Zawahała się i nacisnęła NIE. W tym samym czasie Piotr kończył
pracę po pożegnaniu się wyszedł ze szpitala zrobił parę kroków rozejrzał się i
zobaczył Hanę, która zbliżała się do szpitala uśmiechnął na jej widok. Jednak
nie podszedł do niej tylko oddalił się w takie miejsce żeby go nie zobaczyła.
Piotr ulepił parę kulek ze śniegu i czekał na odpowiedni moment, czyli taki by
Pani doktor była wystarczająco blisko by rzucić w nią śnieżką. Hana powoli się
zbliżała była dalej zamyślona Piotr widząc ją rzucił w nią śnieżką. Hana
dostawszy nią rozejrzała się dookoła siebie, ale nikogo nie widziała, po czym
odwróciła się twarzą w stronę szpitala Piotr znowu rzucił w nią kulką tym razem
Hana obróciwszy się kolejny raz bardziej dokładnie zorientowała się czy nie ma
nikogo tam nikogo nie widziała. Będąc blisko drzwi dostała kolejna kulką
- O nie - Odwróciła się bardzo szybko niestety Piotr
niż zdążył się schować Hana zobaczywszy go oraz kulkę w jego dłoniach
- To ty!
- Ups – powiedział bardzo cicho, po
czym dodał – cześć Hana
Uśmiechnął się i szybko wyrzucił
kulkę śniegu.
- Co ja? – zapytał się Piotr
- Co ty? – Powiedziała Hana
- No tak
- Co ty trzymałeś w dłoniach? –
Zapytała się Hana
- Ja? Nic – powiedział Piotr
- Nie kłam bo widziałam trzymałeś
śnieżki – powiedziała Hana
- Ja nie kłamię, po pierwsze, a po
drugie wydawało się tobie. A co się stało? – zapytał się Piotr
- Co się stało ja ci zaraz pokażę –
powiedziała Hana - .Po tych słowach
udała się do kupki śniegu i ulepiła kulkę z niej. Piotr widząc to powiedział:
- Hana, po co ci ta kulka?
- Zaraz się dowiesz – po tych
słowach zbliżała się do Piotra
- Hana, co ty robisz chyba nie masz
zamiaru użyć jej przeciwko mnie?
- Nie wiem może? – Powiedziała Hana
uśmiechając się
- Nie no znowu to robisz –
powiedział Piotr
- Co robie Panie Gawryło? – zapytała
się Hana
- Drażnisz się ze mną, a ja tego nie
lubię – odpowiedział Piotr
- Nie jaka szkoda ale to polubisz
Po tych słowach rzuciła w Piotra
śnieżką.
- O nie – powiedział Piotr. Po czym
udał się w stronę kupki śniegu i zaczął lepić kulki i rzucać nimi w stronę Hany.
Oczywiście każda kulka Piotra skierowana na Hanę nie została bez odpowiedzi od
Hany. Po pewnej dłuższej chwili rzucania śnieżkami
- Dosyć. Stop Hana rozejm –
Powiedział Piotr
- Masz racje dosyć – Powiedziała
patrząc na niego Ale Hana ulepiwszy dodatkową kulkę ukryła ja za sobą i
zaczęła się zbliżać do Piotra. Piotr zorientował się po uśmiechu Hany, że ona
coś kręci i ukrywa.
- Hana wyrzuć tę kulkę – powiedział
Piotr
-, Jaką kulkę? – Zapytała się Hana
- Ty już dobrze wiesz, jaką kulkę –
powiedział Piotr
-Nie wiem – odpowiedziała Hana
- Hana – powiedział Piotr grożąc
jej palcem
Hana uśmiechnęła się. Oczywiście
oboje byli zapatrzenie w siebie tak, że zbliżając się do siebie nie zauważyli,
iż zbliżają się do powierzchni pokrytej lodem i mogąc doprowadzić do upadku.
Hana i Piotr zbliżyli się do siebie oczywiście, gdy tylko Pani Golberg chciała
uderzyć Piotra kulką, którą trzymała poślizgnęła się Piotr widząc to szybko
objął ją, ale niestety nie uchroniło to Piotra ani Hanny przed upadkiem.
Oczywiście oboje wylądowali w śniegu, ale Hana na dole, a Piotr na nią gdy już
upadli oboje popatrzyli sobie w oczy nic nie mówiąc przez sekundę dopiero po
chwili Hana odezwała się mówiąc:
- Ałć moja kostka, – po czym
skrzywiła buzie
Piotr słysząc to momentalnie się
podniósł i zapytał:
- Co się dzieje Hana?
- Nie nic
- Widzę gdzie cię boli? – zapytał
się Piotr
- Nigdzie – odpowiedziała, ale
skrzywiła się
- Pokaż – powiedział Piotr. Po tych
słowach zdjął z nogi Hany but i dotknął kostki jej. Ten dotyk przypomniał mu
nie aż tak dawne uczucie.
- Tutaj? – Zapytał się Piotr
trzymając kostkę Pani doktor
- Nie – odpowiedziała
Piotr przesunął swoje ciepłe dłonie
po zimnej kostce Hany i lekko nacisnął ją
- Ałć – odpowiedziała Hana
- Tutaj cie boli? – Zapytał się
Piotr. Hana nie odpowiedziała tylko
twierdząco pokręciła głową.
- Dobrze – powiedział Piotr. Po czym wstał i chciał wsiąść Hanę
na ręce ona odpowiedziała:
- Co ty robisz? Zwariowałeś? Sama
poradzę sobie
- Ałć - Powiedziała próbując wstać
- Widzisz nie poradzisz sobie - Ona
na niego popatrzyła Piotr widząc to powiedział:
- Bez dyskusji nic niemów tylko
zaufaj mi dobrze - Wziął Hanę na ręce i
udał się z nią do szpitala. W szpitalu na izbie był prawie Konica miał dyżur:
- Co się stało? Przecież ty skończyłeś pracę? – zapytał się zaskoczony
widokiem Piotra Rafał
- Tak skończyłem, ale Hana miała
wypadek – odpowiedział Piotr
- Jezus Maria co się stało coś
poważnego? – zapytał się Rafał
- Nie nic – powiedziała Hana
- Jak to nic upadek oraz uderzenie
się w głowę – powiedział Piotr przejmującym głosem
- Piotr nie przesadzaj tylko lekko
kostkę skręciłam – powiedziała Hana
- Nie przesadzam prawda Rafał –
odpowiedział Piotr kładąc Hanę na leżance
- Ee z czym bo za wami nie nadążam
- powiedziała Rafał
- Z tym upadkiem. Przecież sama dobrze wiesz,
że upadek i uderzenie się w głowę jest to poważny uraz – powiedział Piotr
- Ach to tak zgadzam się w końcu sama jesteś
lekarzem i wiesz, że utrata przytomności mogła być następstwem krwiaka
-, Jakiego krwiaka przecież ja nie
straciłam przytomności – powiedziała Hana
- Nie, a ja myślałem, że tak
przecież był upadek – powiedział Rafał
- Tak, ale Piotr wszystko pokręcił –
odpowiedziała Hana
Piotr za ten czas zdjął płaszcz i
przystąpił do zbadania pacjentki. Hana chciała wstać.
- O nie a gdzie się wybiera nasza
pacjentka – powiedział Piotr
- Piotr nie wygłupiaj się nic mi nie
jest – odpowiedziała Hanna
- Nie moja droga sam się przekonam
czy tobie się nic nie stało – powiedział Piotr stanowczo
- Ok zgoda, ale poproszę o zmianę
lekarza … na Rafała – powiedział Hanna
W tym momencie do sali weszła
pielęgniarka:
- Panie doktorze Rafale jest pan
proszony na ortopedię
- O kurcze widzicie, co się dzieje
przykro mi Hana – powiedział Konica
- Ok to inny lekarz – powiedziała
Hana
- No raczej z tym będzie problem, bo
jak sama wiesz na ulicach jest szklanka i mamy tutaj teraz urwanie głowy
- Nikt nie jest wolny? – Zapytała
się Hana
- Niestety nie, ale gwarantuję tobie,
że Piotr Gawryło jest bardzo dobrym lekarzem, a dodatkowo on był przy twoim
upadku i najlepiej wie, co się działo będziesz w dobrych rękach
Hana się uśmiechnęła.
- Ja lecę jak widzisz mamy urwanie głowy i
dużo połamanych kości. Zostawiam was samych – powiedział Konica i mrugnął okiem
do Piotra
Po wyjściu Rafała Piotr został sam z
Hanną. Pomógł jej zdjąć płaszcz położył go na swój, po czym wziął statoskop,
który leżał na boku i powiedział:
- Co konkretnie Pani dolega?
- Piotr nie wygłupiaj się obejrzy
moją kostkę jak już się uparłeś, aby się mną zająć
- Dobrze, ale to później. Proszę po
podnieś sweter zbadam Panią
- Nie no ja ci podniosę zaraz sweter
– odpowiedziała Hana
- Nie dyskutuj ze mną dobrze.
Przecież dobrze wiesz, że podejdę do ciebie profesjonalnie – powiedział Piotr
- Piotr przecież wiesz …. – Hana
nie dokończyła zdania tylko popatrzyła na twarz lekarza
- Wiem, ale nie bój się widziałem
ciebie nie raz nagą wiec nie wstydź się mnie – powiedział Piotr
- Wiesz dobrze, że nie oto chodzi –
powiedziała Hana
- To, o co o Jamesa nie ma go tutaj,
a po za tym już … już nas …. już nas nie ma Hana teraz jesteśmy …. Tylko ….
Tylko kolegami z pracy i zapewniam ciebie, że podejdę do ciebie jak lekarz do
pacjentki – powiedział Piotr - Ale jak można zauważyć niektóre
słowa z trudem wymawiał wiedział, że czuje zupełnie coś innego i trudno mu
będzie badać Hanę dotykać jej ciała bez emocji. Przecież oni byli parą kochali
się dotykał jej włosów, dotykał jej ciała z czułością, z miłością. Wiedział, że
każdy dotyk jej ciała może mu wszystko przypomnieć, ale wiedział również że
musi się opanować wziął głęboki oddech i powiedział:
- I jak dasz się w końcu zbadać czy
nie?
- Ale … - Hana nie dokończyła zdanie, ponieważ
przerwał je Piotr
- Hana twój brat jest chory byłaś
przy nich, choć profilaktycznie daj się zbadać - Hana wiedziała, że Piotr jest
uparty i nie będzie mieć innego wyjścia.
- No dobrze - Piotr zamknął drzwi z pokoju, a Hana zdjęła
sweter zakrywając nim klatkę. Piotr zobaczywszy ją w samej górnej części
bielizny wziął ponownie głębokie oddechy wiedział ze trudno mu będzie teraz być
tak blisko niej a zarówno tak daleko. Podszedł do siedzącej na leżance Hany
stanął z nią przygotował statoskop wiedział, że Hana nie lubi zimna, dlatego
końcówkę jego ogrzał w swoich dłoniach. Po ogrzaniu go przystąpił do badania.
Włosy Hany swobodnie i lekko mokre leżały na plecach jej Piotr swoja ciepłą
dłonią odsunął je dotykając pleców Hany. Wtedy to te dotkniecie spowodowało
wszystko szybce bicie serca jego, przypomnienie jak dotykał ją. Hana poczuwszy
dotyk jego cieplej dłoni przypomniała sobie jego pocałunki, dotyki, tak bardzo
jej tego brakowało chciała przytulić się do niego w tej chwili, ale wiedziała,
że nie może, bo ma męża, który ją kocha. Piotr zatrzymał swoja dłoń na plecach
Hany, a ona przez chwile nie ruszała się jednak po chwili Piotr szybko zabrał
swoja dłoń a ona lekko odsunęła się. Piotr po skończonym odsłuchiwaniu płuc
zaczął odsłuchiwać oskrzela z przodu wtedy oboje patrzyli się na siebie patrzył
w jej oczy, a ona w jego. Po skończonym badaniu:
- I jak Panie doktorze? – zapytała
się Hana
- Płuca wyglądają na czyste oskrzela
tak samo
- Wiec nic mi nie jest, co teraz
wykombinujesz? – zapytała się Hana
- Hana teraz to obejrzę te kostkę ok.
- Po tych słowach przystąpił do badania kostki.
- Kostka wygląda na całą, ale do
przygody zrobiłbym rentgen i tomografie – powiedział Piotr
- Co tomografie Piotr nie zwariowałeś przecież
tam był śnieg nie beton. Nie uderzyłam się głową o coś twardego ani nie
straciłam przytomności w końcu jestem
również lekarzem – powiedziała Hana
- Wiem, ale ja tutaj teraz ja decyduje o tobie
wiec nie marudź mi, a po za tym znam ciebie powiesz że ktoś już obejrzał te
zdjęcia dlatego będę przy tych badaniach, a powiem więcej osobiście je wykonam
– odpowiedział Piotr. Hana chciała coś jeszcze powiedzieć
ale nie zdążyła gdyż uprzedził ją
Gawryło.
- Ani słowa więcej
Hanna i Piotr udali się na zlecone
przez Piotra badania. Po badaniach
- I jak widzisz coś zdjęciach? –
zapytała się Hana
Oczywiście Hana nie widziała zdjęć
gdyż będąc na leżance była ona tyłem do nich zwrócona. Piotr oglądał zdjęcia
rentgenowskie jak i tomografię.
- Nic tutaj nie widzę – powiedział
Piotr
- Czyli nic mi nie jest –
odpowiedział Hana
- Na to wygląda – powiedział Piotr
Po tych słowach podszedł do leżanki
i powiedział:
- Ale ta kostka masz lekki obrzęk na
niej i to mnie martwi – powiedział Piotr
- Sam powiedziałeś, że wszystko jest
dobrze – powiedziała Hana
- Tak powiedziałem, ale ten obrzęk.
Może to być stłuczenie
- No właśnie wiec, czym się
martwisz?
- Dobrze na parę dni usztywnię tobie
ją – powiedział Piotr
- Chyba nie dasz mi gipsu? –
zapytała się Hana
- Nie bandaż elastyczny i przepiszę
tobie tabletki – powiedział Piotr
- Jakie tabletki znowu? – zapytała
się Hana
- Spokojnie rozpuścisz je w wodzie i
dany roztwór rozlejesz na bandaż
- A nie lepiej żel, który stosuje
się przy stłuczeniach i obrzękach?
- Nie bo wtedy kostka straci
usztywnienie swoje uwierz mi tak będzie lepiej
- No dobrze Panie doktorze - Po tych słowach Hana uśmiechnęła się do
Piotra on odwzajemnił jej uśmiech i przystąpił do bandażowania kostki Hanny. Po
skończonym zabiegu:
- Możesz mi podać moje buty? – Zapytała
się Hana
- Tak - Piotr wziął jej buty do swoje dłoni, po czym
spojrzał na obcasy.
- Hana to są twoje buty? – zapytał
się Piotr
- Tak, a co się stało
- Nie nic czy ty zwariowałaś –
powiedział Piotr
- O co tobie chodzi? – Zapytała się
Hanna
- Jak to o co o te obcasy one mają z
10 cm a nie dość że są tak wysokie to jeszcze dodatkowo są to szpilki
- No tak są to szpilki, ale one maja
7, 5 cm
- No pięknie. Przecież mogłaś się w
nich zabić
- Nie przesadzaj znowu- powiedziała
Hana
- Hana przecież mogłaś przewrócić
się na ulicy wiesz jak teraz wygląda chodnik zrozum … - Piotr nie dokończył
zdania gdyż przerwała mu Hana
- Piotr ja w nich umiem chodzić. A
teraz poproszę oddać moje buty
- Wiem, że umiesz chodzić, ale moja
droga przez zimę nie będziesz w nich chodzić – powiedział Piotr
- A to, dlaczego? – Zapytała się Hana
- A to, dlatego że już od teraz nie możesz,
bo i tak w nie nie wejdziesz z tą kostką – Powiedział Piotr
Hana popatrzyła na kostkę
- Rzeczywiście, ale jak kostkę będę
mieć zdrową to ich i tak założę – powiedziała Hana
- Zobaczymy. Ale teraz załóż to -
Piotr podął jej obuwie lekarskie. Hana wziąwszy je założyła na nogi i wstała z
leżanki. Po czym podeszła do Piotra. Oczywiście Hana była mniejsza od Piotra o
głowę jednak bez szpilek ledwo sięgała mu do ramion.
- Dziękuje – powiedziała Hana
Po tych słowach chciała pocałować Piotra,
ale nie umiała Piotr widząc to lekko się nachylił do niej Hana pocałowała
Piotra. Gdy po pocałunku Hana popatrzyła na oczy Piotra, a on w jej oczy Piotr
objął ją bardzo szybko zbliżali się do siebie wyglądało to tak jakby chcieli
się pocałować jednak, gdy już miało dojść do pocałunku do pokoju wszedł Konica.
- I jak się czuje twoja pacjentka? –
zapytała się Rafał jednak gdyż zobaczył Hany w objęciach Piotra dodał – ups
chyba nie przeszkadzam?
- Nie przeszkadzasz, a Hana czuje
się dobrze
- To tylko nie groźny uraz kostki,
czyli naderwanie mięśni – dodała Hana
- Oraz lekki obrzęk – dopowiedział
Piotr
- Czyli nasza Pani doktor za
niedługo wróci do pełni sił? – zapytał się Rafał
- Tak ale w tej zimie nie założy
żadnych szpilek – powiedział Piotr
- No oczywiście ja zaraz uciekam na
ortopedię tylko wezmę bandaż, bo u nas brakło – powiedział Rafał - No mam go to uciekam pa
- Pa – odpowiedziała Hana. Oczywiście
Hana chciała coś jeszcze powiedzieć, lecz Piotr nie dopuścił ją do głosu
dodając
- Wiem, że w szpilkach wyglądasz
zabójczo ale zimą koniec nimi :
- Dziękuję – Powiedziała i
uśmiechnęła się
- Nie ma za co - Piotr odwzajemnił
jej uśmiech
Po tej rozmowie Hana udała się na
ginekologię, a Piotr ubrał się i udał się do domu.
Tymczasem Marek z Agatą siedzą w
hotelu i meczą się z chorymi, którzy co chwilę coś chcą. Zdrowa para lekarzy
miała już serdecznie dość chorej dwójki. Były nawet pomysły uduszenia ich, lecz
niestety wyrok, jaki mogli dostać za morderstwo rudej i blondyna nie interesował wręcz odpychał ich od
genialnego Planu
- Ja tu oszaleje jak dłużej z nimi
posiedzę – Zaczęła Agata
- Nie tylko ty.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięczę
za pomoc
- Nie martw się wymyślę coś –
Zaśmiał się. Niestety ich spokój nie potrwał za długo
-Agatko! Mareczku! – Zawołała Wiki. Z pokoju
- O nie znowu, czego oni chcą –
Powiedziała zmęczona Agata
-Dobra chodź zobaczymy, czego
chcą.
Marek z Agatą poszli na gore do
chorych przyjaciół.
- Co tym razem?
- Wiesz bardzo nam się nudzi –
zaczął Przemek
- Pograj na gitarze albo o
poczytajcie książkę – Powiedział Marek
- Drogi Mareczku, nie zapominaj,
że jesteśmy dziećmi. Więc nie umiemy czytać – Oświadczyła, Wiki
- Marek proszę Cię, trzymaj mnie,
bo zaraz ich uduszę – Powiedziała Agata, o mało nie zjadając ich wzrokiem
- Spokojnie…- Chciał coś
powiedzieć, ale usłyszał jak drzwi do domu otwierają się. - Już jestem –
Usłyszeli z dołu
- Normalnie kocham tą dziewczynę –
Powiedziała uradowana Agata
- Ma u mnie dożywotni zapas lodów
– Powiedział Marek i udali się w stronę drzwi
- Ej, a my - Powiedział Przemek,
ale niestety już do drzwi. Agata z Markiem poszli do pokoju gdzie byłą Blanka
- Nareszcie – Powiedziała i
przytuliła Blankę
- ratujesz nam życie – Powiedział
Marek i też ja przytulił. Dziewczyna była zszokowana
- Ale co się stało? – Zapytała w
lekkim szoku
- Twoja mama i ten drugi świr, nie
dają nam żyć – Powiedziała Agata
- Nie rozumiem
- Rano okazało się, że sa chorzy,
więc zostali w domu. Jak to oni wygłupili się, to powiedzieliśmy, że są dziećmi
to teraz nam się odpłacają – Opowiedział Marek, chciał coś dodać, ale
oczywiście ktoś mu przeszkodził
- To jak nasza bajka! – Krzyknęła
Wiki. Blanka jak tylko tu usłyszała zaczęła się śmiać
- A ona mówi, że ja jestem dzieckiem
- I tak cały czas nas wołają –
Powiedziała Agata błagalnym wzrokiem
- Dobra uratuję was, ale zróbcie
mi kolacje – Powiedziała i udała się na górę. Weszła na górę i usiadła na
brzegu łóżka
- Cześć córcia
- Hej młoda
- Agata z Markiem poprosili mnie
żebym opowiedziała wam bajkę
- Alę… - zaczęła Wiki
- Wiem, mieli to być oni, ale są
zmęczeni. Wieć posłuchajcie – Powiedziała i usiadła wygodnie, – Więc –
Planowała opowiadać jak najdłużej – Bardzo dawno temu, za górami i lasami żyła
sobie śliczna i młoda dziewczyna o imieniu Manuela, miała wielu przyjaciół,
lecz jej najlepsi przyjaciółmi byli Abella i Marcelo.
- Blanką – Zaczęła Wiki
- Mieszkali razem w ślicznym domu niedaleko
cudnego jeziora, cała trójka znała się bardzo dobrze, wiedzieli o swoich
problemach, kłopotach. Czyli jednym słowem wiedzieli o sobie wszystko, i zawsze
mogli na sobie polegać. Chociaż nie zawsze było łatwo, ale zawsze byli razem.
Marcelo szukał swojej wielkiej miłości, szukał, ale nic mu nie wchodziło. Jego
ostatnia wielka miłość odeszła i zostawiła go samego. On nadal ją kochał i nie
chciał o niej zapomnieć, ale cały czas była przy nim Abella i Manuela, która
zostawiała swojego chłopaka, żeby pomoc przyjacielowi. Dlatego też Manuela z
Marcelem żyli samotnie bez drugiej polówki. W głębi serca kochali się i chcieli
być ze sobą, lecz bali się do tego przyznać, bali się odrzucenia ze swojej
strony. Dopiero siostra Manueli Novia zauważyła jak para przyjaciół meczy się
nie mogąc przyznać się do swoich uczyć. I właśnie wtedy wymyśliła genialny plan
mianowicie poszła do swojej koleżanki,
poprosiła ją aby ta zadzwoniła za trzydzieści minut. Mówiąc, iż Novia właśnie
szła z nią i wpadła pod samochód. Oczywiście jej plan wypalił i zbliżyli się do siebie, lecz nie na
tyle jak oczekiwała. Niestety nie miała już pomysłu, więc postanowiła
powiedzieć im to, co myśli. Jednego dnia pod wieczór, kiedy widziała ich skryte
spojrzenia na siebie. Nie wytrzymała i powiedziała im, co o tym myśli. Manuela
i Marcelo byli w ogromnym szoku, lecz dzień później byli już razem. Novia była
z siebie niezmiernie dumna. Jakiś czas potem odbył się ich ślub. A potem żyli
długo i szczęśliwie – Blanka skończyła opowiadać, robiła to jak najdłużej tylko
mogła, dlatego udało jej się uśpić Wiki i Zapałę. Blanka była z siebie dumna.
Cicho poszła na kolację
- Co tak długo? – Zapytała Agata
- Może i długo, ale pierwszy i ostatni raz
nigdy z życiu nie przyjdzie im do głowy.
- Jak to zrobiłaś? – Zaśmiał się
Marek
- Opowiedziałam im bardzo długą
bajkę. I chyba z nudów zasnęli. Wątpię, że nawet załapali jej sens
- Jaki sens?
- Nie, ważne – Powiedziała Blanka
i usiadła do stołu – Dzięki – Powiedziała i zaczęła jeść kolację. Kiedy
skończyła poszła położyć. Natomiast Marek poszedł do domu, a Agata spać
Hejka
Mam nadzieję, że sie podoba;) Bajka Blanki taka sobie,ale na inna niestety brak weny :P Chyba każdy wie jaki jest sens bajki :D Kto zgadnie kto będzie gościem w kolejnym opowiadanku. No i przez co najmniej 2 kolejne pociągniemy jego wizytę? Osoba którą zgadnie dostanie kolejne opko wcześniej ;)
Fajna część :) Oczywisty dla mnie jest sens tej bajki, to historia Wiki i Przemka oraz Agaty, Blanka chciała uświadomić WiP, że ich sytuacja jest taka sama jak bohaterów tego opowiadania, że się oboje kochają tylko boją się swoich uczuć :)
OdpowiedzUsuńAsia zgadzam się to historia WiP ale ciekawe czy coś z tego zrozumieli.Mnie trochę zdziwiło to że tak pokrnie słuchają baki no ale w końcu są chorzy więc co się dziwić:)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i to kiedy wyzdrowieją choć ich wspolne leżenie w łóżku jest bardzo fajne:)
aliszja
Rewelacja <333 Co do pytań to bajka była o WiP, a osoba. Hmmmm... długo myślałam i podejrzewałam, że nie dacie nic prostego i pomyślałam o Wojtku ojcu Blanki ;) Czekam na c.d z niecierpliwością :** WiktoriaXD
OdpowiedzUsuńA kiedy dalej kiedy ciąg dalszy czekam:)
OdpowiedzUsuńAliszja
Jeszcze jedna część x12345678901234567890
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna część x12345678901234567890
OdpowiedzUsuń