Godziny poranne Przemek, z Wiki są
w kuchni i szykują się do pracy całym tym przygotowalnią towarzyszy kłótnia
nie wiadomo, o co.
- Ze, co powiedziałeś?!
- To, co słyszałaś?!
- Ty chyba oszalałeś?!
- Ja oszalałem?! Ty chyba zwariowałaś!!
- Przeginasz!!
- Co ja?! Chyba sobie żartujesz!
- Ej cisza! – Krzyknęła Agata
wchodząc do kuchni – Co się tu dzieję?
- On zaczął!
-Ja ty siebie słyszysz?!
- Dobra nie obchodzi mnie, kto
zaczął, o co się kłócicie. Tylko błagam idźcie już, bo chce spać- Wiki oburzona
wyszła trzaskając drzwiami, Przemek spojrzał na Agatę
- Wariatka! – Krzyknął za Wiki, po
czym sam wyszedł
Oczywiście nie było wyjścia, żeby
w szpitalu musieli na siebie patrzeć nie było wyjścia.
- Jak chodzisz, baranie!!
- Ja, baran? Ja? To chyba jak ty
chodzisz!!
- Ja chodzę normalnie w
przeciwieństwie do Ciebie!
- To ty na mnie wpadłaś!
- Ja?! Ty chyba na głowę upadłeś!
- Ja?! Chyba ty! Powinni Cię w
zamknięciu trzymać!
- Przegiąłeś kolego!
- A co może nieprawda!
- Weź idź się, lecz!
- Zaproponowałbym Ci to samo, ale
Tobie już żadno leczenie nie pomoże. Przykro mi od dawna jest już dla Ciebie za
późno
- Dla mnie?! Ty chyba siebie nie
słyszysz!
- Zejdź mi z drogi!
- Oszalałeś, że Ci zejdę to ty
zejdź!
- Ej, ej co się tu dzieje - Zapytał Witek
podchodząc do kłócących się przyjaciół
- Nic – odpowiedział Przemek
- Jak to nic jak was słyszeć na
drugim końcu korytarza a może i nawet szpitala – powiedział Latoszek
- Tak to chyba jego słychać –
powiedziała Wiki
- Mnie? Kretynko, a ciebie nie? –
Zapytała się Przemek
- Mnie a ciebie kretynie nie –
powiedziała wkurzona Wiki
- Nie no ja zwariuję a kto mi
proponował leczenie, kto powiedział, że na głowę upadłem – powiedział Przemek
- Ej! Cisza, co wyście powariowali
czy rozum zgubiliście gdzieś dżecie się jak wariaci. Skończycie w końcu czy nie
– powiedział Witek
- To ona zaczęła i niech pierwsza
skończy – powiedział Przemek
- Nie no jak palne zaraz zamknij się
w końcu – odpowiedziała Wiki
- No, co boisz się, że Witek dowie
się jaka jesteś że mówisz że powinnem się iść leczyć ze upadłem na głowę –
powiedział Przemek
- Nie no ciebie słuchać nie idzie –
powiedziała Wiki
- Ej, Wiki, Przemek, co was opętało?
Przypominam wam, że jesteście w szpitalu i proszę was o to abyście przestali się
kłócić
- Ja mogę, ale ona
- Nie no, co ja znowu może ty się
przestań mnie zaczepiać
- Nie no z wami się da rozmawiać i
tym bardziej prosić o zgodę nie najlepiej będzie jak zejdziecie sobie nawzajem
z drogi
- Ja Ok, ale on łazi za mną –
powiedziała Wiki
- Nie no ja zwariuję zaraz przy was
wiecie, co zejdzie mi drogi oboje ok – powiedział Witek
Po czym udał się do bufetu
- Widzisz, co narobiłaś tym swoim
gadaniem – Powiedział Przemek
- Ja? A może ty tym swoim skarżeniem
– odpowiedziała ruda
- Wiesz, co z jednym się zgodzę z
Witkiem zejdź mi drogi dzisiaj – powiedział Przemek
- Nawzajem. A ty mi również zejdź z
drogi – odpowiedziała Wiki
Po czym oboje udali się przeciwnym
kierunku. Wiki na izbę przyjęć, a Przemek do pokoju lekarskiego. Tym czasie Witek
spotkała Hanę
- O Hanna dobrze, że ciebie widzę
nawet nie wiesz jak się cieszę – powiedział Witek
- Tak a to, dlaczego się cieszyć na
mój widok? – Odpowiedziała Hana
- Cieszę się, bo mam do ciebie
ogromną prośbę
- Tak ciekawie, jaką chodzi o Lenę
coś nie tak?
