „ ukrył ” się w rogu pokoju. W tym samym czasie za drzwiami pokoju. Piotr szybko dotarł do sali bardzo szybkimi ruchami zaczął otwierać je. Po wejściu do pokoju zobaczył na łóżku związaną i zakneblowaną Wiki w rozerwanej bluzce, a drugą bluzkę miała już na pół rozerwaną. Piotr widząc to powiedział:
- Wiki!
Po czym szybko wszedł do pokoju zostawiając w drzwiach klucz. Podszedł do Wiki i zaczął ją uwalniać. Najpierw odwiązał jej ręce, a następnie zdjął z jej ust knebel. W tym czasie gdy Piotr uwalniał Wiki pacjent zamknął powoli drzwi i wyciągnął klucz z nich po czym powoli małymi krokami zaczął zbliżać się do Piotra trzymając w dłoniach nóż skierowany ostrzem w stronę doktora Gawryły. Piotr po uwolnieniu Wiki zobaczyła w jakim ona jest stanie była ona bardzo blada i bardzo roztrzęsioną Wiki nie mogła złapać tchu. Przystojny lekarz widząc ją natychmiast przytulił ją d siebie, a ona objęła wręcz wtuliła się do niego, po czym Piotr powiedział:
- Spokojnie Wiki już wszystko będzie dobrze. Nic już Ci nic  nie grozi
Wiki nie mogła nic powiedzieć gdyż bardzo się trzęsła, zaczęła się nawet dusić, Piotr wiedział że jeśli ją nie uspokoi to może się to dla nie skończyć źle, może stracić przytomność, a nawet zadusić się, dlatego w swoje dłonie chwycił jej twarz spojrzał w jej zaszklone oczy i swoim delikatnym, a zarówno spokojnym męskim głosem powiedział:
- Spokojnie Wiki posłuchaj mnie teraz
Wiki już zachowywała się tak jakby powoli traciła przytomność. Piotr dalej mówił do niej:
- Wiki spójrz na mnie wejść głębokie oddechy i staraj się spokojnie oddychać Wiki nie rób mi tego słyszysz oddycha wszystko będzie już dobrze zobaczysz. Wiktoria powoli wracała uspokoiła oddech oboje myśleli że pacjent uciekła ale pomylili się. po chwili dosłownie krótkiej chwili Wiki zobaczyła że pacjent zbliża się i trzyma nóż w taki sposób aby ugodzić nim Piotra który stał tyłem do niego. Wiki na resztkach sił zdołała powiedzieć wręcz wykrzyczeć:
- Piotr … za tobą !!!
Piotr szybko się odwrócił się i zobaczył jak pacjent zbliża się do niego i chce go ugodzić nożem. Wryło stanął przed Wiki tak aby ją osłonić, a pacjent rzucił się na niego z nożem w ręku. Piotr chwycił mu rękę żeby nie dopuścić do ugodzenia siebie on naciskał aby zranić, a może nawet i zabić Piotra. Pacjent spojrzał na Wiki po czym powiedział:
- Spokojnie malutka za niedługo dokończymy to co zaczęliśmy
Wiki znowu zaczęła bladnąć, dusić się. Piotr walcząc można śmiało powiedzieć że nie z pacjentem tylko napastnikiem powiedział:
- Nie doczekanie twoje
- Tak drzwi są zamknięte nie wyjdziecie stąd-Mówiąc to uśmiechnął się.

Hej 
Chciałyśmy wam życzyć, zdrowych wesołych świąt, żeby ten rok 2012 był lepszy od 2013, żebyście znaleźli tą swoją wymarzoną druga polówkę no i spełnienia marzeń  ;*
Ina&Mili

czwartek, 20 grudnia 2012

Nieszczęścia chodzą parami cz 1


Poniedziałek godzinny poranne rezydenci są już w pracy od ponad godziny. Pokój lekarski. W pokoju znajdują się Wiki, Przemek, Piotr i Hanna.
- Nic się nie dzieje same nudy - Powiedział Zapała
- Oj tylko nie kracz Przemek błam ciebie nic nie mów - Odparła Wiki.
-, Dlaczego ma nic nie mówić? - Zapytała się Hanna.
 -, Dlatego że ja twój kochany braciszek coś chlapnie takiego to zawsze potem mamy urwanie głowy a tak spokojnie dzień minie
- Co czyżby nasza Pani doktor się nie wyspała. Ciekawe gdzie spędziłaś noc? - Powiedział i zapytała się Gawryło. Wiki się uśmiechnęła, po czym odpowiedział
- Na pewni noc nie spędziłam w twoim łóżku mój Piotrze
 - Oj chyba i nie swoim - Ciągnął dalej Piotr.- Niestety w swoim, ale niewyspana jestem i wolałabym, aby dzisiaj był spokojny dzień bez komplikacji
 - Niewyspana biedna dziewczynka - Powiedział Zapała i pogłaskał Wiki po głowie
-  Przemek ja ciebie naprawdę kiedyś uduszę
- Hanna lepiej chodźmy i zostawmy młodych gołąbków - Odparł Piotr.
 - Nie lepiej bądźcie tutaj, bo tak będę mieć świadków, że pani doktor Consalida próbowała mnie zabić - Powiedział Przemek.
 - Ale nie tak szczerzę dlaczego nie wyspałaś się? - Zapytał się Piotr
.- Bo rozmawiałam z Blanką
- Właśnie już wszystko wyjaśniliście - Zapytała się Hanna
 - Tak
Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka.
- Panie doktorze zaraz przywiozą zaraz pacjenta
- Dobrze zaraz idę  - Odparł Przemek
- Ale ja mówiłam do Pana Piotra
- Acha.
- Ok. - Powiedział Gawryło
- Oj biedny Przemek będziesz musiała się zadowolić kartami biedaczek  -  Mówiąc to Wiki pogłaskała go po głowie.
- Dobra koniec tych żartów Wiki chodź
- Już idę
Lekarze udali się na izbę przyjęć.
- A ty Hanna co teraz będziesz robić?
- Ja idę na górę mam umówioną pacjentkę, a ty?
- Ja zaległości w kartą pouzupełniam i zajrzę do tego pijaczka
- Pijaczka?
- Tak ten co spadł z dachu
- Acha ok ja lecę
Hanna i Przemek udali się do swoich obowiązków.

Wiki z Piotrem właśnie weszli na izbę w momencie, kiedy przywieźli pacjent.
- Co mamy? – Zapytał od razu Gawryło
- Uraz w tył głowy, na chwile stracił przytomność w karetce – Odparł sanitariusz
- Dobrze, spokojnie zobaczę Pana ranę – Powiedziała do pacjenta Wiki. Kiedy Pani doktor chciała zobaczyć ranę pacjent zrobił się trochę agresywny. Oczywiście Piotr go uspokoił.
+ Tomograf głowy, badania krwi. I proszę uważać. Po badaniu zawieźć na 5 tam nikogo nie ma – Powiedział piotr.

I razem z Wiki wyszli z sali po drodze do lekarskiego:
- Jakiś dziwny ten facet jest? -Powiedziała Wiki.
- Wiesz to w końcu uraz głowy
- No tak, ale dziwny rzucał się na mnie ale ciebie się chyba bał bo posłuchał ciebie i się uspokoił
- Nie wiem, może się wystraszył
- Może. A jakie badania robimy mu? - Zapytała się Wiki.
- Zastanawiałem się nad tym myślę o badaniu krwi
- Dlaczego tomografia by chyba w zupełności wystarczyła?
- No i tu się nie zgadzam z tobą
- Czemu?
- On miał coś ze źrenicami dziwnie mu się szybko kurczyły i rozszerzały.
- Tak nie zauważyłam tego
- A zauważyłaś jak ręka mu drgała
- Tak
- I tutaj to mnie zaskoczyło
- Czyli jeszcze badamy krew na wykrycie czego narkotyków?
- Również, ale innych substancji psychotropowych
-, Co? Myślisz, że on coś ma z głową?
- Nie wiem Wiki, jeśli nie zbadamy tego to się nie do wiemy
- Piotr a nie przesadzasz on ma na pewno coś z głową po upadku, a nie tak
- Wiki proszę zrób to ok.
- Ok jak przywiozą go do 5 to pójdę pobrać mu krew
- Czekam na wyniki. Acha wypij kawę przedtem, bo wyglądasz na zmęczoną
- Zaraz idę po kawę, przynieś tobie
- Nie dzięki
Po tych słowach Piotr udał się do pokoju lekarzy i zaczął szukać informacji na temat różnych chorób psychicznych z danymi objawami po Internecie. A ruda do bufetu po kawę. 

Hejka 
Kolejny mamy nadzieję, że się podoba, kiedy nex?? Nie wiemy

wtorek, 18 grudnia 2012

Szok

Weszłam właśnie na neta, z zamieram jak co zawsze pisania opka bo jak pisałam mnóstwo pomysłów z Mili mamy i chcemy jak najszybciej je napisać wiadomo bo potem uciekną, Otwieram gg a tu Mili mi pisze, żebym przeczytała to


http://www.swiatseriali.pl/seriale/na-dobre-i-na-zle-384/news-zamach-bombowy-w-lesnej-gorze,nId,726903
I co czytam, no szok myślę odcinek będzie genialny. A tu po chwili Mili mi pisze, że w gazecie świat seriali jest większy opis. Oczywiście gazety nie miałam więc proszę ją żeby chociaż częściowo powiedziała o co chodzi. Pierwsze jej słowa na ten temat to " jesteśmy jasnowidzami" myślę o co jej chodzi, ale nie wiem. TO mi pisze, że Przemek będzie ciężko ranny i uratuje go nie kto inny jak Falkowicz. Czytam to i szok. Pewnie myślicie czemu? A więc dziś bądź jutro miałyśmy zacząć scenek obmyślany do końca w którym własnie bd ten epizod gdzie Przemek ciężko ranny i ratuje go Falkowicz. No szok, szok. Ten nasz scenek kiedy bd nie powiem. Ide teraz po gazete wiec może dam zdjęcie jakoś nie dlugo

niedziela, 16 grudnia 2012

Przyjazd i... cz.4 ost


Wiki siedziała w pokoju lekarskim, jak na tak wczesną godzinę była zmęczona. Po jakimś czasie do pokoju wszedł Przemek. Ruda oczywiście go nie zauważyła. W pewnym momencie Consalida poczuła na swoim karku czyjeś ręce, które zaczynały ją masować. Odruchowo podniosła głowę do góry.
- O widzę, że chcesz mnie udobruchać
- Oj Wiki, Wiki
- Zasłużyłeś, ale nie rozumiem, czemu mnie w to wciągnąłeś
- Przypominam Ci, że to ty mnie goniłaś
-Zasłużyłeś
 - Ok.. Przyznaje, ze mogłaś być zła. Przegiąłem przepraszam, ale nie musiałaś mnie gonić
- Zawieszenie broni? – Zaproponowała ruda
- Chętnie – Powiedział i podał jej rękę, – Ale teraz coś muszę załatwić – Powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Przemek udał się do pokoju Tretera, oczywiście siedział już u niego Sambor
- Mogę na chwilę przeszkodzić?
-O to Pan, no słucham
- Ja chciałem powiedzieć, to ten wypadek to nie wina Agaty i Marka
-, Czyli Pana i Pani Wiktorii
- To ja na nich wpadłem, a nie Wiktoria
- O broni Pan koleżankę, ładnie z Pana strony, ale to nie zmienia faktu, że to doktor Consalida Pana goniła – Wtrącił się Sambor.
- Ale to ja na nich wpadłem
- No dobrze niech Pan powie Pani Agacie i Panu Markowi, że odwołuje ich, kare. Za to Państwu, niech pomyślę – Zaczął się zastanawiać Treter
- Jak mogę coś doradzić, za to, że Pan Przemek wziął winne na siebie tą kare bym im odpuścił, ale wymyślił jakąś inna.
- Niech, więc tak będzie to dobry pomysł, a teraz póki jest spokojnie nich Pan idzie na kawę, bo widać, że ledwo Pan stoi, proszę zabrać też doktor Consalide
- Dobrze dziękuje. Dowiedzenia
- Dowiedzenia, a i proszę bez demolowania szpitala
- Dobrze – Powiedział Zapała i zamknął drzwi i udał się do pokoju lekarzy. Była tam Wiki, Agata i Marek
- Wiki naprawdę wielkie dzięki – Mówiła Agata
-, O co Ci chodzi
- Chyba już powinnaś wiedzieć – Odpowiedział Marek
- Przez Was mamy przyjść jutro jako klauni! Może byś w końcu zachowywała się jak dorosła, w końcu masz już córkę i może daj jej jakiś przykład, bo jeszcze skończy tak jak ty…
- To nie nasza wina! Ze niby jak? Dokończ!
 Agata chciała dokończyć, ale do pokoju wszedł Przemek, który słyszał jak naskakują na nią
- Ej, co tu się dzieję?! Agata nie przegięłaś!
-Nie wtrącaj się bo teraz nie z Tobą rozmawiamy – Odpowiedział mu Marek
- A co zabronisz mi? Będę robił, co mi się podoba
-I, co może jeszcze mnie uderzysz? – Powiedział ironicznie Marek
- Jak będzie trzeba – Wiki dobrze wiedziała, że Przemek zawsze stanie w jej obroni i często nie kończy na słowach.
- Przemek daj spokój – Powiedziała Wiki i złapała go za rękę , on na nią spojrzał i razem wyszli
- A macie odwołaną karę – Powiedział od tak i wyszedł z Wiki do bufetu. Oczywiście nie obyło się beż podziękowania Wiki za to, że Przemek staną w jej obronię. Całe szczęście reszta dnia minęła im dość szybko i bez żadnych nagłych wypadków. Po powrocie do domu Wiki, Przemek i Blanka zjedli kolację i trochę porozmawiali, oczywiście tego dnia nie rozmawiali już z Agatą i Markiem, którego doktor Woźnicka zaprosiła. Wiki starała się ich nawet omijać, nie chciała niepotrzebnej bójki. Chociaż jej córka w tej kwestii podzielała zdanie Zapały, cóż trzeba przyznać, iż młoda Consalida i Zapała dogadywali się dość dobrze


Hej 
Dzięki za komentarze;) Cieszymy się, że podobają się wam nasze dotychczasowe opowiadanka, mamy nadzieję, że kolejne nie będą gorszę. Bo mamy mnóstwo pomysłów, a juz opowiadania gotowe na jakieś 9 opowiadań kolejnych w głowie ojjj 

wtorek, 11 grudnia 2012

Przyjazd i cz 3



Zapała złapał ja dopiero pod szpitalem
- Wiki spokojnie
- Spokojnie? Spokojnie? Jak mam być spokojna? Jak ja i moja córka – Mówiła płacząc.
- Wiki posłuchaj mnie
- Co mi powiesz, co że będzie dobrze?, ale wiesz nie będzie – Przemek zdał sobie sprawę, ze teraz nawet słowa nie da mu powiedzieć dlatego ją przytulił i czekała, aż się uspokoi. Kiedy ruda już trochę się uspokoiła spojrzał na nią
- A teraz mnie posłuchaj. Ani ty, ani Blanka nie jesteście w ciąży, monitor był trochę zabrudzony
- Co?! I nie mogłeś mi tego powiedzieć? Oszalałeś?
- Powiedzieć Tobie? Jak? Nie dałaś nam dojść do słowa, a pyzatym myślałam, że się skapniesz, że coś jest nie tak. W końcu podobno ty i Tomek no nic
- Przemek – Powiedziała groźnie
- No już dobra nie mówić nic, bo oberwę. – zaśmiał się – Ale wiesz może ty naprawdę jesteś w ciąży.
Wiki spojrzała na niego wzrokiem typu „ zabije” Przemek odruchowo zaczął uciekać, a Wiki gonić go, Zapała wpadł do szpitala i wymijając pacjentów, personel niczym młody, zabójczo przystojny wysportowany zawodnik biegu z przeszkodami uciekał przed rudowłosą pięknością, której celem było złapać i zabić uciekający obiekt. Młody lekarz dobiegł do końca korytarza i zawrócił. Kiedy był już w połowie drogi odwrócił się, aby zobaczyć czy jego oprawca goni go, lecz niestety odwracając się nie zdążył zauważyć Agaty i Marka, którzy szli przed nim, więc wpadł na nich. Oczywiście im nic się nie stało, lecz wspaniały Zapała zaliczył pięknego zająca na plecy, jego upadek umożliwił złapanie go przez jakże wściekła Wiktorię, która upadła prosto na niego. Oczywiście byli zwróceni twarzą do siebie, Przez chwilę patrzyli się na siebie w milczeniu. Zapała patrzył przenikliwie w jej piękne zielone oczy, natomiast ruda wręcz zatapiała się w jego, jak, że błękitnych oczach. Niestety, żadne z nich nie zauważyło nawzajem zatapiają się w swoim spojrzeniu

Młodzi lekarze byli tak „ zajęci ” sobą, a właściwie zapatrzeni w siebie, że nie zauważyli, iż wokół nich znajduje się pełno dokumentów rozsypanych właśnie przez Przemka
.- Agata nic ci się nie stało? - Zapytała z troska w głosie młody przystojny kardiolog
- Nie, a tobie
 - Również. A co to było -?Zapytał się Marek.
- Właściwie pytanie brzmi, kto to był - Oboje spojrzeli w stronę Przemka, na którym była Wiki wpatrzona i zapatrzona w Zapałę
- Oczywiście nasza kochana i zdolna Pani doktor Wiktoria Consalida o uroczy lekarz Przemysław Zapała - Agata powiedziała to lekkim zdenerwowanym głosem, po czym zaczęła zbierać rozsypane dokumenty
.- Daj pomogę Ci - Powiedział Marek dodając.- A oni tak zawsze się zachowują? - Agata zastanowiwszy się i spojrzawszy na nich odpowiedziała
- Przeważnie są spokojni, ale rzadko
 - A tak często wpadają na ludzi?
- Raczej rzadko, ale widocznie coś się zmieniło
 - No wiesz te zachowanie mi przypomina dzieciaki z przedszkola - Powiedział Marek
- Tak a mi raczej coś innego
 - Chyba wiem, co
- Tak, co? - Zapytała się Agata
.- Dzieci z ADHD
 - O i tu się zgadzamy tylko jak to teraz stwierdzić u nich w tym wieku - Powiedziała Agata. -- Nie wiem
 - Ja też. Kurcze no sami tego nie pozbieramy a oni, co gruchają jak gołąbki. Hej Zapała, Wiki pomożecie nam! - Krzyknęła Agata, oczywiście młodzi lekarze nie usłyszeli wołania Pani doktor
.- Ja ich zaraz trzepnę głusi są czy co. Wiki, Przemek!!! - Krzyknęła bardzo mocno
- Co tak się wydzierasz? - Powiedziała to Wiki dalej znajdując się na Przemku.
- Wstawajcie i pomóżcie nam to pozbierać
-My? - Wiki zapytała z niedowierzaniem w głosie.
- A kto nas potrącił
?- Nie ja to Zapała
- A kto mnie gonił może sam siebie goniłem
 - Możliwe -  Powiedziała Wiki
-Nie no … teraz to już przegięłaś powiedz, że to wyłącznie moja wina - Wiki nic nie powiedziała, ponieważ wtrącił się Marek
.- Spokojnie nie krzyki nic nie pomogą nam. A papiery i tak trzeba pozbierać
 - Zgadza się, ale niech osoba winna pozbiera - Powiedział Zapała
 - Chyba nie masz mnie na myśli, kto się przewrócił na nich może ja
 - A kto mnie gonił
- No proszę wszystko na kobietę … - Wiki chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie dokończyła zdania, ponieważ z pokoju Tretera wyszedł, Treter i Sambor widząc cały bałagan Treter zapytał się
- A co się tu stało - Młodzi lekarze nic nie mówili tylko spojrzeli na siebie
- No, co może tornado przeszło - Powiedział Sambor
- Nie Panie dyrektorze tylko mały drobny wypadek zdarzył się - Powiedziała Consalida.
- Jaki wypadek o czym mówicie?
- Wypadek? Przecież wpadliście na nas jak piorun z nieba
 - Agata możesz być cicho bardzo proszę
- Co cicho
- Kto na kogo wpadł można wiedzieć - Zapytał się Sambor.
- Przemek i Wiki na nas wpadli Odpowiedział Marek
 - Wielkie dzięki teraz to już mam przechlapane - Powiedział Przemek robiąc minę przy tym  - Pani Consalido i doktorze Zapała czy to prawda? - Zapytał się Treter.
- Nie zupełnie - Powiedziała Wiki.
- Nie rozumiem?
- To proste tylko Zapała na nich wpadł
 - O nie! A ty to gdzie byłaś w domu ona również wpadła na nich
 - Zapała przeginasz
 - Jak ja idę na dno to ty ze mną
- Michał rozumiesz coś z tego?
- Nie zupełnie nic szczegóły poprosimy
- To było tak ja i Marek szliśmy korytarzem, a oni na nas wpadli
- Nie kłamiesz. Wy szliście ok., ale to Zapała na was wpadł, a nie ja
- A ty teraz nie kłamiesz szanowna Pani doktor, kto mnie chciał zabić i mnie gonił ty wiec ty na nich wpadłaś - Po tych zdaniach cała czwórka zaczęła równocześnie mówić.
- Spokój!!  - Krzyknął Treter.
Momentalnie zrobiła się cisza.
- Wiec mam rozumieć te zdarzenie tak, że Marek i Agata są niewinni a Przemek i Wiki winni tak?
- Nie  - Krzyknęli Wiki i Zapała.
- Michała ja chyba z nimi oszaleje zaraz - Mówiąc to zwrócił się w stronę Sambor, który się uśmiechał.
- To, kto? - Zapytała się ponownie.
- Zapała. Jeszcze nie pomógł pozbierać dokumentów - Wiki pokazała na Przemka.
- Wiki. Wymigiwała się od pomocy - Odparł Przemek.
- No nie koniec ze przesuwaniem winy z jednej osoby na drugą
Czwórka lekarzy nic nie mówiła tylko patrzyła na Tretera.
- Michał chyba twój syn jest mądrzejszy od nich?
- Z pewnością tak
- Jak dzieci małe
- To znaczy, co panie dyrektorze? - Powiedziała Wiki.
- Trudno kara musi być
- Jaka kara?
Zapytał się Przemek.
- W końcu im te wygłupy z głowy wywietrzeją - Powiedziała Agata .
- Cisza powiedziałem. Cała czwórka za karę w najbliższy tydzień będzie chodziła do szpitala przebrana za klauna. Marek i Agata po trzy dni a Wiki i Przemek cały tydzień
- Co?!- Odparła Agata
- Jeszcze jedno słowo a zmienię to na dwa tygodnie
W tym momencie młodzi lekarze z leśnej góry uciszyli się.
- No to mi się podoba
Treter i Sambor udali się do bufetu, a czwórka młodych zdolnych lekarzy do swoich obowiązków. 

