Było koło godziny, 6 kiedy Piotr
już nie spał, właśnie przed chwilą się obudził, nie pamięta, kiedy zasnął.
Teraz patrzył na Blankę i Hane, które spały na kanapie. Hana przytulała młodą
Consalide. Właśnie miał iść na oiom zobaczyć, co z Przemkiem, ale właśnie
dziewczyny się obudziły
- Cześć – Powiedziały obie
równocześnie
- jak się spało?
- Dobrze, co z Przemkiem? –
Zapytała Blanka
- Właśnie do niego idę
- Idę z Tobą – Odpowiedziała
szybko Blanka
- Nie ma mowy razem z Hana
idziecie do hotelu się ogarnąć i coś zjeść – Powiedział stanowczo
- A Wiki?
- Tez zaraz wyśle – Powiedział
- nie chce was tu widzieć
minimum przez godzinne – Powiedział i poszedł na oiom,. Niestety dziewczyny nie
miały wyjścia i poszły do hotelu
Piotr udał się na oiom oczywiście
to, co zauważył nie zdziwiło go, bo spodziewał się tego po Wiki, miał ja
wczoraj wysłać do domu, ale zasnął. Teraz ona spała oparta o głową o łóżko
zapały. Piotr wszedł do Sali i podszedł do niej położył jej rękę na ramieniu
- Wiki, wstawaj – Powiedział ona
momentalnie otworzyła oczy
- Co? Co się stało coś z
Przemkiem? – Mówiła od razu
- Nie, nic. Wiki jest 6 rano idź
do domu prześpij się zjedz cos
- Nie zostanę i tak o 14 mam dyżur
- Idź do domu zjedz coś, Hana i
Blanka już poszły. Przyjdziesz przed dyżurem
- A jak się obudzi
- Wiki o wszystkim będę Cię
informował
- Ale
- Bez gadania już
- no dobrze, ale…- Nie dokończyła,
bo Piotr wiedział, co chce powiedzieć
- Czekam, przed ale chwila – Ona
tylko kiwnęła głową. Piotr wyszedł przed salę
- Nie długo wrócę, nie rób głupot,
proszę Cie. Nie długo przyjdziemy z Blanka i Hana. Wyjdziesz z tego, Prawda?
Zrób to dla mnie, a jak nie to dla Blanki bardzo to wszystko przeżywa, Niedługo
wracam – Powiedziała i pocałowała go w czoło, po czym wyszła z Sali.
- Już?
- Tak – Powiedziała i starała się
uśmiechnąć
- Głowa do góry będzie dobrze
- Oby – Powiedziała, po czym po
chwili dodała – Dzwoń jak coś
- Pewnie –Powiedział i uśmiechnął
się do niej. Wiki spojrzała na niego, po czym poszła do pokoju przebrać się, a
następnie do hotelu
Tymczasem Agata leżała u siebie na
Sali, nie spała już od paru minut myślała o tym wszystkim, co się stało. Tak
bardzo chciała być teraz przy Wiki dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka bardzo
jej potrzebuję. I pewnie większość czasu teraz będzie spędzać przy łóżku
Przemka. Nagle do Sali wszedł Treter
- Dzień dobry Panie dyrektorze
- Dzień dobry. Jak się Pani czuje?
- Lepiej dziękuje. A co z
Przemkiem?
- Jeszcze się nie obudził – Zaczął
niepewnie, nie wiedział, co jej powiedzieć, żeby jej nie zdenerwować a zarazem
nie oszukać, – Ale musimy być dobrej myśli. Operacja była ciężka, doktor Zapała
musi po prostu odpocząć, jest silny młody wyjdzie z tego. Po prostu potrzebuje
trochę czasu na odpoczynek – Jego wypowiedz była na tyle przekonująca, aby
Agata w nią uwierzyła, niestety on sam w nią nie wierzył.
- To dobrze, jak by się cos działo
z Przemkiem to proszę być ze mną szczerym to mój przyjaciel i chciałabym…
Mógłby pan zawołać Wiktorie
- Oczywiście, jak spotkam Pania
Wiktorie powiem, aby do Pani zajrzała. Bo teraz z tego, co mi wiadomo poszła do
hotelu, dopiero teraz Piotr ja wygonił
- Jak to?
- Zasnęła przy łóżku Przemka, nie będę
Pani już męczył. Za jakiś czas przyjdzie do Pani, Pani Ania i zabierze Panią na
badania
- Dobrze
- Do widzenia Pani Agato
- Do widzenia
Tymczasem w hotelu Wiki tylko
przebrała się i wzięła prysznic, z tego wszystkiego nie odczuwała głodu. Więc
nie jadła nic tylko od razu znowu poszła do Zapały. Usiadła na łóżku i złapała
do za rękę
- Już jestem, chyba nie czekałeś
za długo. Twój tata cały czas od Ciebie dzwoni, ale ja ani Hana nie możemy się
odważyć, żeby odebrać. Po prostu nie wiemy, co byśmy wtedy powiedziały, może
Hana jak Hana, ale ja nie wydusiłabym z siebie, ani słowa, nie potrafiłabym
poinformować Twojego ojca o tym, że tu leżysz – Mówiła do niego cały czas
Tymczasem na korytarzu niedoszły
samobójca Kamil szedł korytarzem, sam nie wiedział do kąd. Po drodze spotkał
Tomka chłopka, który brał udział w kraksie
- To ty, to woja winna – Zaczął
Tomek jak tylko do zobaczył
- Ale ja.. – Starał się bronić,
ale Tomek nie dał mu dokończyć
- Oszalałeś? Gdzie ty masz rozum??