- Lena nie zupełnie kogoś innego –
odpowiedział Witek
- Nie no to o pacjentkę? – Zapytała
się Hana
- Nie chodzi mi o twojego braciszka
- O braciszka. Przemek? O co chodzi
z nim?
- O to, że dzisiaj spotkałem jego i
Wiki
- No i przecież to normalne w
szpitalu
- Tak, ale oni się kłócili jak
dzieci
- No to trzeba było ich uspokoić
- Myślisz, że nie próbowałem nic do
nich nie docierało
- Witek, dlaczego mi o tym mówisz
przecież jak się oni kłócili to ich sprawa. Nie uważasz? – Powiedziała Hnna
- Może i tak, ale gdy wchodzi w grę
szpital i dobro pacjentów to wiesz, że to już sprawa kogoś mądrzejszego od nich
– powiedział Witek
- Nie rozumiem, o co poszło im?
- Nie wiem, ale krzyczeli tak głośno,
że ich słyszeć było na drugim końcu korytarza. I uspokojenie moje na nic się
zdało oni dalej się kłócili – powiedział Witek
- Acha, czyli co twoim zadaniem mam
z tym zrobić? - Zapytała Hana
- Nie wiem pogadaj z nim. Mnie nie posłuchają,
ale ciebie tak w końcu jesteś jego siostrą dodatkowo mądrzejszą – powiedział
Witek
- Ok. pogadam, ale o tym, że jestem
mądrzejszą nie powiem
- Lepiej nie, bo nie wiem jak
zareagują. Dzięki
- Jeszcze nie masz, za co –
odpowiedział Hana
Po tych słowach Hana udała się do
swojego gabinetu, a Witek do pacjentów. Parę chwil później. Jak to wiadomo w
szpitalu trudno nie spotykać się. Więc długo nie trzeba było czekać na kolejne
spotkanie Przemka i Wiki, a właściwie starcie ich.
- To ty znowu? – Powiedział Przemek
- O matko czy ty umiesz się ode mnie
się odczepić i nie łazić za mną – odpowiedziała Wiki
- Ja łażę za tobą to się pomyliłaś
idiotko – powiedział Przemek
- Kretynie, co powiedziałeś ja
idiotka wiesz coraz bardziej jestem przekonana o tym, że powinnaś pogadać z psychologiem,
bo ewidentnie masz problem – powiedziała wkurzona Wiki
- Ja to chyba ty masz większy problem i to ty
powinnaś iść do niego na leczenie – odpowiedział Przemek
- Nie nie nie wytrzymam z tobą ani
sekundy dłużej ty durniu – powiedziała ruda
Tym razem kłótnie tę usłyszała
Hana.
- Wiec to prawda – powiedziała Hana
- A co prawda? – Zapytał się Przemek
- To, że was słychać w całym
szpitalu – powiedziała Hana
- Nas? Nie jego tak – powiedziała
Wiki
- Nie no odczep się ode mnie –
powiedział Przemek
- Kochani może się uspokoicie, co?
- Ja pewnie siostrzyczko, ale ta
wariatka nie.
- Zabiję go zaraz. Odwal się ode
mnie – powiedział Wiki
- Ej Wiki, Przemek, co was ugryzło z
wami pogadać nie idzie, bo każde słowo kończy się zaczepianiem drugiej strony
czy wy umiecie się uspokoić i rozmawiać spokojnie? – Powiedziała Hana
- Hana z nią nie da się spokojnie
rozmawiać – powiedział Przemek i pokazał na rudą
- Tak, ze mną nie, a z tobą się da?
- Ej już dosyć tego. Koniec macie
się pogodzić nie chce was spotykać kłócących się i wydzierających się na cały
szpital
- Czemu nie tylko niech ta ruda
zejdzie mi z drogi – powiedział Przemek
- To niech ten baran skończy za mną
nie łazić – odpowiedziała Wiki
- O nie trudne zadanie mam.
Pogodzicie się czy nie? – Zapytała się Hana
- Nie z ta wariatem – powiedziała
Wiki
- Wybacz siostruniu, ale z tą
kretynką nigdy. A teraz wybacz idę do pacjenta
Wiki poszła do pokoju lekarskiego, a
Hana pokręciła głową, po czym powiedziała na głos:
- Trudny orzech mam do zgryzienia
mam nadzieję, że nie połamię się zębów na nim
W tym momencie a tyłu do Hany
podszedł Piotr.
- Hej, na kim swoje żeby połamiesz?
– Zapytał się Piotr
- Witaj na moim kochanym braciszku i
Wiki – odpowiedziała Hana
- Na nich. A co znowu przeskrobał
twój braciszek z Wiki? – Zapytał się Piotr
- Co przeskrobał to mało powiedziane
– powiedziała Hana
- Aż tak źle no to musi być afera na
cały szpital
- No chyba tak
- No mów, co się dzieje?
- On i Wiki jak to w szpitalu
wpadają na siebie i za każdym razem kłócą się
- I o to się martwisz. Pokłócą się i
pogodzą się
- No chciałabym ale już mi Witek
zwrócił uwagę że oni wydzierają się na cały szpital
- No to nie źle, a co poszło? – Zapytał
się Piotr
- Nie wiem nawet on nie wie tego
- Jak to nie zapytał się ich?
- Tak zapytał się, ale oni jak to
oni już nowa kłótnia
- A znając ciebie to chcesz ich
pogodzić tak?
- Tak
- Wiesz, co może oni sami się
pogodzą
- Oby
- Chodź na kawę to pogadamy jak mogę
pomóc
- Pomożesz mi
- Pewnie, od czego są przyjaciele
Piotr i Hana udali się do bufetu na
kawę. Czas płynął bardzo szybko Wiki wychodząc z pokoju lekarskiego zetknęła
się z Przemkiem.
- Przemek przestań mnie śledzić! – Krzyknęła
- Ja ciebie śledzę wiesz, co idź się
leczyć! – Krzyknął Przemek
- Wiesz, co spotkałam Szymona w
bufecie to może pogadaj z nim – powiedziała Wiki
- Sama z nim pogadaj jak jesteś taka
mądra – odpowiedział Przemek
- Dureń
- Kretynka
- Wariat
- Idiotka - Te słowa usłyszał Piotr.
- Ej co wyście powariowali słyszeć
was w całym szpitalu
- Nas nie tylko tego barana –
powiedziała Wiki
- Nie no któryś raz to słyszę z
kolei. Wiesz, co zmień płytę ok
- To przestań mnie śledzić –
wykrzyczała Wiki
- Ej cisza skończcie te idiotyczną
kłótnię! – krzyknął Piotr
- Zaraz skończę, bo idę do pacjentki
przepraszam ciebie Piotr. A ty idź do Szymona, bo ciebie umówiłam – powiedziała
Wiki
- Tak a ja ciebie umówię jako
pacjentkę – odpowiedział Przemek
Piotr chciał coś jeszcze powiedzieć,
ale nie zdążył gdyż oboje udali się w przeciwnym kierunku. Piotr zobaczywszy na
korytarzu Hanę
- Hana mogę ciebie prosić - Hana kiwnęła głową, po czym po
pożegnaniu się z pacjentką podeszła do Piotra.
- Chciałeś ze mną rozmawiać?
- Tak słyszałaś tę kłótnię? – Zapytał
się Piotr
- Tak to już nie wiem, która z kolei
- Umówiony jesteś u Szymona ty
również wkurza mnie to
- Mnie również, ale oni mnie nie
słuchają ciebie również nie posłuchali teraz nawet nie dopuścili do głosu –
powiedziała Hana
- O nie tak nie zostawię tego oni
posłuchają mnie i skończą z dziecinadą
- Jak chcesz to zrobić?
- Nie wiem, ale zastanowię się nad
tym teraz mam operację, ale po tym zajmę się dziećmi
- Chciałbym być przy temu jak się
nimi zajmujesz
- Będziesz, bo chyba wiem jak ich
załatwię pomożesz mi? – Zapytał się Piotr
- Pewnie
- Dobra lecę na blok do zobaczenia
- Na razie
Operacja przebiegła w miarę szybko i
bez komplikacji Hana w tym czasie przyjęła umówione pacjentki, a Wiki i
Przemek wpadając na siebie wyzywali się nawzajem od wariatów, kretynów i
szpiegów. Piotr po spotkaniu z Haną ustalił szczegóły planu pogodzenia Wiki i
Przemka. Piotr postanowił załatwić to w biurze Tretera wiedział, że on ma ten
dzień wolny wiec pokój idealnie nadawał do realizacji planu. Hana oczywiście
po wcześniejszych ustaleniach do pokoju miała przyjść z Wiki, a Piotr z
Przemkiem i tak się stało. Jako pierwszy w biurze Tretera zjawiła się Hana z
Wiki, po chwili do nich dołączył Piotr z Przemkiem. Gdy Przemek zobaczył Wiki
dostał białej gorączki
- Co ona tutaj robi?!
- Ej ciszej kolego tutaj jest
szpital a nie plac zabaw czy dom – odpowiedział Piotr
- O nie ja z nim w jednym pokoju
prędzej go zabiję! – Powiedziała Wiki
- Mówiłem cisza to jest szpital czy
nie? - Piotr wkurzony krzyknął:
- Tak – odpowiedziała Wiki
- Wiec koniec tej dziecinady, co to
ma być?
- Ale …. – Nie dokończył zdania
Przemek
- Nie ma, ale. A teraz proszę mi powiedzieć,
o co wam poszło?
- O te wariatkę słyszałeś jak mnie
nazywa i do kogo wysyła – powiedział Przemek
- Tak, a kto kogo śledzi? – Zapytała
się Wiki
- Że ja ciebie niby ty zgłupiałaś do
reszty czy uderzyłaś się w głowę
- Tak jak ty – powiedziała Wiki
- Ja … - Przemek chciał coś powiedzieć,
ale nie dokończył zdania, bo przerwał mu Piotr
- Hej cisza! Co to jest przedszkole?
Kłótnia o zabawkę?
- Ale to on … - powiedziała Wiki ale
Piotr jej przerwał
- Powiedziałem cisza zadam wam
konkretne pytanie i macie mi konkretnie odpowiedzieć ok? – Powiedział Piotr
- Co było przyczyną kłótni? Od czego
się zaczęło?
- Eeee … - powiedział Przemek
- Chyba coś ważnego? – Odpowiedziała
Wiki
- Poszło o? O co poszło? – Zapytał
się Przemek
- Nie no jaja się robicie ze mnie,
kłócicie się cały dzień jak tylko się spotkacie i takie pytanie mi zadajesz
Przemek to ja was pytam, o co wam poszło skoro na każdym kroku do gardła sobie skaczcie? – Zapytał się Piotr
- Eeee chyba nie pamiętam
- Wiki? – Zapytał się Piotr
- Ja chyba też nie
- Nie ni żartujecie, że nie wiecie,
o co się kłócicie
- Wiemy ten dureń mnie śledzi –
powiedziała Wiki
- A ta idiotka mnie wysyła do
psychologa – powiedział Przemek
- Nie no koniec z kłótniami słyszę
to już któryś raz z kolei. Od tej pory, jeśli usłyszę jedno słowo skierowane od
ciebie Wiki na Przemka albo odwrotnie Przemek, przez dwa tygodnie nie będziecie
operować oboje
- Co? To ten … - powiedziała, Wiki
ale nie dokończyła zdania, ponieważ przerwał jej Piotr
- Mało wyraźnie powiedziałem wiec
powtórzę przez miesiąc koniec operacji przy mnie, Konnicy, Michale zrozumiano
czy nie
- Tak – Odpowiedzieli równocześnie
- A teraz możemy już iść? – Zapytał
się Przemek
- Tak, ale zgodni i po cichu
będziecie dzisiaj pod moją obserwacja zrozumiano?
- Tak
O czym młodzi lekarze wyszli z
pokoju Tretera cicho.
- Piotr jak to zrobiłeś?
- Zwyczajnie wiem, jaki Przemek i
Wiki mają czułe punkty
- Sala operacyjna tak?
- Tak
- Nie wiem, co powiedzieć po prostu
dziękuję
- Nie ma, za co
- Jest za co -Hana pocałowała
Piotra w policzek. Przez resztę dnia Wiki i Przemek nie kłócili, teraz byli dla
siebie mili. Więc reszta dania minęła spokojnie i już nikomu nie groziła
śmierć.
Po skończonym dyżurze Piotr siedział
na ławce pod szpitalem i rozmyślał. O Hanie o tym jak bardzo mu jej brakuje,
jak tęskni za jej bliskością, za tym wszystkim. Kiedy tak dziś patrzył na
pogodzonych Wiki i Przemka, to zazdrościł im pomimo tego, że byli kiedyś parą,
że nawet jak byli z kimś związani, to jako przyjaciele byli blisko siebie,
zazdrościł im tak wspaniałej i długiej przyjaźni. Z całych rozmyślań wyrwał go
Przemek
- Piotr, sory za dziś
- Daj już spokój
- Nie wiem, co nam odbiło
- Nie ma, o czym mówić – Powiedział
nieco zamyślony
- Wszystko gra?
- Tak, znaczy nie. Masz coś mocnego?
- Pewnie. Chodź na sucho nie da się
rozmawiać – Powiedział Przemek i razem z Piotrem udali się do hotelu. Weszli na
górę do pokoju Zapały. Młody lekarz przyniósł z lodówki dwa piwa, sok, wódkę i
wyciągnął koniaka z szafki, – Na co masz ochotę? – Zapytał Piotra
- Może koniaka schowaj, zostaw
piwo i wódkę – Powiedział Piotr. Przemek wstał i schował koniaka. Panowie
zaczęli od piwa, oczywiście rozmawiając przy tym. Potem w ruch poszła wódka,
ale nikt nie pomyślał, aby otworzyć okno, więc w pokoju było duszno, dlatego
dość szybko zaczęło ich brać.
- Wiesz, co masz super siostrę –
Powiedział lekko zawiany Piotr
- Wiem Hana to moja siostrzyczka,
a jak ją ten mężulek skrzywdzi to mu nogi z dupy powyrywam
- Pomogę, bo nie pozwolę, żeby
ktoś krzywdził Hane.
- Jesteś super kolegą
- Dzięki, ty tez – Odpowiedział
Piotr, po czym panowie wypili za zdrowie Hany
- Wiesz Blanka to naprawdę fajna i
mądra dziewczyna, właściwie dziecko, mądra inteligentna jak na swój wiek, a ten
cały Wojtek to idiota i nie wiem co stracił – Oczywiście mowa Przemka była dość
zabawna, Piotra zresztą też
- Czemu tak myślisz?
-
Blanka jest piękną i mądrą córką Wiki. Oczywiście mama też mądra i
piękna. A Wojtek ich po prostu zostawił, co przestraszył się odpowiedzialności?
- A…aa, może się bał
- Czego, idiota i tyle
- Odpowiedzialności
- Tak to, po co wracał, już chciał ja
adoptować, ale Blanka jak to dziecko bała się bo go nie znała, to co zamiast
zostać to odszedł i co teraz sobie przypomniał – Język już mu się platał coraz
bardziej
- Zrobił źle
- źle? Fatalnie, a teraz idiota,
co pojawił się po latach
- Z tego, co mówisz to myśli, ze
skoro Blanka jest już duża to odpowiedzialność mniesz
- Tak, ale odpowiedzialność nigdy
się nie zmniejszy. Jak ona miała problem to gdzie on był? Mnie powiedziała o
wszystkim nie jemu
- Ona chyba Cię kocha, jak ojca
oczywiście
- Nie wiem, może. A wiesz
powiedziała mi, ze jak by mogła wybrać tatę to by
- niech zgadnę wybrała Ciebie
- Tak, a wiesz powiem Ci jeszcze
coś ja bym był dumny z takiej córki.
- To, co chyba próbuj chyba nadal
czujesz cos do jej mamy
- Nawet jak tak, to ona do mnie
nie
- A wie? – Wódka panom powoli się
kończyła, a oni szkoda gadać
- Nie i lepiej, żeby nie
wiedziała. Pośpiewamy?
- Dawaj – Przemek zaczął grać i
razem z Piotrem zaczęli śpiewać zaczęli od „żono moja, jak ja umrę wszystko
Twoje” zaraz potem zaczęli Ratownicy, „Bo ja Ciebie kocham”. Pomimo tego, że
była godzina 21 Panie nie były wstanie znieść takiego fałszu, więc w 3 weszli
do pokoju Przemka
- Co to ma być ?! – Przekrzyczała
ich Wiki
- O Piotruś zobacz, nasze kochane dziewczyny
przyszły
- Oni sa zalani – Skomentowała
Agata
- Mamo to, co robimy? Bo ja dużej
tego fałszu nie zniosę
- Skarbie mój nie podoba Ci się
jak gramy? – Zapytał Przemek. Agata się zaśmiała
- Skarbie mój kochany, podoba się,
ale nie dziś, więc zamknij się i nie śpiewaj – Odparła Blanka. Dziewczyny
wybuchły śmiechem, a panowie ucichli
- wykapana mamusia – Skomentował
Piotr
- Wiki, co robimy? – Spytała Agata
- Dobra ja biorę tego całego
skarba ty Piotra podniesiemy potrzymamy, a Blanka im łóżko rozłoży
- aż tak będziemy się starać –
Zapytały równo Agata i Blanka
- a kto chce jutro słuchać jak to
szyja boli itp.
- Dobra, rozkładamy – Powiedziała
Agata, więc Wiki i Woźnicka podniosła chłopaków a Blank zaczęła rozkładać
- Wiesz ty to jednak kochana
jesteś – Powiedział Przemek
- Ty tez Agatko – Dodał Piotr
- A wiecie, co kocham moją kochana
siostrzyczkę, i ciebie ruda też
- Jak siostrę – Dodał Piotr
- Tak – Piotr spojrzał na
Przemka,- A tak Ciiiii
- Skończone – Powiedziała po
chwili Blanka
- Kochane z ciebie dziecko –
Powiedział Przemek, którego Wiki starała się położyć. Panie zdążyły ich
położyć, a oni po chwili odlecieli. Oczywiście momentalnie zaczęli chrapać, i
tak coraz głośniej
- Nie no oszaleję! – Powiedziała
Wiki
- Spokojnie może przestaną –
Odparła Agata. A oni jak na złość coraz głośniej, Ruda jak to ruda wkurzyła się
i wzięła szklankę wody i wylała na nich. Piotr z lekko opóźnionym zapałem
zaczął śpiewać „Hej bystra woda”, ale pochwali dołączył do niego Przemek
- No pięknie mamo – PO tych
słowach dziewczyny zaczęły się śmiać
- Oszalej przez nich – Wiki
podeszła do łóżka od strony Przemka –kochanie śpimy – Po tych słowach Przemek
przestał śpiewać, a zaraz po nim Piotr – zawsze to na niego działało –
Powiedziała do dziewczyn
- Dobra chodźcie – Powiedziała
Agata i Panie udały się na dół.
hejka
Mam nadzieję, ze sie podoba kolejny nie długo;p Zdradzę tylko tyle, że to teraz przez parę odcinków nie będzie wesoło
Strasznie wesoła część :) Jestem ciekawa kolejnych, skoro ma być niewesoło to podejrzewam, że będzie o wypadku Przemka?
OdpowiedzUsuńRuda jak to ruda wkurzyła się i wzięła szklankę wody i wylała na nich. Piotr z lekko opóźnionym zapałem zaczął śpiewać „Hej bystra woda”, ale pochwali dołączył do niego Przemek
OdpowiedzUsuń- No pięknie mamo – PO tych słowach dziewczyny zaczęły się śmiać
Piotr najlepszy ,, Hej bystra woda, bystra wodzista'' Przez ten kawałek zaczęłam śmiać się do laptopa.. A mama co się do monitora śmiejsz? Ten kawałek był zarąbisty!