Blog roku 2012

hej miałybyśmy z Mili taką prośbę, bierzemy udział w konkursie na blog roku;) Jak byście mogli głosować, oto link http://blogroku.pl/2012/kategorie/podobno-wszystko-po-col-jest-,4dr,blog.html

Z góry dziękujemy ;*
Mili i Ina

wtorek, 11 grudnia 2012

Przyjazd i cz 3



Zapała złapał ja dopiero pod szpitalem
- Wiki spokojnie
- Spokojnie? Spokojnie? Jak mam być spokojna? Jak ja i moja córka – Mówiła płacząc.
- Wiki posłuchaj mnie
- Co mi powiesz, co że będzie dobrze?, ale wiesz nie będzie – Przemek zdał sobie sprawę, ze teraz nawet słowa nie da mu powiedzieć dlatego ją przytulił i czekała, aż się uspokoi. Kiedy ruda już trochę się uspokoiła spojrzał na nią
- A teraz mnie posłuchaj. Ani ty, ani Blanka nie jesteście w ciąży, monitor był trochę zabrudzony
- Co?! I nie mogłeś mi tego powiedzieć? Oszalałeś?
- Powiedzieć Tobie? Jak? Nie dałaś nam dojść do słowa, a pyzatym myślałam, że się skapniesz, że coś jest nie tak. W końcu podobno ty i Tomek no nic
- Przemek – Powiedziała groźnie
- No już dobra nie mówić nic, bo oberwę. – zaśmiał się – Ale wiesz może ty naprawdę jesteś w ciąży.
Wiki spojrzała na niego wzrokiem typu „ zabije” Przemek odruchowo zaczął uciekać, a Wiki gonić go, Zapała wpadł do szpitala i wymijając pacjentów, personel niczym młody, zabójczo przystojny wysportowany zawodnik biegu z przeszkodami uciekał przed rudowłosą pięknością, której celem było złapać i zabić uciekający obiekt. Młody lekarz dobiegł do końca korytarza i zawrócił. Kiedy był już w połowie drogi odwrócił się, aby zobaczyć czy jego oprawca goni go, lecz niestety odwracając się nie zdążył zauważyć Agaty i Marka, którzy szli przed nim, więc wpadł na nich. Oczywiście im nic się nie stało, lecz wspaniały Zapała zaliczył pięknego zająca na plecy, jego upadek umożliwił złapanie go przez jakże wściekła Wiktorię, która upadła prosto na niego. Oczywiście byli zwróceni twarzą do siebie, Przez chwilę patrzyli się na siebie w milczeniu. Zapała patrzył przenikliwie w jej piękne zielone oczy, natomiast ruda wręcz zatapiała się w jego, jak, że błękitnych oczach. Niestety, żadne z nich nie zauważyło nawzajem zatapiają się w swoim spojrzeniu

Młodzi lekarze byli tak „ zajęci ” sobą, a właściwie zapatrzeni w siebie, że nie zauważyli, iż wokół nich znajduje się pełno dokumentów rozsypanych właśnie przez Przemka
.- Agata nic ci się nie stało? - Zapytała z troska w głosie młody przystojny kardiolog
- Nie, a tobie
 - Również. A co to było -?Zapytał się Marek.
- Właściwie pytanie brzmi, kto to był - Oboje spojrzeli w stronę Przemka, na którym była Wiki wpatrzona i zapatrzona w Zapałę
- Oczywiście nasza kochana i zdolna Pani doktor Wiktoria Consalida o uroczy lekarz Przemysław Zapała - Agata powiedziała to lekkim zdenerwowanym głosem, po czym zaczęła zbierać rozsypane dokumenty
.- Daj pomogę Ci - Powiedział Marek dodając.- A oni tak zawsze się zachowują? - Agata zastanowiwszy się i spojrzawszy na nich odpowiedziała
- Przeważnie są spokojni, ale rzadko
 - A tak często wpadają na ludzi?
- Raczej rzadko, ale widocznie coś się zmieniło
 - No wiesz te zachowanie mi przypomina dzieciaki z przedszkola - Powiedział Marek
- Tak a mi raczej coś innego
 - Chyba wiem, co
- Tak, co? - Zapytała się Agata
.- Dzieci z ADHD
 - O i tu się zgadzamy tylko jak to teraz stwierdzić u nich w tym wieku - Powiedziała Agata. -- Nie wiem
 - Ja też. Kurcze no sami tego nie pozbieramy a oni, co gruchają jak gołąbki. Hej Zapała, Wiki pomożecie nam! - Krzyknęła Agata, oczywiście młodzi lekarze nie usłyszeli wołania Pani doktor
.- Ja ich zaraz trzepnę głusi są czy co. Wiki, Przemek!!! - Krzyknęła bardzo mocno
- Co tak się wydzierasz? - Powiedziała to Wiki dalej znajdując się na Przemku.
- Wstawajcie i pomóżcie nam to pozbierać
-My? - Wiki zapytała z niedowierzaniem w głosie.
- A kto nas potrącił
?- Nie ja to Zapała
- A kto mnie gonił może sam siebie goniłem
 - Możliwe -  Powiedziała Wiki
-Nie no … teraz to już przegięłaś powiedz, że to wyłącznie moja wina - Wiki nic nie powiedziała, ponieważ wtrącił się Marek
.- Spokojnie nie krzyki nic nie pomogą nam. A papiery i tak trzeba pozbierać
 - Zgadza się, ale niech osoba winna pozbiera - Powiedział Zapała
 - Chyba nie masz mnie na myśli, kto się przewrócił na nich może ja
 - A kto mnie gonił
- No proszę wszystko na kobietę … - Wiki chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie dokończyła zdania, ponieważ z pokoju Tretera wyszedł, Treter i Sambor widząc cały bałagan Treter zapytał się
- A co się tu stało - Młodzi lekarze nic nie mówili tylko spojrzeli na siebie
- No, co może tornado przeszło - Powiedział Sambor
- Nie Panie dyrektorze tylko mały drobny wypadek zdarzył się - Powiedziała Consalida.
- Jaki wypadek o czym mówicie?
- Wypadek? Przecież wpadliście na nas jak piorun z nieba
 - Agata możesz być cicho bardzo proszę
- Co cicho
- Kto na kogo wpadł można wiedzieć - Zapytał się Sambor.
- Przemek i Wiki na nas wpadli Odpowiedział Marek
 - Wielkie dzięki teraz to już mam przechlapane - Powiedział Przemek robiąc minę przy tym  - Pani Consalido i doktorze Zapała czy to prawda? - Zapytał się Treter.
- Nie zupełnie - Powiedziała Wiki.
- Nie rozumiem?
- To proste tylko Zapała na nich wpadł
 - O nie! A ty to gdzie byłaś w domu ona również wpadła na nich
 - Zapała przeginasz
 - Jak ja idę na dno to ty ze mną
- Michał rozumiesz coś z tego?
- Nie zupełnie nic szczegóły poprosimy
- To było tak ja i Marek szliśmy korytarzem, a oni na nas wpadli
- Nie kłamiesz. Wy szliście ok., ale to Zapała na was wpadł, a nie ja
- A ty teraz nie kłamiesz szanowna Pani doktor, kto mnie chciał zabić i mnie gonił ty wiec ty na nich wpadłaś - Po tych zdaniach cała czwórka zaczęła równocześnie mówić.
- Spokój!!  - Krzyknął Treter.
Momentalnie zrobiła się cisza.
- Wiec mam rozumieć te zdarzenie tak, że Marek i Agata są niewinni a Przemek i Wiki winni tak?
- Nie  - Krzyknęli Wiki i Zapała.
- Michała ja chyba z nimi oszaleje zaraz - Mówiąc to zwrócił się w stronę Sambor, który się uśmiechał.
- To, kto? - Zapytała się ponownie.
- Zapała. Jeszcze nie pomógł pozbierać dokumentów - Wiki pokazała na Przemka.
- Wiki. Wymigiwała się od pomocy - Odparł Przemek.
- No nie koniec ze przesuwaniem winy z jednej osoby na drugą
Czwórka lekarzy nic nie mówiła tylko patrzyła na Tretera.
- Michał chyba twój syn jest mądrzejszy od nich?
- Z pewnością tak
- Jak dzieci małe
- To znaczy, co panie dyrektorze? - Powiedziała Wiki.
- Trudno kara musi być
- Jaka kara?
Zapytał się Przemek.
- W końcu im te wygłupy z głowy wywietrzeją - Powiedziała Agata .
- Cisza powiedziałem. Cała czwórka za karę w najbliższy tydzień będzie chodziła do szpitala przebrana za klauna. Marek i Agata po trzy dni a Wiki i Przemek cały tydzień
- Co?!- Odparła Agata
- Jeszcze jedno słowo a zmienię to na dwa tygodnie
W tym momencie młodzi lekarze z leśnej góry uciszyli się.
- No to mi się podoba
Treter i Sambor udali się do bufetu, a czwórka młodych zdolnych lekarzy do swoich obowiązków. 

Hej 
No mam nadzieję, że się podoba. Trochę pokombinowałyśmy wiemy, ale mamy nadzieję, że nie jest źle =]

3 komentarze:

  1. Mhymmm Śliczne !!! Bardzo się Cieszę że piszesz akurat o Wiki i Przemku. Dodaję twój blog jako zakładkę do swojego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej i jak zwykle ślicznie z opowidania na opowidanie coraz lepiej piszecie, kurcze i ta gonitwa po szpitalu bardzo fajnie to wymysliłyście. Jeśli mogę małe słowo krytyki ,myśle że Treter i Sambor chyba nie rozstrzygania by tak długo tego , ale wiem ze pewnie do czegoś to miało doprowadzić , przynajmniej śmiesznie było , bardzo mnie to rozbawilo tłumaczyli się jak dzieci w przedszkolu :)? Aliszja

    OdpowiedzUsuń