Hej 
No mam nadzieję, że się podoba. Trochę pokombinowałyśmy wiemy, ale mamy nadzieję, że nie jest źle =]

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Przyjazd i...cz.2


Odeszła ze stolika i podeszła do Blanki
- Blanka, co się dzieje
- Ty i tak nic nie zrozumiesz !!
Po czym wybiegła z płaczem
- Blanka!! – Krzyknęła Wiki
 Ruda chciała za nią biec, lecz zatrzymała ją pielęgniarka z wynikami badań chłopka
- Kurcze nie teraz
- Wiki spokojnie obejrzy badania a ja porozmawiam z Blanką
Przemek udał się za nią. Zobaczył dziewczynę siedzącą na ławce przed szpitalem
- Tu jesteś?
- Tak
- Co się dzieję?
- Nie nic
- Blanka mnie nie oszukasz powiedz mi
- Nie wiem jak to jest bardzo delikatna sprawa i medyczna
- Blanka jestem lekarzem spokojnie możesz mi zaufać
- Ja …. Chyba …. Jestem …. W ciąży
- No to jest delikatna sprawa
- A jak się mama o tym dowie to nie wiem jak zareaguje
- No Wiki jest wybuchowa, ale spokojnie zaraz pomyślimy
- Robiłaś test czy byłaś u lekarza
- Robiłam test był pozytywny
- A lekarz
- Nie bałam się
- Spokojnie nie bój się tutaj pracuje moja siostra zaraz ciebie zaprowadzę do niej
- Ale …
- Żadne, ale on jest spoko
- A jak się okaże, że to prawda
- Spokojnie nie martw się na zapas
 Zapała i Blanka udali się do pokoju Hanny.
Po chwili Przemek wyszedł z windy. Prawie obrazu znalazł Wiki
- Wiki musimy pogadać
- Ok, ale nie teraz. Muszę pogadać z Blanką, a właściwie gdzie ona jest
- w pokoju lekarskim właśnie o nią chodzi
- O Blankę? Co przeskrobała, że się boi powiedzieć?
- Nie wiem jak to powiedzieć - Mówił poważnie Przemek
- Co dostała 1, czy naganne - zaśmiała się ruda, Zapała pokręcił przecząco głową
- Może na bank napadła?
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć wiem, że to może być dla Ciebie trudno, ale Blance też …
- No Zapała mów
- Blanka mi powiedziała, że podejrzewa, że jest w ciąży - powiedział na jednym oddechu
- Co? - Powiedziała i pobiegła w stronę windy, chłopak złapał ją w środku.
- Jak to podejrzewa?
- Mówiła, że miesiączki dawno nie miała i jakoś jej nie dobrze czasem i jakieś dziwne zachcianki ma. Bała, sie iść do lekarza. - Wiktoria chciała coś powiedzieć, ale widna nagle sie zatrzymała
- Świetnie, porostu cudownie!
- Wiki spokojnie - Powiedział Przemek i włączył alarm
- Spokojnie?! Jak ja do cholery mam być spokojna moja córka podejrzewa, ze jest w ciąży a ja nie znam jej chłopaka, nie wiem kim on jest. A wiesz, co jest najlepsze to, że nawet 18 lat nie m a- Powiedziała i kucnęła zakrywając twarz w dłonie. Przemek usiadł koło niej i obgiął ją ramieniem ona mocno się w niego wtuliła i zaczęła płakać – Jak to się mogło stać – Mówiła cały czasy przytulona do niego.
- Wiki spójrz na mnie – Dziewczyna spojrzała na niego. – Po pierwsze to nie jest w 100% pewne wiec, takie martwienie się na zapas nie jest dobre, a po drugie byłaś w podobnej sytuacji i zobacz, dałaś radę, jesteś świetnym lekarzem i mas cudowną córkę
- Właśnie byłam w takiej sytuacji
- Dałaś radę
- Ale wiesz jak się czułam, jak znajomi nawet część rodzinny odsunęło się? Wiesz? – Przemek milczał – No właśnie nie wiesz – Z jej oczu na tamte wspomnienia popłynęły łzy, Przemek ja przytulił
- Opowiesz? Będzie Ci lepiej – zaproponował jej ona pokiwała twierdząco głową, nie spojrzała na niego tylko położyła głowę Na jego kolanach
- Jak powiedziałam rodzicom byli wściekli, nie chcieli mnie znać. Mieszkałam z nimi, ale nie odczuwałam tego do końca. Praktycznie nie rozmawiali, ze mną tylko jak było cos potrzeba – Przerwała, żeby nabrać powietrza. Przemek cały czas głaskał ją po głowię się - Ojciec to już w ogóle nic nie mówił chyba, że głupie komentarze na mój temat. Znajomi w większości się podsuwali. Dopiero, kiedy urodziła się Blanka rodzice zdecydowali się, że ja zaadoptują, ja miałam skończyć szkołę stanąć na nogi i powiedzieć jej prawdę. Najgorsze było to jak słyszałam ja do mojej mamy mówiła mamo a nie babciu chciałam, żeby to do mnie mówiła „mama”,” kocham Cię mamo”. Jak tylko podrosła i zaczęła rozumieć chciałam jej powiedzieć prawdę, ale nie mogłam. Dlatego też wyjechałam – Teraz podniosła się i spojrzała na przyjaciela - A wiesz, co sobie pomyślałam tego dnia jak się urodziła?
- Co?
-Że to dla niej muszę być silna, że dla niej nie mogę się poddać. I wiesz, co? Wychodziło mi to wspaniale, nie kochałam, nie martwiłam się o nią, bo była zdrowa, a potem? Potem, co, Blanka zachorowała, a ja zaczęłam poznałam, co to jest miłość, zazdrości, cierpienie, co to znaczy martwić się. I okazało się, że nie jestem taka silna jak myślałam
- I tu się mylisz. Właśnie jesteś ślina gdybyś nie była. Nie została byś lekarzem, nie powiedziałabyś Blance prawdy. – Powiedział Przemek i ją przytulił
- Dziękuję. Jesteś wspaniałym przyjacielem  - Nagle winda ruszyła
- Dobra wstajemy – Powiedział Zapała i oboje wstali, Wiktoria wytarła oczy – Jest, naprawdę jest – I pocałowała go w policzek.
Przemek objął ją wiedział, że teraz ona potrzebuje jego wsparcia. Winda po dojechaniu na dane piętro nagle się otworzyła oczywiście ruda i Przemek obejmowali się, za drzwiami windy stali Agata i Latoszek, Agata widząc ich w takiej sytuacji była zaskoczona danym widokiem za to Witek nie gdyż Agata wytłumaczyła mu, że oboje zatrzasnęli się w pokoju Przemka.
- No, co ja tu widzę i kogo? - Powiedział Witek.
Wiki jak poparzona oderwała się od Przemka, a on momentalnie ją puścił. Oboje nic nie mówili tylko popatrzeli na siebie.
- Widzę was w tak piękniej sytuacji, ale wiecie co w pracy raczej nie wypada tak się zachowywać. Ale skoro wam było w nocy mało przytuleń to ten jeden raz wam wybaczę moi drodzy lekarze - Powiedział Latoszek z lekkim uśmiechem na twarzy i puścieniem oka do Przemka.
- W nocy, jakie tulenie, o czym mówi? - Zapytał Przemek Wiki.
- Nie mam zielonego pojęcia. Możesz nam to bardziej wyjaśnić?
- Jak to nie wiecie fakt jak robiliście inne rzeczy - Mówiąc słowo rzeczy zaakcentował
- Możesz nam to wyjaśnić, bo dalej nie rozumiemy? - Powiedziała Wiki.
- Wiki przecież zatrzasnęłaś w pokoju Przemka oczywiście razem z nim wiec wiadomo, co można robić za zamkniętymi drzwiami
Wiki od razu zorientowała się, że Agata coś powiedziała.
- Witek ty chyba, … że co ja z Wiki chyba oszalałeś -Powiedział Przemek.
- Na pewno nie, bo znając Agatę to on coś chłapnęła
- Ups  - Powiedziała Agata
- Agata o to było? Coś ty nagadała na nas? - Zapytała się Wiki. Agata nic nie mówiła, a ruda będąc już lekko wkurzona
- Chwile Agata powiedziałaś, że zatrzasnęły się drzwi w pokoju gdzie byłam ja i Przemek może jeszcze powiedziałaś, że go pocieszałam całą noc - Ostanie słowa Wiki usłyszał Piotr wychodzący z pokoju blisko windy.
- Co ja słyszę pocieszanie całą noc Przemka no Wiki
- Ani słowa więcej - Powiedziała to już bardzo zdenerwowana Wiki. Przemek wiedziała, że jeszcze parę słów i ruda wybuchnie.
- Wiki nie się, czego wstydzić ty i Przemek idealnie do siebie pasujecie. Przemek gratuluję
- Czego? - Zapytała przez zęby Wiki.
- Matko niby tacy dorośli a nie wiedzą czego no tego że w końcu jesteście razem długo zajęło wam schodzenie się ale w końcu zeszliście się tylko Wiki pamiętaj o …
- O czym? - Mówiła to coraz bardziej zdenerwowana.
- O zabezpieczeniu
- Nie no ja zaraz kogoś uduszę
- Spokojnie Wiki
Powiedział Przemek.
- Co spokojnie Przemek Agata coś palnęła na nasz temat, a ty mówisz spokojnie
- O widzę, że nasz Pani doktor wstała lewą nogą - Powiedziała Gawryło.
- Na pewno, ale może jest niewyspana, ponieważ nockę miała nie przespaną
- No nie Agaty zaraz uduszę
- Mnie, a za co? Za to kryłam was
- Wiki, Agata uspokójcie się i wyjaśnijmy tę sytuację
- Nie się szanowana Pani doktor tłumaczy
- Niby, co mam wytłumaczyć
- Z wami nie idzie dojść do ładu. Ja i Wiki my nie jesteśmy razem, po za tym myślę, a właściwie jestem pewien, że te nieporozumienie wzięło się z tego, iż ja i Wiki spóźniliśmy się do pracy, ponieważ ona wcale mnie nie pocieszała tylko prawie całą noc przegadaliśmy
Powiedział Przemek.
- A ja wymyśliłam to, iż oni się zatrzasnęli się razem w pokoju - Dodała Agata
- A to w windzie  - Zapytał się Latoszek.
- Mam pewien problem i Przemek mi pomaga, a te przytulenie było czysto przyjacielskie
Powiedziała ruda.
Latoszek i Gawryło spojrzeli na Wiki z lekkim niedowierzaniem, krótko mówiąc chcieli ją trochę wkurzyć.
- Nie mam zamiaru już was słuchać – Powiedziała Wiki i udała się w stronę pokoju Hanny, chciała być prze USG córki. Oczywiści Przemek udał się za nią chciał być prze przyjaciółce i ją wspierać. Właśnie podchodzili pod pokoju jak usłyszeli słowo „dziecko”.
- Przemek powiedz mi, że się przesłyszałam – Powiedziała trzymając za klamkę
- Spokojnie. Wejdźmy – Powiedział i razem z Wiki weszli do środka Hanna właśnie zaczynała badanie Blanki. Nagle na ekranie Wiki dojrzała coś, oczywiście nie dała nic powiedzieć nikomu, bo sama zaczęła
- Nie…to nie może być prawda… Ja…ba…- Nie zdążyła dokończyć, bo zemdlała. Ale całe szczęście Przemek ją złapał, po czym położył na leżance. Razem z dziewczynami czekał, kiedy się wybudzi, a w między czasie Hanna zmierzyła jej ciśnienie. Po chwili Wiktoria zaczęła się wybudzać, kiedy tylko otworzyła oczy od razu wstała.
- Blanko Consalida! Możesz mi to jakoś wyjaśnić?
- Ale mamo… - Oczywiście Wiki jej przerwała
- Nie, ale mamo. Tylko natychmiast mi to wyjaśnij! Co jakim cudem?!!! A co mówiłaś jak wyjeżdżałaś?!!!
- Ale Wiktoria – Próbowała Hanna
- Cicho! Rozmawiam z Blanką! – Była wściekła
- Wiki, do cholery! Jak nie dasz nam nic powiedzieć to sama zrób sobie USG i zobaczysz wyjdzie Ci to samo!! – W końcu Przemek ją przekrzyczał
Ruda spojrzała na niego i się zaśmiała
- Zapała chyba oszalałeś, ale niech Ci będzie – Hanna zaczęła robić Wiki USG i rzeczywiście wyszło to samo, jak tylko zobaczyła to na monitorze od razu wstała nie dała sobie nic powiedzieć
- Co, ale jak to? To niemożliwe – Powiedziała po czym wstała i wybiegła. Przemek pobiegł od razu za nią. Blanka i Hanna spojrzały na siebie. 

Hejka 
Aliszja to ciekawe heh tez miałam taki pomysł, ale ciut go zmieniłyśmy z Mili, a dokładnie jak to się nie długo okażę , podaj adres bloga koleżanki chętnie wpadniemy ;)