Wiesz pokaże Ci coś może wtedy coś zrozumiesz – Powiedział Tomek i kazał
Kamilowi iść za nim podeszli. Doszli na oiom przed salą stała Hana z Blanką
rozmawiały
-, O co chodzi – Zapytał Kamil
- O co? Tam na Sali leży
mężczyzna, ma jakieś 30 lat ta brunetka to jego siostra, ta ruda na Sali, co
przy nim siedzi to matka tej małej. A ten chłopak to pewnie nażyczony tej rudej
- Nie rozumiem
- ON walczy o życie – Odparł
Tomek, Kamil na niego spojrzał – Nadal nie rozumiesz? – Chłopak kiwnął głową,
ze nie – To chłopak, w którego wjechałeś! Pomyślałeś o tym! Co będzie jak się
okaże nie przeżyje, że ta dziewczyna na święta straci ojca, co ona poczuje, co
poczuje jego rodzina, kiedy…, jak okaże się on…, kiedy dowie się, ze już nigdy
nie bd chodził/ Pomyślałeś o ty? Czy uderzając w ten samochód myślałeś tylko o
sobie?! Jak chciałeś się zbić trzeba było strzelić sobie w łeb! - Powiedział Tomek
- Skąd to wiesz?
- Cały szpital o tym trąbi, jak
byś nie myślał tylko o sobie byś wiedział. A pozatym wczoraj to chyba każdy
słyszał tą ruda i jej córkę jak nie mogły w to uwierzyć, jak będziesz chciał
się zabić drugi raz tak samo pomyśl o tej małej, co będzie czuć jak na święta
straci ojca - Powiedział Tomek i odszedł, Kamil został sam, nie wiedział, co
myśleć przez chwilę patrzył się na Blaknę, aż w pewnym momencie odważył się
podejść
- Przepraszam – Zaczął niepewnie
- Słucham. Pomóc Panu w czymś? –
Zapytała Hana, mężczyzna był dość wysoki, więc Hana jak i Blanka patrząc na
niego uniośłu głowę lekko w górę
- Ja chciałem, ja chciałem
- Co Pan chciał? – Tym razem zapytała
Blanka
- Ja chciałem – Kamil kucnął przy
Blance, ona patrzyła na niego z uwaga- To moja wina – One nie wiedziały, o co
chodzi – To moja wina, że Twój tata tu leży, ja nie wiem, co wtedy myślałem,
chciałem z sobą skończyć. A teraz jak tak parze na Ciebie na twoją mamę jak
siedzi przy nim, teraz bym tego nie zrobił, wiem, ze jest za późno., wiem że
przepraszam nie wystarczy, ale ta cała sytuacja dała mi do myślenia, Mam
nadzieje, że Twój tata się obudzi – Powiedział i miał już iść, bo żadna nie
zabrała głosu, ale po chwili odezwała się Blanka.
- Obudzi, się – Kamil na nia
spojrzał – Obudzi się. Bo obiecał mi coś, a on zawsze dotrzymuje słowa.- Ku
zdziwieniu jego i Hany posłała mu ciepłe spojrzenie, niemówiące „Zabije Cię”,
On się do niej uśmiechnął, po czym odszedł. Hana spojrzała na nią przez chwilę
NIK, nic nie mówił
- Przemek Ci coś obiecał? –
zapytał po chwili
- Tak, obiecał mi, że zawsze
będzie przy mnie i przy mamie. I, że nigdy nie pozwoli, aby Wojtek mnie zabrał,
– Kiedy to powiedziała, znowu spojrzała na Przemek, który leżał za szyba, nie
odpowiedziała nic tylko przytuliła Blankę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że
brat jednak kocha, Wiki i jej córkę. A Blanka już teraz kocha go jak ojca.
Stały tak chwile w końcu Blanka odusneła się od niej
- zabierzesz mamę na obiad? –
Zapytała Hane
- Pewnie, ale obiecasz mi coś? –
Blanka dobrze wiedziała, co Hana chce powiedzieć
- Dobrze wiesz, ze nie. Pójdę po
mamę – Mała nie czekała na jej odpowiedz tylko weszła do Sali. Porozmawiała
chwile z mama, aż z końcu udało się jej wygonić ja na obiad
Hejka
I jak?:P mamy nadzieję, że się podoba :)