Wiki siedziała w pokoju lekarskim, jak na tak
wczesną godzinę była zmęczona. Po jakimś czasie do pokoju wszedł Przemek. Ruda
oczywiście go nie zauważyła. W pewnym momencie Consalida poczuła na swoim karku
czyjeś ręce, które zaczynały ją masować. Odruchowo podniosła głowę do góry.
- O widzę, że chcesz mnie udobruchać
- Oj Wiki, Wiki
- Zasłużyłeś, ale nie rozumiem, czemu mnie w to
wciągnąłeś
- Przypominam Ci, że to ty mnie goniłaś
-Zasłużyłeś
- Ok..
Przyznaje, ze mogłaś być zła. Przegiąłem przepraszam, ale nie musiałaś mnie
gonić
- Zawieszenie broni? – Zaproponowała ruda
- Chętnie – Powiedział i podał jej rękę, – Ale
teraz coś muszę załatwić – Powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Przemek udał
się do pokoju Tretera, oczywiście siedział już u niego Sambor
- Mogę na chwilę przeszkodzić?
-O to Pan, no słucham
- Ja chciałem powiedzieć, to ten wypadek to nie
wina Agaty i Marka
-, Czyli Pana i Pani Wiktorii
- To ja na nich wpadłem, a nie Wiktoria
- O broni Pan koleżankę, ładnie z Pana strony,
ale to nie zmienia faktu, że to doktor Consalida Pana goniła – Wtrącił się
Sambor.
- Ale to ja na nich wpadłem
- No dobrze niech Pan powie Pani Agacie i Panu
Markowi, że odwołuje ich, kare. Za to Państwu, niech pomyślę – Zaczął się
zastanawiać Treter
- Jak mogę coś doradzić, za to, że Pan Przemek
wziął winne na siebie tą kare bym im odpuścił, ale wymyślił jakąś inna.
- Niech, więc tak będzie to dobry pomysł, a
teraz póki jest spokojnie nich Pan idzie na kawę, bo widać, że ledwo Pan stoi,
proszę zabrać też doktor Consalide
- Dobrze dziękuje. Dowiedzenia
- Dowiedzenia, a i proszę bez demolowania
szpitala
- Dobrze – Powiedział Zapała i zamknął drzwi i
udał się do pokoju lekarzy. Była tam Wiki, Agata i Marek
- Wiki naprawdę wielkie dzięki – Mówiła Agata
-, O co Ci chodzi
- Chyba już powinnaś wiedzieć – Odpowiedział
Marek
- Przez Was mamy przyjść jutro jako klauni! Może
byś w końcu zachowywała się jak dorosła, w końcu masz już córkę i może daj jej
jakiś przykład, bo jeszcze skończy tak jak ty…
- To nie nasza wina! Ze niby jak? Dokończ!
Agata
chciała dokończyć, ale do pokoju wszedł Przemek, który słyszał jak naskakują na
nią
- Ej, co tu się dzieję?! Agata nie przegięłaś!
-Nie wtrącaj się bo teraz nie z Tobą rozmawiamy
– Odpowiedział mu Marek
- A co zabronisz mi? Będę robił, co mi się
podoba
-I, co może jeszcze mnie uderzysz? – Powiedział
ironicznie Marek
- Jak będzie trzeba – Wiki dobrze wiedziała, że
Przemek zawsze stanie w jej obroni i często nie kończy na słowach.
- Przemek daj spokój – Powiedziała Wiki i
złapała go za rękę , on na nią spojrzał i razem wyszli
-
A macie odwołaną karę – Powiedział od tak i wyszedł z Wiki do bufetu.
Oczywiście nie obyło się beż podziękowania Wiki za to, że Przemek staną w jej
obronię. Całe szczęście reszta dnia minęła im dość szybko i bez żadnych nagłych
wypadków. Po powrocie do domu Wiki, Przemek i Blanka zjedli kolację i trochę
porozmawiali, oczywiście tego dnia nie rozmawiali już z Agatą i Markiem,
którego doktor Woźnicka zaprosiła. Wiki starała się ich nawet omijać, nie
chciała niepotrzebnej bójki. Chociaż jej córka w tej kwestii podzielała zdanie
Zapały, cóż trzeba przyznać, iż młoda Consalida i Zapała dogadywali się dość
dobrze
Hej
Dzięki za komentarze;) Cieszymy się, że podobają się wam nasze dotychczasowe opowiadanka, mamy nadzieję, że kolejne nie będą gorszę. Bo mamy mnóstwo pomysłów, a juz opowiadania gotowe na jakieś 9 opowiadań kolejnych w głowie ojjj
Fajna przyjemna część, poprzednia też dawno przeczytana, ale nie skomentowana. Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuń