Zapała złapał ja dopiero pod szpitalem
- Wiki spokojnie
- Spokojnie? Spokojnie? Jak mam być
spokojna? Jak ja i moja córka – Mówiła płacząc.
- Wiki posłuchaj mnie
- Co mi powiesz, co że będzie dobrze?, ale
wiesz nie będzie – Przemek zdał sobie sprawę, ze teraz nawet słowa nie da mu
powiedzieć dlatego ją przytulił i czekała, aż się uspokoi. Kiedy ruda już
trochę się uspokoiła spojrzał na nią
- A teraz mnie posłuchaj. Ani ty, ani
Blanka nie jesteście w ciąży, monitor był trochę zabrudzony
- Co?! I nie mogłeś mi tego powiedzieć?
Oszalałeś?
- Powiedzieć Tobie? Jak? Nie dałaś nam
dojść do słowa, a pyzatym myślałam, że się skapniesz, że coś jest nie tak. W
końcu podobno ty i Tomek no nic
- Przemek – Powiedziała groźnie
- No już dobra nie mówić nic, bo oberwę. –
zaśmiał się – Ale wiesz może ty naprawdę jesteś w ciąży.
Wiki spojrzała na niego wzrokiem typu „
zabije” Przemek odruchowo zaczął uciekać, a Wiki gonić go, Zapała wpadł do
szpitala i wymijając pacjentów, personel niczym młody, zabójczo przystojny
wysportowany zawodnik biegu z przeszkodami uciekał przed rudowłosą pięknością,
której celem było złapać i zabić uciekający obiekt. Młody lekarz dobiegł do
końca korytarza i zawrócił. Kiedy był już w połowie drogi odwrócił się, aby
zobaczyć czy jego oprawca goni go, lecz niestety odwracając się nie zdążył
zauważyć Agaty i Marka, którzy szli przed nim, więc wpadł na nich. Oczywiście
im nic się nie stało, lecz wspaniały Zapała zaliczył pięknego zająca na plecy,
jego upadek umożliwił złapanie go przez jakże wściekła Wiktorię, która upadła
prosto na niego. Oczywiście byli zwróceni twarzą do siebie, Przez chwilę
patrzyli się na siebie w milczeniu. Zapała patrzył przenikliwie w jej piękne
zielone oczy, natomiast ruda wręcz zatapiała się w jego, jak, że błękitnych
oczach. Niestety, żadne z nich nie zauważyło nawzajem zatapiają się w swoim
spojrzeniu
Młodzi lekarze byli tak „ zajęci ”
sobą, a właściwie zapatrzeni w siebie, że nie zauważyli, iż wokół nich znajduje
się pełno dokumentów rozsypanych właśnie przez Przemka
.- Agata nic ci się nie stało? - Zapytała
z troska w głosie młody przystojny kardiolog
- Nie, a tobie
- Również. A co to było -?Zapytał się Marek.
- Właściwie pytanie brzmi, kto to
był - Oboje spojrzeli w stronę Przemka, na którym była Wiki wpatrzona i
zapatrzona w Zapałę
- Oczywiście nasza kochana i
zdolna Pani doktor Wiktoria Consalida o uroczy lekarz Przemysław Zapała - Agata
powiedziała to lekkim zdenerwowanym głosem, po czym zaczęła zbierać rozsypane
dokumenty
.- Daj pomogę Ci - Powiedział
Marek dodając.- A oni tak zawsze się zachowują? - Agata zastanowiwszy się i
spojrzawszy na nich odpowiedziała
- Przeważnie są spokojni, ale
rzadko
- A tak często wpadają na ludzi?
- Raczej rzadko, ale widocznie coś
się zmieniło
- No wiesz te zachowanie mi przypomina
dzieciaki z przedszkola - Powiedział Marek
- Tak a mi raczej coś innego
- Chyba wiem, co
- Tak, co? - Zapytała się Agata
.- Dzieci z ADHD
- O i tu się zgadzamy tylko jak to teraz
stwierdzić u nich w tym wieku - Powiedziała Agata. -- Nie wiem
- Ja też. Kurcze no sami tego nie pozbieramy a
oni, co gruchają jak gołąbki. Hej Zapała, Wiki pomożecie nam! - Krzyknęła
Agata, oczywiście młodzi lekarze nie usłyszeli wołania Pani doktor
.- Ja ich zaraz trzepnę głusi są
czy co. Wiki, Przemek!!! - Krzyknęła bardzo mocno
- Co tak się wydzierasz? - Powiedziała
to Wiki dalej znajdując się na Przemku.
- Wstawajcie i pomóżcie nam to
pozbierać
-My? - Wiki zapytała z
niedowierzaniem w głosie.
