Po tych słowach wyszedł
i udał się do Witka. Ledwo, co przekroczył próg to Witek od razu zapytał się
- Co z nim?
- Beznadziejnie
reanimują go od około 10 minut powiedział Treter
- O Boże? – Powiedział
Jadwiga
- Nie chyba się nie
poddają on jest silny da radę – powiedział Witek badając pacjenta
- Nie nie poddają
się ja również wierzę w niego.
- Chłopaki ja wracam na
miejsce wypadku – powiedziała Jadwiga
- Co mamy? – zapytał się
Treter
- Pacjent 30 lat
stłuczenia i złamana ręka
- Co zleciłeś
- Rentgen i zastawiam
się nad tomografią. Mógł doznać uraz głowy gdyż stracił przytomność
- Ok to zleć - W tym czasie pacjent
odzyskał przytomność:
- Gdzie jestem?
- Jest Pan w szpitalu –
odpowiedział Treter
- Ja żyję?
- Tak miał Pan szczęście
ma Pan najprawdopodobniej tylko złamaną rękę a wszystkiego dowiemy się po
zdjęciach
- Nie ja nie chcę żyć!
Witek jak i Treter
popatrzyli na siebie po czym Treter zapytał się :
- Co Pan mówi?
- To moja wina ja nie
chcę żyć
-Co to … pan spowodował
wypadek?- Zapytał się Witek
Pacjent nie odpowiedział
tylko twierdząco kiwnął głową. Po czym odpowiedział:
- Nie … czy Pan oszalał
czy nie umie Pan myśleć, co Pan narobił najlepszego?!!!! – Krzyknął Witek
- Witek spokojnie –
uspokajał Treter
-Co spokojnie nasz
kolega przez tego durnia walczy o życie reanimują go. Bo kretyn chciał się
zabić!! - Krzyczał Witek
- Nie chce dłużej żyć i
to był najlepszy sposób na to rozumieją Państwo to?
- Nie no zaraz ja nie
wytrzymam. Gdzie Pan ma rozum przez Pana życie może stracić nasz kolega, a
pozostali uczestniczy wypadku kos mógł stracić życie pomyślał Pan o tym czy
tylko o sobie?!!! – Krzyczał Treter
-, Po co ja Pana
ratowałem? Jeśli nasz kolega, … jeśli nie przeżyje tego osobiście zagwarantuje
Panu …. – Witek nie dokończył zdania gdyż trzaskając drzwiami wyszedł z pokoju
- Pan … brak mi słów na
Pana. Zabierz go na ortopedię i poproś Szymona do niego zaraz. Gdybym nie
byłbym lekarzem i nie zobowiązywała mnie przysięga Hipokratesa POMAGAĆ LUDZUIM I
NIE SZKODZIĆ IM
gdyby nie to -Pacjent patrzył na
Tretera zaskoczonym wzrokiem. W tym czasie reanimacja Przemka nic przynosiła w
dalszym ciągu efektów. Pielęgniarka widząc to powiedziała:
- Pani doktor to już
tyle czasu?
- Nie! Nawet tak nie
myśl, nie zakończę tego on da radę. Przemek kurcze Zapała walcz o mnie się
biłeś to tutaj chcesz się poddać proszę nie rób mi tego - otarła
oczy,
- Ja Panią zastąpię - Powiedział widząc w jakim stanie jest Wiki
- Nie dam radę, jeszcze
raz 360 - Po paru minutach na
ekranie pojawiła się linia mówiąca o pulsie
- Wiedziałam Przemek, że
dasz radę – powiedział Wiki
Ale linia serca była
słaba wręcz jedno uderzenie na parę sekund, Wiki tego nie zauważyła przez
szklane oczy
- Intubacja, bo znowu go
stracimy słabe serce puls również nie równy! - Krzyknął Falkowicz, Wiki popatrzyła na
monitor.
- Rzeczywiście. Rurka 5
i przyrząd do intubacji
Pielęgniarka podała jej
rurkę i narzędzie ułatwiające intubację pacjenta. Wiki spróbowała raz niestety
nie udało się jej drugi raz:
- Cholera!
- Spokojnie Pani doktor
– powiedział Andrzej
Wiki otarła zaszklone
oczy i spróbowała ponownie. Falkowicz widząc to zauważył ze Wiki trzęsą się
dłonie i nie da rady.
- Nie koniec …
- Nie! – Przerwała i
krzyknęła Wiki
- Pani opuszcza pokój natychmiast pani nie da rady dalej proszę ja wyprowadzić natychmiast!
Wiki została
wyprowadzona na korytarza, a Andrzej przystąpił do ratowania Przemka
- Rurka 4 - Po czym zaintubował
Przemka
- Gotowe. Teraz nas nie
upuścisz Panie doktorze nawet nie myśl o tym i nie zrobisz mi tego
Za drzwiami Wiki
patrzyła na Falkowicza jak stara się uratować Przemka jego wroga.
- Dziewczyny spokojnie –
powiedział Piotr zanim udał się na izbę. Wiki spojrzała na Hane obie Panie
były przerażone.
- Hana on z tego
wyjdzie?
- Musi- Powiedziała
zapłakana Hana – Musi – Powiedziała po czym przytuliła Wiki, obie panie cały
czas płakały
Tymczasem w hotelu
Blanka rozmawiała z babcią
- Tak świetnie, nie
naprawdę…, a wczoraj nic specjalnego… Tak…. Na święta super…..- Nagle usłyszała
dźwięk karetki – Agata!, o Boże Przemek!!!- Blanka się rozpłakała i jak
najszybciej pobiegała na izbę
- Mamo! – Krzyknęła jak
tylko ujrzała ją i Hanę, – Co się stało? Widziałam Agatę gdzie Przemek?
- Na izbie, jego stan
jest ciężki – Powiedziała Hana nie chciała oszukiwać Blanki
- Jak to? – Wiki nie
powiedział nic tylko przytuliła córkę, po chwili przyszła Lena
- Słyszałam, co się
stało? Co z nim?
- Nie wiem Falkowicz
wyrzucił mnie z sali – Powiedziała cały czas płacząc
- Będzie doborze –
Powiedziała i poklepała po ramieniu Hane i Wiki
- Ale nikt nie wychodzi.
Nie wiem, co się tam dzieje
- Wiki spokojnie jesteś
lekarzem dobrze wiesz jak to jest – Powiedziała Lena
- Spokojnie?! Jak mam
być spokojna… - Nie dokończyła bo jej telefon zadzwonił. - Wiki miała już
odebrać ale Lena odebrała za nią
- Dzień dobry nazywam
się Lena Latoszek jestem koleżanką z pracy Wiktorii…- Nie, nie Wiki i Blance
nic się nie stało, tylko Przemek miał wypadek…Nie wiemy czekamy… oczywiście….
Do widzenia
- Lena Dzięki –
Powiedziała Wiki, ona nie odpowiedziała tylko przytuliła wszystkie trzy naraz
Hejka
Mam nadzięję, zę się podoba kolejny jakoś nie długo ;)
Bardzo fajne. Mam nadzieję że Przemek będzie żył i będzie z Wiki <3
OdpowiedzUsuńCo ja będę więcej pisać.. Jak zwykle rewelacja <333 Czekam na nexta :* Wiktoria :P
OdpowiedzUsuńStrasznie emocjonująca część, biedny Przemek, wierzę, że z tego wyjdzie. Czekam na kolejną część, oby pojawiła się tak szybka jak ta, czyli jutro :)
OdpowiedzUsuńSuper, tragiczne wypadki łączą ludzi.
OdpowiedzUsuń