- A kto nas potrącił
?- Nie ja to Zapała
- A kto mnie gonił może sam siebie
goniłem
- Możliwe -
Powiedziała Wiki
-Nie no … teraz to już przegięłaś powiedz,
że to wyłącznie moja wina - Wiki nic nie powiedziała, ponieważ wtrącił się
Marek
.- Spokojnie nie krzyki nic nie
pomogą nam. A papiery i tak trzeba pozbierać
- Zgadza się, ale niech osoba winna pozbiera -
Powiedział Zapała
- Chyba nie masz mnie na myśli, kto się
przewrócił na nich może ja
- A kto mnie gonił
- No proszę wszystko na kobietę …
- Wiki chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie dokończyła zdania, ponieważ z
pokoju Tretera wyszedł, Treter i Sambor widząc cały bałagan Treter zapytał się
- A co się tu stało - Młodzi
lekarze nic nie mówili tylko spojrzeli na siebie
- No, co może tornado przeszło -
Powiedział Sambor
- Nie Panie dyrektorze tylko mały
drobny wypadek zdarzył się - Powiedziała Consalida.
- Jaki wypadek o czym mówicie?
- Wypadek? Przecież wpadliście na
nas jak piorun z nieba
- Agata możesz być cicho bardzo proszę
- Co cicho
- Kto na kogo wpadł można wiedzieć
- Zapytał się Sambor.
- Przemek i Wiki na nas wpadli
Odpowiedział Marek
- Wielkie dzięki teraz to już mam przechlapane
- Powiedział Przemek robiąc minę przy tym - Pani Consalido i doktorze Zapała czy to
prawda? - Zapytał się Treter.
- Nie zupełnie - Powiedziała Wiki.
- Nie rozumiem?
- To proste tylko Zapała na nich
wpadł
- O nie! A ty to gdzie byłaś w domu ona również
wpadła na nich
- Zapała przeginasz
- Jak ja idę na dno to ty ze mną
- Michał rozumiesz coś z tego?
- Nie zupełnie nic szczegóły
poprosimy
- To było tak ja i Marek szliśmy
korytarzem, a oni na nas wpadli
- Nie kłamiesz. Wy szliście ok.,
ale to Zapała na was wpadł, a nie ja
- A ty teraz nie kłamiesz szanowna Pani doktor, kto mnie
chciał zabić i mnie gonił ty wiec ty na nich wpadłaś - Po tych
zdaniach cała czwórka zaczęła równocześnie mówić.
- Spokój!! - Krzyknął Treter.
Momentalnie zrobiła się cisza.
- Wiec mam rozumieć te zdarzenie tak, że
Marek i Agata są niewinni a Przemek i Wiki winni tak?
- Nie - Krzyknęli Wiki i Zapała.
- Michała ja chyba z nimi oszaleje zaraz -
Mówiąc to zwrócił się w stronę Sambor, który się uśmiechał.
- To, kto? - Zapytała się ponownie.
- Zapała. Jeszcze nie pomógł pozbierać
dokumentów - Wiki pokazała na Przemka.
- Wiki. Wymigiwała się od pomocy - Odparł
Przemek.
- No nie koniec ze przesuwaniem winy z
jednej osoby na drugą
Czwórka lekarzy nic nie mówiła tylko
patrzyła na Tretera.
- Michał chyba twój syn jest mądrzejszy od
nich?
- Z pewnością tak
- Jak dzieci małe
- To znaczy, co panie dyrektorze? - Powiedziała
Wiki.
- Trudno kara musi być
- Jaka kara?
Zapytał się Przemek.
- W końcu im te wygłupy z głowy
wywietrzeją - Powiedziała Agata .
- Cisza powiedziałem. Cała czwórka za karę
w najbliższy tydzień będzie chodziła do szpitala przebrana za klauna. Marek i
Agata po trzy dni a Wiki i Przemek cały tydzień
- Co?!- Odparła Agata
- Jeszcze jedno słowo a zmienię to na dwa
tygodnie
W tym momencie młodzi lekarze z leśnej
góry uciszyli się.
- No to mi się podoba
Treter i Sambor udali się do bufetu, a czwórka
młodych zdolnych lekarzy do swoich obowiązków.
Hej
No mam nadzieję, że się podoba. Trochę pokombinowałyśmy wiemy, ale mamy nadzieję, że nie jest źle =]
Mhymmm Śliczne !!! Bardzo się Cieszę że piszesz akurat o Wiki i Przemku. Dodaję twój blog jako zakładkę do swojego :)
OdpowiedzUsuńHej i jak zwykle ślicznie z opowidania na opowidanie coraz lepiej piszecie, kurcze i ta gonitwa po szpitalu bardzo fajnie to wymysliłyście. Jeśli mogę małe słowo krytyki ,myśle że Treter i Sambor chyba nie rozstrzygania by tak długo tego , ale wiem ze pewnie do czegoś to miało doprowadzić , przynajmniej śmiesznie było , bardzo mnie to rozbawilo tłumaczyli się jak dzieci w przedszkolu :)? Aliszja
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń